Rozdział 15

2.3K 122 2
                                    

     Poczułam jak moje serce szybciej bije. Miałam przeczucie, że to nieznajomy od wiadomości. Drake podszedł do drzwi i kazał mi iść do kuchni. Zrobiłam jak kazał, jednak wyjrzałam na korytarz i patrzyłam jak mój brat otwiera drzwi.

- Tak?- spytał spokojnie Drake.

- Gdzie ona jest?- warknął przybysz i odchrząknął.- Sorki, ale jestem trochę rozdrażniony. Gdzie moja siostra?- spytał już spokojniej.

  Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Drake też najwyraźniej nie wiedział o bracie Anabel, gdyż spytał:

- Jaka siostra?

- Jak to, jaka? No Anabel. Poszła na imprezę z jakimś kolesiem i zabrała klucze od domu. A ja jak głupi latam za nią w te i z powrotem po mieście, bo do cholery za pół godziny mam samolot i nie mam jak się dostać po bagaż!- powiedział głosem pełnym frustracji.- Przecież nie będę właził oknem, ma te cholerne alarmy- dodał po chwili.

- Okej, rozumiem- powiedział Drake równie skonsternowany, co ja.- To ja może pojadę z tobą i od razu wezmę klucz z powrotem. Jak się nazywasz?

- Tom- mrukną, trochę spokojniej.

  W sumie, wyglądał podobnie do Anabel. Miał podobne usta i kolor włosów.

- Lili nie czekaj na mnie i połóż się już spać- powiedział Drake wychodząc. Zanim zamknął drzwi rzucił jeszcze- I nie chcę cię widzieć śpiącą z książką.

  Zachichotałam nerwowo.

- Jasne, dobranoc.

      Chwilę potem już spałam już w swoim łóżku.

     Następnego dnia w niedzielę, temperatura podskoczyła o kilka stopni i miałam wrażenie, że się topie. Jako, że od śmierci taty nie jestem za bardzo religijna, nie musiałam iść do kościoła.

       Anabel po tym jak już w wytrzeźwiała została odwieziona do domu. Kiedy opowiadałam jej o wizycie jej brata, wyglądała na lekko zmieszaną.

 -Cholera- powiedziała.- Kompletnie o nim zapomniałam. Wyszłam do klubu poszukać przyjaciółki i tak jakoś wyszło, że spotkałam Paula i trochę nam się przedłużyło- tłumaczyła się.- Jestem okropną siostrą- jęknęła.

 -Nie martw się, na pewno ci wybaczy. Twój urok osobisty wszystko załatwi- zachichotałyśmy obie.

       Gdy zostaliśmy sami, wyjęliśmy z zamrażarki wielkie, naprawdę wielkie pudełko lodów i jedliśmy na zmianę łyżkami. Gdyby nie to, że na dworze i w domu jest tak gorąco, nie wcisnęłabym więcej lodów. Oj tam, najwyżej pójdzie mi w biodra. Kiedy lody cię skończyły nalałam sobie do wielkiej szklanki coli i dorzuciłam tyle lodu ile się da. Ja, dziecko pochodzące z deszczowego kraju, po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich temperatur.

      Kiedy film oglądany przez nas właśnie się skończył, ruszyłam moje leniwe cztery litery i wstałam.

- Ale gorąco- jęknęłam, z pustą już szklanką w dłoni.- Chyba pójdę na plażę. Idziecie ze mną?- spytałam Drake'a.

- Nie, zaraz zaczyna się transmisja z meczu.

- Zawsze leci jakiś mecz- mruknęłam pod nosem.- A kiście się w tym domu, ja idę na świeże powietrze.

- Długo tam będziesz?

- Cóż wiałam w planach długie wylegiwanie się na ręczniku i nabierania kolorku. Nie wiem ile to zajmie. Może z dwie godziny.

- Spoko. Tylko się nie spał, bo ja cię smarować kremem nie będę- zawołał za mną, gdy wbiegałam na schody.

Na założony strój narzuciłam luźną bluzkę na krótki rękaw. Oczywiście krótkie spodenki i trampki. Byłam już gotowa. Chwyciłam moją torebkę i spakowałam do niej okulary, krem z filtrem, ręcznik, telefon i portfel. Zeszłam na dół. Spakowałam jeszcze tylko dwa jabłka, gdybym zgłodniała i sięgnęłam do lodówki po 7up'a.

- Idę!- krzyknęłam i wyszłam z domu.

 Wygrzebałam z torby moje okulary i założyłam na nos. Wyjęłam jeden z owoców i wgryzłam się w soczysty miąższ, popijając zimnym napojem.

     Skierowałam się wolnym krokiem, znaną mi już drogą  w stronę plaży. Na piechotę zajęło mi to dużo więcej czasu, niż jak biegłam.

     Kiedy w końcu dotarłam na miejsce, plaża była zajęta przez tłum ludzi. Szłam brzegiem oceanu, dopóki nie znalazłam sobie wolnego miejsca. Ułożyłam na piasku ręcznik, ściągnęłam spodenki i koszulkę, po czym nasmaroważam się kremem do opalania o zapachu kokosowym. Położyłam się na ręczniku, rozkoszując spokojnym dniem na plaży i ogrzewana przez promienie słońca straciłem poczucie czasu.

     Niebo wciąż było bezchmurne, ale jakiś cień zasłonił mi promienie słońca. Poczułam na skórze dreszcz chłodu, mimo że na dworze ciągle było gorąco. Nie mogłam odepchnąć dziwnego uczucia deja vu.

- Witaj piękna, znowu się spotykamy.

 Czemu ja, pomyślałam.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz