Rozdział 23

1.9K 117 4
                                    

     Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Nadgarstki miałam przywiązana do krzesła, na którym siedziałam, to samo z kostkami. Zadrżałam z zimną, bo moja kurteczka gdzieś zniknęła, a w tym pomieszczeniu było okropnie zimno. Usłyszałam kroki i niewyraźną rozmowę za drzwiami. Klamka się poruszyła, a zamek ustąpił. Zamknęłam oczy, starałam się unormować oddech i wyglądać jakbym spała.

- Ona dalej nieprzytomna? - cholera, to ten co złapał mnie na parkingu.

- Najwyraźniej... czekaj, mam pomysł- usłyszałam głos kierowcy, kroki, a po chwili poczułam silne uderzenie w policzek, który momentalnie zapiekł. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, zaskoczona jego reakcją.- Wstawaj, królewno!- wydarł się nade mną. Powoli podniosłam głowę i otworzyłam oczy, po sekundzie znów je zamknęłam mocniej zaciskając powieki.- Widzisz? Już się obudziła- odparł z zadowoleniem.

- Drastyczne, ale ok- znów usłyszałam kroki, ktoś niezbyt delikatnie złapał mnie za brodę i podciągnął do góry.

- Spójrz na mnie- pozwiedzał drugi. Pokręciłam przecząco głową, a on wzmocnił uścisk.- Spójrz na mnie!- warknął. Powoli otworzyłam oczy. Nad sobą widziałam dwóch mężczyzn. Wiedziałam, że jeden z nich to ten który mnie porwał. Zaczęłam szarpać nadgarstkami, próbując poluźnić więzy, ale to wszystko na marne. Byłam solidnie przywiązana. Oboje mężczyźni zaśmiali się z moich marnych prób uwolnienia się. Jęknęłam z wysiłku jaki sobie sprawiłam po czym wykrzyknęłam:

- To musi być jakaś pomyłka! Musicie mnie brać za kogoś innego!

 Mężczyźni spojrzeli po sobie z uśmiechem.

- O nie, to nie jest pomyłka- powiedział francuz.

 Jaki on był antypatyczny! Drugi wyjął złożoną kartkę z tylnej kieszeni spodni i wyrecytował:

- Lili Whitford, siostra Drake'a Whitforda, córka Nicol i Vincenta Whitford. Zamieszkała w Londynie przy Craven Hill 7. Ojciec zginął w wypadku samochodowym... ooj, jaka szkoda- westchnął udając smutek.- Twój brat uprościł nam zadanie zaproszę cię do siebie.

- Mieliśmy zamiar porwać cię w Anglii, a następnie przewieść do ameryki, ale skoro sama już przyleciałaś, ułatwiłaś mam połowie roboty, a teraz Drake zapłaci za swoje.

 Patrzyłam na nich szeroko otwartymi oczami, a jednak to nie była pomyłka. Zastanawiam się skąd maję te informacje. Wszystko się zgadzało, nawet przyczyna śmierci taty. Ale dlaczego akurat ja? Co mam z tym wspólnego?

- Nie martw się, nic do ciebie nie mamy, kochanie- powiedział jakby czytał mi w myślach.- Tylko do twojego brata. Ty oczywiście niczym nie zawiniłaś. Teraz niestety będziesz płacić za jego głupotę.

-Wiesz co robi twój brat?

-Skąd mam to wiedzieć skoro jestem tutaj- syknęłam.

- Chodzi nam o jego pracę zarobkową- powiedział drugi.

- Jak to? Przecież on ma normalną pracę, i w ogóle.

- A mówił ci kiedyś czym się zajmuję?- pokręciłam głową.- To cię może uświadomimy? Twój idealny brat, sprzedaje narkotyki razem ze swoim przyjacielem Paulem Rodriguezem i jest z nim w gangu. Ma na koncie kilka morderstw i pobić z trwałymi uszkodzeniami ciała. Ma jeszcze ponoć układy jeśli chodzi o przemyt broni, ale ja w to osobiście nie wierzę.

- Niezłe ziółko- uśmiechnął się pierwszy.

 Spojrzałam na nich z niedowierzaniem. Nie mogłam przyjąć tego do wiadomości. Wprawdzie Drake miał broń w domu, ale myślałam, że legalnie. Z drugiej strony, nigdy nie myślałam o tym co z nią robi i po co mu ona... Ale nie, oni na pewno kłamią! Nie uwierzę w takie bzdury. Nawet jak chodził do szkoły nie wdawał się w żadne bójki, ani w nic podobnego.

     Zadzwoniła komórka francuza. Rozmawiał chwilę z osobą po drugiej stronie i się rozłączył.

- Szef będzie jutro z rana i chce się z nią widzieć, a na razie masz wypytać ile wie.

 Powiedział do towarzysza i wyszedł z pokoju.

     Mężczyzna który został ze mną odwrócił się w moją stronę i usiadł na krześle na przeciwko. A więc zaczynamy przesłuchanie, pomyślałam.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz