Rozdział 31

1.9K 121 3
                                    

      Nie czułam się, ani odrobinę lepiej. Ból w boku, hałasy walki, które powoli cichły. Myślałam, że po śmierci będę miała spokój, a tu taka niespodzianka. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokoło. Leżałam na tej samej ziemi co wcześniej, za jakimiś magazynami, a obok mnie Drake szeroko otwartymi oczami patrzył na postać za mną. Było jeszcze coś. Nieruchomy John leżał zaraz obok mnie. Ale Drake go nie zabił, więc kto? Odwróciłam się do tyłu starając się ruszać jedynie głową i zobaczyłam osobę, której kompletnie się nie spodziewałam.

     Za mną stał Jace z opuszczoną bronią i ciężko dyszał. Zerknęłam jeszcze raz na nieruchomą sylwetkę Johna. Dodałam dwa do dwóch i stwierdziłam, że Jace zabił swojego brata, żeby uratować mnie i Drake'a. Nie mogłam po prostu uwierzyć.

- Miałeś rację- powiedział niespodziewanie Jace, kierując słowa do Drake'a.

- Ale z czym konkretnie- odpowiedział mój brat, jakby za nami nie toczyła się strzelanina.

 Swoją drogą... Obejrzałam się w stronę miejsca skąd przyszłam, a tam nie toczyła się już żadna walka. Zapewne kilka osób pouciekało, kilka nie żyje i mnóstwo jest rannych. I to wszystko przeze mnie.

- To nie ty ich zabiłeś tylko Stanner. Domyślałem się tego, ale dopiero ty mnie w tym utwierdziłeś. Teraz nie będzie się wpieprzać w moje życie. Cóż, oko za oko, śmierć za śmierć.

 Położyłam głowę na betonie i głęboko westchnęłam. Nie mogłam dłużej tego słuchać. Czy to już koniec tego całego cyrku? Syknęłam kiedy poczułam kujący ból w boku. Bądź co bądź to rana postrzałowa i będzie w cholerę boleć. Na dodatek z mojego boku wciąż płynęła krew. Do tej całej mieszanki dochodzi wcześniejszy ból głowy, który nie odstępował mnie na krok. Wszystko wokół rozmazywało się, a dźwięki mieszały ze sobą. Widziałam jak Drake zbliża cię do mnie. Założył na mnie swoją kurtkę, którą przed chwilą zdjął i położył moją głowę na swoje kolanach, głaszcząc mój policzek.

- Trochę jak akcja z basenem, ale teraz nie wstanę i nie zacznę się na ciebie wydzierać- powiedziałam cicho.

 Drake uniósł kąciki ust, a ja kontynuowałam.

-Chyba się przeziębiłam- mruknęłam.- I przynajmniej schudłam te cztery kilo co mi tak ciążyły- wyszeptałam siląc się na żart.

-Nic już nie mów- zarządził Drake głosem przepełnionym poczuciem winy.- Zabieram cię stąd.

 Podniósł się i pociągnął mnie za sobą. Tak jak wtedy na plaży kiedy chciał mnie wrzucić do wody, pomyślałam. Jęknęłam cicho kiedy nacisnął na ranę.

     Powoli zamykałam oczy i je otwierałam. Za którymś jednak razem nie otworzyłam już ich. Drake mamrotał, żebym nie zamykała oczu i biegł do samochodu. Znowu to deja vu.

     Nie chcąc z tym dłużej walczyć, pogrążyłam się w nieświadomości.

Drake Pov:

      Teraz, kiedy zobaczyłem jak nie reaguje na moje słowa, biegłem już do samochodu. Tuż za mną znajdował się Jace. Panika powoli ogarniała moje ciało.

      Przed oczami stanęła mi scena, kiedy ja niezdolny do jakiegokolwiek ruchu musiałem patrzeć jak ten skurwiel chce ją zabić. Próbowałem podczołgać się do Lili, ale nie mogłem. Nie wiadomo skąd pojawił się Jace i tak po prostu strzelił. Patrzyłem oniemiały, a on tylko splunął na nieruchome ciało. Wtedy dopiero zobaczyłem, że trochę się trzęsie. Tak w ogóle był chyba o 3 lata młodszy ode mnie.

      Ciekawy byłem ile już w tym siedzi. Rok? Dwa? Trzy? Otworzyłem drzwi pasażera i ułożyłem ją na fotelach. Jace zaproponował, że będzie prowadził, a ja się zgodziłem. Usiadłem obok nieprzytomnej Lili i przytuliłem ją do siebie zamykając oczy. Czułem się taki bezradny. Zdjąłem jeszcze koszulkę i przycisnąłem do rany z której wciąż leciała krew. Zmartwiałem na ten widok i szybko sięgnąłem do kieszeni spodni po komórkę. Wybrałem numer i przyłożyłem aparat do ucha.

-Mark? Słuchaj, jest sprawa.

-Co się...

-Pilnie potrzebuję usług Conora, na wczoraj.

-Jasne, już idę go szukać. Cel?

-Rana postrzałowa.

-Czyżby... Lili?- spytał niepewnie.

  Chwilę siedziałem w ciszy patrząc na jej nieruchome ciało, a zaraz porem przytaknąłem.

-Przyjedzie do ciebie do domu- po tych słowach rozłączył się.

  Zerknąłem przez szybę i widziałem tylko kolorową plamę. Nie wiem z jaką prędkością jechaliśmy, ale musiała być ogromna. I tu muszę przyznać Jace'owi plus, bo ani razu nie zarzuciło pojazdem.

      Kiedy znaleźliśmy się na podjeździe wyskoczyłem z samochodu, ciągnąc za sobą Lili. W tym samym czasie Conor przyjechał swoim Audi i zaparkował obok. Wyskoczył równie szybko co ja ciągnąc za sobą swoją wielką torbę. Wbiegliśmy do domu i popędziłem do jej sypialni. Kontem oka widziałem jak Jace niepewnie wchodzi za nami, ale teraz nie miałem na to czasu. Otworzyłem drzwi jej pokoju i ułożyłem ją na łóżku. Conor wyjął z torby podłużną strzykawkę pobrał do niej płyn z jakiejś buteleczki, postukał w nią kilka razy i wbił w środek piersi Lili wlewając płyn.

-Wyjdź na chwilę, zaraz do ciebie przyjdę- powiedział poważnie.

-Ale...- widząc jego minę skinąłem tylko głową i wyszedłem zamykając za sobą drzwi.

Poczłapałem wolno do salonu i usiadłem w jednym z foteli. Westchnąłem ciężko opierając głowę o zagłówek i zamknąłem oczy. Obok siedział Paul i Jace. Popatrzyłem na drugiego i powiedziałem po prostu:

-Dzięki.

-Gdybym zrobił to szybciej nie musielibyśmy teraz czekać na wieści- mruknął.

-Gdybyś tego w ogóle nie zrobił, nie było by nas tu- powiedziałem.- A co ze Stannerem?

-Załatwiłem go już wcześniej. Miałem już dość mojego brata. On nie wiedział czy wybrać zemstę czy ratować siostrę o którą zawsze tak dbał- powiedział, a w jego głosie słychać było źle skrywaną wściekłość.- Teraz już wiem, że to on był przyczyną wybuchu butli z gazem. Problem polegał na tym, że wyjechaliśmy z domu na cały dzień, a rodzice zostali. Mieliśmy zginąć wszyscy.

Zapadła cisza, a ja patrzyłem na Jaca'a. Teraz nie wydaje się być taki okropny.

- Drake, mogę cię prosić na chwilę?

  Conor wszedł do pokoju i spojrzał na mnie poważnie. W myślach przewijały mi się najczarniejsze scenariusze. Ona nie może umrzeć. Nie może umrzeć.

Nie teraz. I napewno nie przeze mnie.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz