Rozdział 4

3.4K 151 1
                                    

Byłam wściekła. Wysłałam Ellie esemesa: „Proszę chodźmy na lody, muszę uzupełnić cukier."

Po chwili przyszła odpowiedź: „Wiesz jak mnie przekonać, już pędzę : )"

Po piętnastu minutach byłyśmy już w parku, spacerując i zajadając się lodami. Ja miałam miętowe z kawałkami czekolady, a Ellie karmelowe z kolorową posypką. Skierowałyśmy się w stronę placu zabaw i usiadłyśmy na huśtawkach, lekko się huśtając.

- Jak tam zadanie z historii?- zapytała niby od niechcenia.

- Koszmarnie. Nie da się z nim wytrzymać dziesięciu minut, a ja tam byłam dwadzieścia!

- A zaczęliście dzisiaj, chociaż początek?

- Coś ty, nawet nie mamy tytułu.- powiedziałam i obie się zaśmiałyśmy.

Po chwili zadzwonił mój telefon. Patrzę na wyświetlacz skąd uśmiecha się do mnie zdjęcie mamy z kontaktów. Kliknęłam odbierz, mówiąc jednocześnie towarzyszce kto dzwoni.

- Lili, musisz wracać do domu- powitał mnie spokojny głos mojej rodzicielki, ale słyszę, że tłumi jakieś emocje.

-Coś się stało?- zapytałam skonsternowana.

-Nie, nic- odpowiedziała szybko- musimy tylko o czymś porozmawiać.

-Aha, okej, zaraz będę- powiedziałam i się rozłączyłam.

-Co chciała twoja mama?-zapytala Ellie.

-Nic konkretnego, kazała mi wracać do domu. Mamy porozmawiać.

-No to leć, ale pamiętaj, zaraz po „rozmowie"- nakreśliła palcami w powietrzu cudzysłów- masz mi zdać sprawozdanie. Czekam na telefon.

-Spokojnie, będziesz pierwsza na mojej liście kontaktów- mówię z uśmiechem i odchodzę w kierunku skąd przyszłyśmy, ale tym razem sama.

Po kilku minutach wchodziłam na schodki prowadzące na werandę przed moim domem. Powitał mnie radosny pisk mamy. Weszlam zdziwiona do środka, a mama podbiega i mnie przytula. Kątem oka zauważyłam, że w kuchni siedzi Rick- chłopak mamy. Dość przystojny, nie wygląda na swój wiek i ma taki czadowy wąsik, a poza tym jest bardzo miły i czuły, zachowuje się jakbym była jego prawdziwą córką. W sumie nie przeszkadza mi że mama się z nim spotyka, a to dladego, że bardzo go lubię. Dobrze, że znalazła sobie kogoś po śmierci taty.

-Coś się stało Rick? Coś radosnego?- zmierzyłam powolnym spojrzeniem mamę.- Co było na tyle ważne, żeby przerywać mi jedzenie lodów w parku? Tylko proszę nie mówcie mi że będę miała rodzeństwo.- powiedziałam, nna co Rich się śmieje, już ma mi odpowiedzieć, ale mama mu przerwała.

-Mamy zaproszenie na wyjazd...- urwała, podekscytowana jak małe dziecko.

-Jaki wyjazd?- zapytałam podejrzliwie.

-Do Stanów, do San Diego głuptasku.- powiedziała, a widząc, że dalej niczego nie rozumiem, dodała- Drake zaprosił nas do swojego domu.

~~~~~~~~~~~~

Obok macie zdjęcie Lili. :)

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz