Zanim wychodzę z pokoju, Tessy już nie ma – wróciła do pracy – więc
znajduję Norę samą na kanapie z nogami podpartymi na stosie moich poduszek.
Opiera się plecami o podłokietnik skórzanej sofy i trzyma w dłoni pilota.
– Tessa już wyszła?
Udaję, że nie czekałem, aż usłyszę, jak zamykają się drzwi frontowe, przed
wyjściem z sypialni.
Nora kiwa głową. Naciska strzałkę na pilocie, przeszukując program
telewizyjny. Nie spogląda na mnie. Zauważam, że ona też zmieniła spodnie.
Wzięła dodatkowe ubrania, wiedząc, że pobrudzi te, które miała na sobie? Mam nadzieję.
Ta myśl sprawia, że serce bije mi szybciej i próbuję nie myśleć za dużo
o tym, na czym prawie przyłapała nas Tessa.
– Myślisz, że wie?
Planowałem być odrobinę subtelniejszy, zaczynając ten temat, ale chyba
moja niewyparzona gęba miała inne plany.
Kciuk Nory wciąż naciska na pilota, ale ona spogląda w stronę drzwi do
salonu, w których stoję.
– Mam nadzieję, że nie. – Przerywa na chwilę i bierze głęboki oddech. –
Słuchaj, Landon… – Głos Nory brzmi, jakby chciała się żegnać, a przecież ledwo
co się ze mną przywitała.
– Czekaj – przerywam, zanim zdoła przekonać siebie samą, żeby nie dawać
mi szansy. – Wiem, co powiesz. Twój ton i to, że nie chcesz na mnie patrzeć, daje
mi chyba dobrą wskazówkę.
Wzrok Nory napotyka mój, a ja wchodzę głębiej do salonu i siadam na
krześle przy kanapie. Podnosi się i siada na skrzyżowanych nogach. Chwyta
poduszkę – tę, którą matka Kena dała mi zeszłej jesieni – i kładzie na udzie.
– Landon – mówi łagodnie. Uwielbiam to, jak dźwięk mojego imienia spaja
się z jej oddechem. – Ja nie…
– Przestań.
Niegrzecznie jest znów jej przerywać, ale wiem, co powie, a nie chcę, żeby
stało się to, na co się zanosi.
– W tym momencie chcesz mnie ostrzec i powiedzieć, że nie jesteś dla mnie
dość dobra i tak dalej. Ale nie dziś. Dziś porozmawiamy o tym, dlaczego tak
myślisz, i pomyślimy, co z tym zrobić.
Kiedy kończę tę krótką przemowę, czuję się jak na haju. Dobrze mi z tym, że
moje myśli stały się słowami; czuję też, jakby wyrosły mi jeden czy dwa włosy na
klatce piersiowej.
Wzrok Nory wbija się w moje oczy ze spokojną intensywnością. – Nic z tym nie zrobimy. Powiedziałam ci już, że nie możemy się spotykać.
Nigdy nie moglibyśmy być naprawdę razem. Nie chcę wchodzić w kolejny
związek.
Jestem zaskoczony jej bezpośredniością. Zazwyczaj kiedy w filmach czy
książkach dochodzi do tego rodzaju niezręcznych rozmów, osoba odrzucająca tę
drugą odwraca wzrok, grzebie w paznokciach albo coś.
Nie Nora. Bezpośrednia Nora patrzy prosto na mnie, co sprawia, że robię się
trochę nerwowy. Mój haj się skończył, włosy na klatce piersiowej zwiędły
i zniknęły, a na dodatek zaschło mi w gardle.
Nora powiedziała „kolejny związek”. A jaki był ostatni? Jestem pewien na
dziewięćdziesiąt dziewięć i dziewięć dziesiątych procent, że nie będzie rozwijać
tego tematu, ale i tak pytam:
– Kiedy był twój ostatni związek?
Jej oczy zwężają się, ale nie odwraca wzroku.
– To skomplikowane.
– Jak wszystko.
Uśmiecha się na to.
– Mnie to mówisz? Chcę się dowiedzieć o tobie czegoś więcej. Pozwól mi na
to – zachęcam ją.
– Nie chcę, żebyś wiedział o mnie więcej.
Słyszę stanowczość w jej słowach. Mówi poważnie, a to trochę boli. Nie
mogę się powstrzymać od zmarszczenia brwi.
– Dlaczego nie?
Teraz przyciska do klatki piersiowej poduszkę, mocno ściskając jej górne
rogi. Pamiętam, kiedy babcia, mama Kena, dała mi tę poduszkę. Powiedziała, że
kupiła taką samą dla Hardina, ale kiedy Ken wyniósł śmieci, znalazł
niebiesko-żółtą poduszkę w koszu. Zatrzymałem swoją i jestem przekonany, że
kiedy Ken pewnego dnia znów da Hardinowi tę poduszkę, on wreszcie będzie
gotów ją zatrzymać.
Kiedy Nora nie odpowiada, w mojej klatce piersiowej zaczyna kiełkować
gniew.
– Dlaczego? Powiedz mi, dlaczego nie chcesz, żebym cię poznał? Podobam
ci się, Nora. Nie znam się na kobietach tak dobrze jak inni faceci, ale to widzę.
Dlaczego nie możesz po prostu pozwolić mi się poznać?
– Bo przestanę ci się podobać. Jeśli będziesz dalej kopał, nie spodoba ci się
to, co odkryjesz.
Nora wstaje i rzuca poduszkę na kanapę. Poduszka spada na podłogę,
a żadne z nas nie próbuje jej podnieść.
– Mówiłam ci od początku, że ta znajomość zmierza donikąd.
Nie wstaję z krzesła. Jeśli wstanę, uderzy mnie albo pocałuje, i chociaż życzyłbym sobie dowolnej z tych rzeczy – przynajmniej powstałaby między nami
jakaś więź – musimy dla odmiany raz normalnie porozmawiać.
– Mówisz tak – nie zrywam z nią kontaktu wzrokowego – ale później się
całujemy albo… cóż, no wiesz. Gdybyś mi tylko powiedziała, dlaczego próbujesz
mnie trzymać na dystans, moglibyśmy razem to rozwiązać.
Tylko na mnie patrzy, a frustracja dodaje mi odwagi.
– Tego właśnie nie rozumiem w ludziach. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego po
prostu nie mogą powiedzieć, co czują, i normalnie ze sobą rozmawiać. Nie jestem
jakimś dupkiem, który będzie udawał, że jest po twojej stronie, a potem zniknie.
Wstaję. Chcę być bliżej niej.
Robi krok w tył.
– Nora, chcę tylko się do ciebie zbliżyć. Uwierz mi. Albo przynajmniej
pozwól sobie spróbować.
– Nie wiesz nawet, co mówisz. Nic o mnie nie wiesz. Ledwo zauważyłeś
moje istnienie dwa tygodnie temu.
Nora trzyma zaciśnięte w pięści dłonie po obu stronach ciała i robi dwa kroki
w moją stronę.
– Ledwo zauważyłem twoje istnienie?
To absurdalne twierdzenie.
Nora prycha.
– Byłeś tak zaabsorbowany Dakotą, że nic innego się nie liczyło. Nie wiem,
dlaczego o tym rozmawiamy. Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej.
– Ale…
– Żadnych, kurwa, ale – syczy. – Mam dość ludzi, którzy mówią mi, co mam
robić albo jak się zachowywać czy co mam czuć. Jeśli mówię, że jesteśmy
przyjaciółmi, to jesteśmy, kurwa, przyjaciółmi. Jeśli powiem, że nigdy więcej nie
chcę cię widzieć, to nie będę cię chciała więcej widzieć. Jestem zdolna do
podejmowania własnych decyzji i nie muszę z tobą rozmawiać tylko dlatego, że
myślisz, że jesteś cholernym terapeutą. Nie każdy chce siadać i gadać od serca
z nieznajomym.
– Nie jestem nieznajomym. Możesz próbować przekonać samą siebie, że tak
jest, ale wiesz, że to nieprawda.
Próbuję przebić się przez mur, który tak bardzo chce między nami postawić.
Nie jestem terapeutą, po prostu nie mam problemu z tym, żeby mówić to, co czuję.
– Naprawdę? – mówi Nora, prawie krzycząc.
– Tak, naprawdę! – próbuję przedrzeźniać jej gniew, ale mi się to nie udaje.
Najmniejszy gniew, który czułem, zniknął, kiedy zauważyłem, jak bardzo wrażliwa
stała się przez swój gniew. Dzieje się z nią coś, czego nie rozumiem.
– Ile razy mnie widziałeś, zanim się tu przeprowadziłeś? – pyta.
Co to ma z czymkolwiek wspólnego?
Zanim mogę cokolwiek powiedzieć, dodaje:
– Pomyśl, zanim odpowiesz.
Widziałem ją raz czy dwa razy. Ken skądś zna jej tatę.
– Byłaś w domu u mojej mamy. Raz jedliśmy kolację – mówię jej,
udowadniając, że się myli.
Śmieje się, ale nie z rozbawienia.
– Widzisz?
Jej dłonie poruszają się, jakby chciała przepchnąć powietrze w moją stronę.
Nie odwracam od niej wzroku, chociaż tego chcę.
– Osiem razy – jej głos przebija się przez ciszę. – Osiem razy się
widzieliśmy. Nie zaskakuje mnie to, że nie pamiętasz.
– Nie ma mowy. Pamiętałbym.
– Naprawdę? Pamiętasz, kiedy rozmawialiśmy o Hardinie i o tym, że go nie
znam? Wciąż miałam nadzieję, że sobie przypomnisz. Byłam w domu twoich
rodziców, kiedy walnął tobą o ścianę. Pamiętam, kiedy podniósł na ciebie pięść, ale
nie mógł cię uderzyć, ponieważ cię kocha. Pamiętam, jak siedziałam przy twoim
stole kuchennym kilka dni wcześniej i mówiłeś mi, że masz nadzieję, że Tessa
dostanie się na NYU. Pamiętam błękit twojej koszuli i krople miodu w twoich
oczach. Pamiętam, że pachniałeś jak syrop i zaczerwieniłeś się, kiedy twoja mama
polizała palec i starła coś z twojego policzka. Pamiętam każdy szczegół… a wiesz
dlaczego?
Nie mogę nic powiedzieć z wrażenia.
– Spytaj mnie dlaczego! – żąda.
– Dlaczego? – to słowo wybrzmiewa jak żałosny dźwięk z ust idioty.
– Dlatego, że zwracałam uwagę. Zawsze zwracałam uwagę na wszystko, co
dotyczy twojego otoczenia. Słodki i seksowny, odrobinę kujonowaty chłopiec,
zakochany w dziewczynie, która go nie kocha. Zapamiętałam to, jak twoje oczy się
zamykają, kiedy pijesz dobrą kawę, i uwielbiałam gotować z twoją mamą i słuchać,
jak razem z ojczymem kibicujecie, oglądając jakiś głupi sport w telewizji.
Myślałam… – przerywa i rozgląda się po pokoju, a później znów skupia się na
mnie. – Cóż… troszkę myślałam, że ty też zwracasz na mnie uwagę, ale nie
zwracałeś. Byłam tylko kimś, kto odwracał twoją uwagę od Dakoty, która przy
okazji jest, kurwa, suką.
– Nie jest suką – wypowiadają moje głupie usta.
Źrenice Nory się rozszerzają.
– Wszystko to…
Powoli zamyka i otwiera oczy.
– Mówię to wszystko, a ty potrafisz tylko bronić Dakoty? Nie znasz jej
nawet tak dobrze, jak ci się wydaje. Od czasu, kiedy się tu wprowadziła, rozkłada
nogi przed każdym facetem, który tylko się do niej uśmiechnie, a ty masz na jej punkcie tak wielką obsesję, że nawet nie próbujesz zobaczyć, jak bardzo jest
okropna.
Jej słowa mnie ranią i czuję, jakby moje serce opadało. Zbyt wiele myśli
przechodzi mi przez głowę, żebym mógł przetworzyć cokolwiek, co zostało
powiedziane w ciągu ostatnich pięciu minut.
– Ona… nie byłaby do tego zdolna – mamroczę.
Nora wzdycha. Potrząsa głową z gniewną litością. Patrzę, jak podchodzi do
drzwi i wkłada stopy w trampki. Nic nie mówi, a ja nie mogę znaleźć dla niej słów.
Stoję na środku salonu i patrzę, jak wychodzi z mojego mieszkania. Gdyby
to był film, pobiegłbym za nią i się wytłumaczył. Byłbym odważny i odnalazłbym
słowa, by ukoić jej gniew i frustrację.
Ale życie to nie film, a ja nie jestem odważny.
CZYTASZ
Nothing less
Teen FictionCzęść II Zmysłowa Nora coraz bardziej zaprząta myśli Landona. Niestety, dziewczyna stara się trzymać na dystans, gdyż uważa, że ich związek skazany jest na porażkę. Sytuację próbuje wykorzystać Dakota, która coraz bardziej żałuje decyzji o rozstani...