Rozdział dwudziesty pierwszy

120 1 0
                                    

Z radością odkryliśmy, że moje łóżko doskonale mieści dwie osoby. Jego
wymiary są w sam raz takie, by Nora się do mnie przytuliła. Jej ciało jest ciepłe,
jak zwykle, i leży tak, że obejmuję ją jedną ręką, patrzy na mnie tymi
uwodzicielskimi oczami. Świecą wręcz prowokacyjnie – cholernie jej do twarzy ze szczęściem.
Głośne uderzenie czegoś o ścianę jest po prostu zbyt natarczywe, by je
zignorować. Z sypialni Tessy dochodzą przytłumione głosy, na które próbujemy
nie zwracać uwagi, ale są zbyt ekstremalne.
Czuję się, jakbym wrócił do domu mojej mamy w Waszyngtonie i słyszał,
jak Hardin i Tessa uprawiają seks w pokoju na końcu korytarza. Tych dwoje chyba
nawet nie próbuje być cicho.
– Są strasznie głośno! – mówi ze śmiechem Nora.
Dołączam do niej.
– O, to jeszcze nic. Poczekaj, aż zaczną się kłócić. Będzie ich słychać aż
w Jersey!
Doświadczyłem tego wielokrotnie. Nie stawia się dość grubych ścian, by
wytłumiły głosy tych dwojga.
– Czy zawsze są tak głośno? – szepcze.
– Tak. Ale to wciąż nic w porównaniu z ich kłótniami.
– Trzeba przyznać, że trafił swój na swego. Tessa nie da sobie w kaszę
dmuchać – głos Nory wręcz ocieka podziwem.
– Tak, to prawda.
Nie wspominam, ile potrzeba było łez, by osiągnąć ten stan. Kilka razy
myślałem, że ich zabiję. Oboje są uparci jak mało kto.
Mój telefon dzwoni na stoliku nocnym i sięgam po niego. Na ekranie
pojawia się imię Dakoty, błyskając i praktycznie krzycząc w mojej ciemnej
sypialni.
Nora pochyla się nade mną i odczytuje z ekranu:
– Dakota.
Czuję ból w piersi. Nienawidzę tej części randkowania, czy co tam właściwie
robię.
– Odbierz.
Potrząsam głową i ignoruję połączenie.
Nora opiera się na łokciu.
– Dlaczego nie odebrałeś?
Dlaczego? Hmm, może dlatego, że czułbym się niewiarygodnie zażenowany,
rozmawiając z nią przy tobie? Ponieważ to moja eks i mamy napięte stosunki,
a między wami jest jeszcze gorzej? – Nie przeszkadzałoby ci to? – pytam, niepewny, jak potraktować tę sprawę.
Nora unosi się do pozycji siedzącej.
– Jeśli pomiędzy wami wciąż coś jest, to tak. Ale jeśli nie masz powodu,
żebym nie usłyszała tego, o czym rozmawiacie, wtedy nie, nie przeszkadzałoby mi
to. Przeszkadzają mi kłamstwa, a nie prawda.
„I kto to mówi” – chcę powiedzieć. Nie kłamie co prawda, ale jest mistrzynią
omijania pytań i zatrzymywania prawd dla siebie.
– Tak naprawdę to nie sądzę, że mam cokolwiek do ukrycia. Nie chcę tylko,
żeby zrobiło się dziwnie. Wiem, że byłyście przyjaciółkami…
Nora prycha.
– Nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami.
– Cóż, współlokatorkami. I tak, stąpamy przez to po grząskim gruncie. Nie
wiem, co między wami zaszło, że sprawy przybrały taki zły obrót, poza tą historią
ze mną. Czy byłem jedynym powodem?
– Tak.
„Tak” – tylko tyle. Co za frustrująca kobieta…
– Dlaczego nie chcesz mi pozwolić poznać swojej siostry? – pytam nagle.
Jeśli chce uniknąć pytania o swój stosunek do Dakoty, spróbuję naświetlić
inną sprawę.
Spoglądam prosto na nią, a ona zakłada rozczochrane włosy za ucho.
– Czy to dlatego, że jestem biednym studentem college’u?
Wzdryga się obrażona.
– Nie, co to w ogóle za pytanie?
Rozsądne pytanie, Pani Podróżująca po Świecie z Rodziną Chirurgów.
– Stosowne – odpowiadam na jej gniewne spojrzenie.
– Wcale nie stosowne – odpowiada.
Jak mam jej powiedzieć, że byłem stalkerem pierwsza klasa i znalazłem
facebookowy profil jej siostry? Czy w ogóle powinienem jej mówić? Tak,
powinienem, ponieważ wymagam od niej szczerości. To uczciwe, a jej bardzo
zależy na uczciwości, prawda? Więc powinienem coś powiedzieć… Ale ona się
wścieknie…
A tak w ogóle, to jak ważna jest uczciwość? Czasem lepiej czegoś nie
powiedzieć, prawda? To znaczy, gdybym na przykład miał na sobie ohydną
koszulę i spytał Nory, czy jest ohydna, powinna skłamać? Tak. Wyobrażam sobie
siebie w jednej z tych koszul w stylu „tata na wakacjach”, całych w kwiaty. Ups.
Obiecuję sobie solennie nigdy nie stać się jednym z tych ojców. Chcę być fajnym
tatą, a jeśli Nora będzie mnie okłamywała w sprawie moich koszul, będzie to
niemożliwe.
Może więc jednak przemilczanie jest tak samo złe jak kłamstwo?
– Znalazłem profil twojej siostry na Facebooku i go przejrzałem. Widziałem jej męża z pierdyliardem certyfikatów i nagród. Widziałem twoje wakacje na plaży
i twój żółty strój kąpielowy.
Nora blednie i siedzi w milczeniu.
– Widziałem wielki dom i nowiutki samochód, który jej kupił, i widziałem
faceta, który cię obejmował.
Norze oddech więźnie w gardle, a po kilku sekundach wpatrywania się we
mnie pustym wzrokiem udaje się jej wykrztusić:
– Dlaczego… dlaczego to zrobiłeś?
– Co zrobiłem? To Facebook, to domena publiczna – bronię swojego
zachowania najbardziej idiotyczną wymówką, na jaką mógłbym wpaść.
To okropna odpowiedź. I słaby powód, by zachowywać się jak podglądacz.
Nora potrząsa głową i odsuwa się dalej ode mnie.
– Kiedy to zrobiłeś?
– Dzisiaj, kiedy czekałem na twój powrót.
Czy to naprawdę było dzisiaj? Czas nie ma żadnego sensu, odkąd poznałem
tę kobietę.
– Co jeszcze znalazłeś?
Jej dłonie lekko drżą.
Spoglądam na nie, a ona natychmiast je uspokaja, krzyżując je na piersiach.
– Nic. Chyba nie masz swojego Facebooka.
Kiwa głową, nie patrząc mi w oczy.
Wtedy uświadamiam sobie, że z całą pewnością ma Facebooka.
– Co właściwie miałeś nadzieję znaleźć?
Wbija wzrok w dłonie złożone na udzie.
Nie tak szybko… łapię ją za ramiona i przyciągam do siebie. Nie
powstrzymuje mnie i układa uda w taki sposób, by obejmowały mnie w pasie.
Czy randkowanie zawsze takie jest – czy niezależnie od tego, co się dzieje,
męczy nas uczucie, że tuż za rogiem ukrywa się coś, co czeka na to, aż zaczną się
piękne chwile, by nas zmiażdżyć i je nam odebrać?
– Co ukrywasz?
Mówię spokojnym głosem, nieodpowiadającym temu, co dzieje się w mojej
głowie.
Nora potrząsa głową.
– Dlaczego zakładasz, że coś ukrywam?
Przewracam oczami i kładę rękę za głowę, żeby lepiej się jej przyjrzeć, jak
leży na moim udzie. Drugą dłoń opieram na jej nodze. Mam wrażenie, że to jedyna
rzecz, która nas jeszcze łączy, jak poszarpana nić wiążąca nas ze sobą.
– Może dlatego, że ukrywasz. Nie chcesz, żebym poznał twoją siostrę. Masz
jakiś tajny profil na Fejsie. Nie chcesz rozmawiać o swoim byłym chłopaku… ani
o żadnym innym związku, jeśli już o tym mówimy… i uniemożliwiasz mi
zrozumienie, dlaczego ukrywasz przede mną tak wiele rzeczy.
Wzdycham i unoszę górną połowę ciała, aby wesprzeć się plecami
o wezgłowie.
Nora wzdycha i częstuje mnie tym swoim sztucznym uśmiechem.
– Wiesz co? Chcesz poznać moją siostrę? Nie ma problemu. Możemy się
spotkać jutro po pracy. O której kończysz zmianę?
Kiwam głową.
– O drugiej.
Przytakuje.
– Dobrze. To ustalone. A teraz przestań wtykać nos w moje sprawy, chyba
że chcesz, żebym też zaczęła się interesować tym, co ty ukrywasz.
Marszczę brwi i spoglądam na nią.
– Ukrywam? Ja nie mam nic do ukrycia.
Nora wybucha śmiechem.
– Och, wręcz przeciwnie.
Chwytam ją za biodra i przyciągam do siebie tak, że jej tyłek opiera się na
dolnej części mojego brzucha. Obejmuję ją i przyciągam, żeby położyła się na
mojej klatce piersiowej.
– Wyjaśnij mi, co masz na myśli.
Całuję ją tuż pod uchem.
– Ty i Dakota. Powiedziałabym, że o tym z pewnością warto porozmawiać.
Ukrywasz przede mną waszą relację… czy to, co z niej zostało. Nie odbierasz od
niej telefonów, kiedy jestem obok. To dość podejrzane jak na kogoś, kto udaje
świętego.
Ta kobieta całkiem oszalała. Odwracam jej policzek tak, że nie ma wyboru
i musi mnie pocałować.
– Nie mam przed tobą nic do ukrycia poza tym, że jesteśmy z Dakotą
przyjaciółmi. Ona chyba chce czegoś więcej, ale nie mogę jej tego dać.
Biorę twarz Nory w moje nerwowe dłonie.
– Wzięłaś wszystko, co mam. Nie mam jej już nic więcej do podarowania.
Masz wszystko.
Nora delikatnie całuje mnie w kącik ust. Później jej usta stają się bardziej
łakome. Jej język rysuje miękkie kręgi na moim.
– Hmm, brzmi dobrze – mówi wprost w moje usta.
– Ty brzmisz dobrze – mruczę i cieszę się, że chyba tego nie zauważa albo
o to nie dba.
Czuję ciepło jej ust na swoich.

Nothing less Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz