Epilog

206 2 0
                                    

Landon
Lato i zimę później…
Nasz ślub przyszedł i minął tak szybko. Tak strasznie szybko. Z początku
byliśmy zaręczoną parą, która chciała poczekać kilka lat ze ślubem, wierząc, że ma
tyle czasu, ile dusza zapragnie, aż nagle wpadliśmy w wir przygotowań.
Przyzwyczaiłem się do słuchania, jak moja mama z drugiej strony słuchawki
raz po raz pyta mnie, kiedy zaczniemy planować, ale tak naprawdę wystarczyło,
żeby Tessa pewnego dnia przyniosła do domu magazyny dla panien młodych – i się
zaczęło. Nie miałem problemu z tym, żeby trochę poczekać. Moja przyszła żona
już to raz przechodziła, a ja nie chciałem zmuszać jej do pośpiechu. Ale kiedy
zaczęło się planowanie, wszystko wystartowało jak cholerna rakieta.
Zaczęliśmy się spieszyć z jej inicjatywy – nalegała, żebyśmy odwiedzili
potencjalne lokale i wybrali kwiaty pasujące do babeczek, które zostaną podane.
Wesela wymagają znacznie bardziej szczegółowego planowania, niż kiedykolwiek
bym pomyślał. Podczas gdy obie kobiety planowały najważniejszy dzień mojego
życia, próbowałem nie zachowywać się jak stereotypowy facet, który tylko
przytakuje i udaje, że wie, co się dzieje. Chciałem sprawić, żeby te chwile okazały
się doskonałe. Dla niej i dla nas.
Pomagałem wybrać smak tortu, a moja przyszła żona zrobiła mój ulubiony i przemyślnie dodała małe purpurowe kwiatki z masy cukrowej – to nawiązanie
zrozumiemy tylko my dwoje. Pomagałem jej tyle, ile mogłem i na ile pozwalała
Tessa,
organizatorka-ślubów-łamane-przez-diaboliczny-potwór-który-przejął-ciało-mojej-
przyjaciółki.
Zaledwie w zeszłym tygodniu Tessa nakrzyczała na mnie, kiedy się
dowiedziała, że krawiec źle odczytał rozmiar Hardina i nogawki jego spodni
kończyły się tuż nad kostkami. Zaklinała się, że to na pewno specjalnie, i nawet
sama zadzwoniła do pracowni w Chicago, żeby spróbować naprawić ten błąd.
Zaśmiewałem się ze zdjęć, które wysłał, ale ona tylko prychnęła i odrzuciła mi
telefon. Trochę denerwuję się tym, jak ci dwoje będą się dogadywać na weselu.
Tessa naprawdę go unikała, ale on nie przestaje o niej gadać w wywiadach.
W zeszły weekend, kiedy wróciłem do domu z zajęć, przyłapałem Tess na tym, że
pokazała Hardinowi środkowy palec. Mój przybrany brat był w naszym telewizorze
– udzielał wywiadu podczas tournée promującego książkę, a Tessa była wściekła
i może wypiła odrobinę za dużo wina.
A teraz siedzę tu przy stole pełnym ludzi, których kocham i podziwiam…
i jestem mężem. Jestem w college’u i już po ślubie. Moją żoną jest piękna, odnosząca
sukcesy, bystra i zadziorna kobieta. Siedzi obok mnie i rozmawia z moją mamą
o bitej śmietanie i bezglutenowym czymś tam.
Hardin siedzi po mojej drugiej stronie i patrzy prosto na Tessę stojącą obok
stolika pełnego gości ślubnych.
– Jak leci? – pytam go.
Przestaję obejmować ręką plecy mojej świeżo upieczonej żony i biorę jej
dłoń. Żona odwraca się, żeby na mnie spojrzeć, całuje mnie w policzek i zwraca się
z powrotem do mojej mamy.
Hardin spogląda na mnie i gmera we włosach.
– Fuj. – Uśmiecha się półgębkiem. – A jak ci leci? Czujesz się teraz jakoś
inaczej, kiedy jesteś prawnie związany z jedną osobą na resztę życia… cóż, jeśli
nie dojdzie do rozwodu?
Przewracam oczami.
– Jesteś słodki jak krówka.
Uśmiecha się sztucznie, a potem panikuje, kiedy traci Tessę z oczu w tłumie.
Prostuje się na krześle i uważnie rozgląda się po pokoju.
– Jest tam, przy drzwiach – mówię.
Uspokaja się i spogląda na nią. Ken podaje jej Abby, a Tessa chichocze,
kiedy mała ciągnie ją za włosy. Spoglądam na kolejny stolik i widzę, jak Stausey
robi selfie z kieliszkiem wina. Todd i Amir siedzą po jej obu stronach. Amir jest
ubrany w garnitur, a krawat ma dobrany pod kolor oczu Nory. Zastanawiam się,
czy właśnie dlatego Nora się na niego zdecydowała. Mam nadzieję.
Od rozwodu wszystko zaczęło się powoli układać. Ona pozostała
zarządczynią jego majątku i jego prawną i medyczną pełnomocniczką. On stał się
ważną częścią również mojego życia, a dzięki jej opowieściom czuję, jakbym
dobrze go znał. Pomaganie w zajmowaniu się nim sprawiło też, że zacząłem się
zastanawiać nad magisterium z pedagogiki specjalnej po ukończeniu college’u.
Będzie to oznaczało kolejne studia i kolejny kredyt studencki, ale mam poczucie,
że dobrze bym sobie z tym radził.
Stausey poprawia krawat Amirowi, a ja znów zwracam się do siedzącego
obok mnie przyrodniego brata.
– A co będzie z wami dwojgiem?
Hardin wzdycha, a ja mocniej ściskam dłoń mojej żony. Moja mama się
śmieje, a Hardin unosi palce do ust. Szczypiąc się w wargę, mówi:
– Pobierzemy się.
– Naprawdę? A czy ona o tym wie? – pytam, unosząc brew.
Jestem przekonany, że Tessa nie wie wiele o tym planie. Wczoraj przed
pójściem spać słyszałem, jak ćwiczy w łazience to, co mu powie. Trochę źle mi
z tym, że nie ma żadnej prywatności, od kiedy zamieszkaliśmy we trójkę, ale obu kobietom ten układ wydaje się doskonale odpowiadać. Spytałem moją żonę –
wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego, jak to brzmi – czy chce, żebym poprosił
Tessę, żeby się wyprowadziła, skoro zbliża się ślub, ale powiedziała mi
kilkakrotnie, że uwielbia mieszkać z Tessą.
Podejrzewam, że oboje po prostu wiemy, że nie ma dokąd pójść.
– Taa. Dlaczego nie? Wy to zrobiliście, a nie znaliście się nawet tak długo
jak ja i Tess.
Ma trochę racji.
– Tak. Ale wy nawet ze sobą nie jesteście. Poza tym chyba próbujesz
pominąć kilka etapów związku.
Hardin szczerzy się do mnie – jego intrygancki uśmiech obejmuje całą twarz.
– Kolejność kroków nie jest ważna. Tak czy inaczej, skończymy w tym
samym miejscu.
Unosi kieliszek, a ja unoszę mój.
Kilka kolejnych lat i zim później…
– Mamusiu! – głosik Addy zawsze jest szczególnie wysoki, kiedy czegoś
chce.
Moja żona wchodzi do pokoju z pełnymi rękami roboty. Jest zaczerwieniona
na twarzy i ma telefon przy uchu – żal mi osoby po drugiej stronie słuchawki. Ale
mimo poirytowania natychmiast przybiera kojący ton, rozmawiając ze swoją
miniaturową wersją.
– Co, robaczku?
Mój mały potworek krzyżuje ręce na piersi.
– Tatuś powiedział, że nie mogę dostać więcej tortu.
Nora spogląda na mnie, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
– A ile pozwolił ci zjeść? Wiesz, że za dwie godziny jesteśmy umówieni na
kolację z wujkiem i ciocią, a ty wciąż masz do odrobienia pracę domową.
– No… – odęte usta Addy unoszą się w górę. – Nie powinnaś robić tak dużo,
jeśli nie wolno mi go jeść.
Wybucham śmiechem i próbuję zakryć usta, kiedy żona rzuca mi gniewne
spojrzenie.
Później ta mała diablica skarży na mnie.
– Tata też tak powiedział.
– Wcale nie! – kłamię.
Obie dziewczyny mnie ignorują.
– Addy, dosyć już tortu. – Ton mojej żony nie zostawia miejsca na
negocjacje. – Idź umyj zęby i dokończ pracę domową.
Addy czmycha i znika w korytarzu, powiewając długimi falowanymi
brązowymi włosami w przód i w tył.
Kiedy spoglądam z powrotem na żonę, nie trzyma już telefonu, tylko wyciąga do mnie rękę. Przyciągam ją do siebie, a ona siada okrakiem na moich
kolanach.
– Przestań karmić ją cukrem przed każdym posiłkiem.
Całuje mnie w usta.
– Przestań piec tak dużo ciast, jeśli nie jesteśmy w stanie ich przejeść.
Wzruszam ramionami, a Nora z udawanym gniewem uderza mnie w klatkę
piersiową. Jej włosy są tak długie, że ocierają się o moje nogi, kiedy potrząsa
głową.
Przyciska usta do moich ust i kładzie mi dłonie na karku.
– Tęskniłam dziś za tobą.
Mówi mi to każdego dnia roku szkolnego.
– Ktoś musi oświecać naszych barbarzyńców – mówię prosto w jej usta. –
Tęskniłem za tobą, skarbie.
Ujmuje moją twarz w otwarte dłonie.
– Jutro znów będę filmować. Właśnie powiedzieli mi, że potrzebują zrobić
kolejne ujęcie.
Wzdycham, próbując nie dostać ataku gniewu. Pracowała ostatnio tak dużo,
że prawie nie widuję własnej żony.
– Co stało się tym razem?
Stuka mnie palcem wskazującym w usta.
– Ktoś upuścił tort przed ostatnimi kilkoma klatkami. Tak to już jest, kiedy
używają prawdziwych tortów do reklam.
– Czy nie o to właśnie chodzi?
Przypominam sobie sztuczne babeczki z poprzedniego weekendu. Tort
weselny był prawdziwy, podobnie jak para na ekranie. Ale kiedy krzyknęli
„cięcie!” i kręcenie się skończyło, złapałem pierwszą z brzegu babeczkę i prawie
złamałem sobie ząb. Reżyser kazał Norze udekorować sztuczne babeczki i inne
słodkości. Z drugiej strony płacą jej więcej za dzień, niż zarabia na dwóch
weselach.
– Pewnego dnia odejdę z pracy, a ty będziesz uczył nasze wszystkie dzieci
w domu i będziemy mogli robić to przez cały dzień.
Pociera biustem moją klatkę piersiową.
Delikatnie ją odpycham.
– A czego to miałoby nauczyć nasze dzieci?
Drażnię ją, muskając językiem jej żuchwę. Znów przyciska do mnie piersi,
błagając, żebym ich dotknął.
– Jeszcze nie, moja mała – szepczę za jej uchem, a ona wije się w moich
ramionach.
– Dzieci nauczyłyby się kochać współmałżonka. I piec. Będziemy mieli za
sobą doskonałą małą armię kochających cukierników. Jej oczy rozświetlają się radością, a ja przebiegam palcami po jej długich,
jedwabistych włosach.
– Właśnie tak! Możemy podróżować po kraju, piekąc i ucząc. Nigdy więcej
nie musielibyśmy pracować w biurze.
Całuję ją w szyję, wyobrażając ją sobie na wsi, kiedy jesteśmy otoczeni tylko
kurzem i wiatrem. Jakoś nie wydaje mi się, że sięga myślą wystarczająco daleko
w przyszłość.
– Ćśśś – całuję ją w policzek. – Ćśśś, moja miejska dziewczyno. Nie
wytrzymałabyś nawet dnia w pozbawionym biur świecie kukurydzy.
Chce mi się sprzeciwić, ale przez korytarz pruje już nasza córka z różową
szczotką przyczepioną do włosów.
– Mamusiu! – krzyczy.
Nora zeskakuje z moich kolan.
– Twoja kolej! – mówi do mnie Nora, przygryzając moją wargę w chwili,
kiedy nasze dziecko wpada do pokoju.
W całym tym chaosie – córka rośnie za szybko, żona próbuje się nie śmiać –
serce mi puchnie i stwierdzam, że jestem najszczęśliwszym sukinsynem na świecie.
Czasem zbliża nas do siebie tragedia. Taka więź wydaje się niemożliwa do
przerwania, ale niekiedy pomiędzy łzami a bólem wywołanym przez tępy nóż
rzeźbiący w nas bolesne wspomnienia można odnaleźć iskrę światła. Najmniejsza
nawet iskra może się przekształcić w pożar – wystarczy odrobina radości. Światło
może wypalić ciemność, a kiedy nie zostaje już nic poza ogniem i popiołem, można
nauczyć się nowego rodzaju więzi. Takiej, która płonie jaśniej niż słońce.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 08, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nothing less Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz