Usta Nory zawsze są mile widziane, choć kiedy zobaczyłem ją na progu, nie
spodziewałem się, że zacznie mnie od razu całować. Ale oto przyciska moje
ramiona do wewnętrznej strony drzwi i zbliża swoje wargi do moich tak bardzo, że
czuję jej gorący oddech. Gorączkowo wodzi dłońmi po całym moim ciele,
przywierając do mnie, a ja próbuję złapać oddech.
Kładę dłonie na jej biodrach, a jej zęby delikatnie przygryzają moją dolną
wargę. Unoszę jedną dłoń, żeby dotknąć jej piersi, i przesuwam palcami po twardej
brodawce. Nie ma na sobie stanika.
Kiedy się odsuwa, próbuję ją do siebie przyciągnąć. Wciąż mocno opieram
się plecami o drzwi, a ona robi krok w tył. Czerwona szminka rozświetla jej pełne
usta, sprawiając, że instynktownie oblizuję swoje, żeby przypomnieć sobie jej smak.
– Ja… – zaczyna Nora, a potem przerywa, szukając słów.
Rozgląda się po pokoju i wreszcie spogląda na mnie. Otwiera usta, ale nic
nie mówi.
Nie sądzę, że chciałbym usłyszeć to, co ma do powiedzenia. Świetnie
opanowała sztukę tworzenia wymówek, dla których nie powinniśmy robić tego, co
robimy, a teraz chcę zignorować to, co może być słuszne lub niesłuszne, i po prostu
chwycić ją w talii i przyciągnąć ją do siebie. Jej pełne piersi niemal wypływają
z dużego dekoltu bluzki, tak samo jasnoczerwonej jak jej szminka.
– Co ty masz na sobie?
Jestem zahipnotyzowany jej bluzką.
Nora przechyla głowę na bok i spogląda na mnie. Zerka na swoją bluzkę,
a później znów na mnie.
– Ubranie?
Powinienem stanowczo popracować nad myśleniem, zanim coś powiem.
Próbując zapomnieć o tej niezręcznej chwili, sięgam po rękę Nory i przyciągam ją
do siebie. Nie powstrzymuje mnie, kiedy ją przytulam.
– Tęskniłem za tobą. Właśnie teraz, kiedy cię nie było – mówię wprost w jej
usta przyciśnięte do moich.
Jest taka ciepła, a jej ciało przypomina mi ciepłe noce w Michigan:
utrzymująca się wilgoć i robaczki świętojańskie błyskające na podwórku. Łapałem
je do słoika, ale szybko wypuszczałem. Nora przypomina mi zaskakującego i jasno
świecącego robaczka. Nieprzeznaczonego do trzymania w słoiku. Nigdy nie
pozwoli na to, by ktoś ją trzymał w słoiku.
Wydaje z siebie dźwięk przypominający westchnienie, a później dotyka
mojego brzucha i wiedzie dłonią niżej, unosząc mój T-shirt. Kiedy jej paznokcie
zsuwają się w dół mojej nagiej skóry, ożywa wspomnienie tego, jak pierwszy raz mnie dotknęła. Wtedy jej palec również zsunął się w dół mojego brzucha –
powinienem był ją po prostu złapać za kucyk i pocałować w usta. Powinienem był
posmakować jej warg i poczuć, jak jej ciało wtapia się w moje – tak jak teraz. Ale
tego nie zrobiłem… a mimo wszystko w jakiś sposób i tak się tu znaleźliśmy.
Jej dłoń dociera jeszcze niżej i rozbudza moje podniecenie. Całkowicie
opanowała moje ciało, instynktownie przejmując nad nim kontrolę. Jej język drażni
mój, a ja pociągam za górną część materiału jej miękkiej, jedwabistej koszuli, by
odkryć jej piersi.
Nora chwyta mojego kutasa, a ja czuję znajomą tęsknotę w dolnej części
brzucha. Jęczę z pożądania, a ona ściska mocniej. Jej dotyk prawie boli, ale
przyjemność jest silniejsza od bólu i sięgam w dół, by rozpiąć spodnie. Pomaga mi
w tym, ściągając je.
– Jesteśmy sami? – pyta ściszonym głosem.
Nie mogę powstrzymać krótkiego śmieszku, który wydobywa się z moich
ust, i spoglądam na zwinięte przy kostkach spodnie.
– Teraz o to pytasz?
Śmieje się ze mną przez przygryzioną wargę, a potem opada na kolana.
Spokojnymi dłońmi ściąga mi bokserki, a ja zazdroszczę jej tego, jak swobodnie
wydaje się czuć ze swoją seksualnością. Dłonie jej nie drżą, kiedy mnie rozbiera,
jej wargi nie drżą, kiedy pieszczę je językiem. Ja z kolei jestem cały w nerwach –
ręce mi się trzęsą i wydaję żenujące jęki; nie potrafiłbym być seksowny, choćbym
próbował.
Może jeśli przez chwilę będę udawał kogoś innego, zdołam być seksowny.
Mógłbym być jak ci faceci w romantycznych powieściach, którzy samym swoim
głosem potrafią sprawić, że dziewczynom spadają majtki. Nora masuje mnie
obiema dłońmi – niemożliwe jest skupienie się na byciu seksownym, kiedy jej
dłonie sprawiają mi aż tak wielką przyjemność.
Spoglądam na tę piękną i tajemniczą dziewczynę i próbuję nie dojść tak
szybko jak ostatnim razem, ale jej czerwone usta i głodne oczy sprawiają, że to
bardzo trudne. Całuje wilgotnymi wargami czubek mojego kutasa, a ja jęczę
i chwytam się framugi, by utrzymać się w pionie.
– Mhm – znów mnie całuje. – Jesteś przepyszny.
Nieukojone pożądanie przenosi się z brzucha do klatki piersiowej.
– Nora…
Jej imię jest jak rozpływająca się na języku wata cukrowa. Znów jęczę, nie
przejmując się tym, co brzmi seksownie, a co nie.
Nora rozchyla wargi i bierze mnie do ust. Jest po prostu przepiękna z moim
kutasem w buzi. Spogląda na mnie swoimi ciemnymi oczami i trudno mi myśleć
o czymkolwiek poza wypełnieniem jej ust moją spermą. Muszę wytrzymać
dłużej… proszę, niech wytrzymam dłużej niż ostatnim razem. Patrząc, jak mnie smakuje, myślę o jej boskim smaku – znacznie lepszym niż
jakikolwiek placek z syropem klonowym mojej mamy.
Okej, dość o mojej mamie, ale naprawdę powinienem pomyśleć o jakichś
nieseksownych rzeczach, żeby dłużej wytrzymać. Kiedy ciepły język Nory
delikatnie pieści koniuszek mojego kutasa, zmuszam się do myślenia o studiach.
Mam w przyszłym tygodniu egzamin.
Praca – muszę jutro iść do pracy.
Kiedy odwracam głowę od Nory, spogląda na mnie.
– Co się stało?
– Hmm? – Mrugam oczami. – Nic.
Nora zmienia pozycję i kładzie dłonie na udach, spoglądając mi w oczy.
– Kłamczuch. – A potem dodaje delikatnym tonem. – Powiedz, o co chodzi.
Biorę głęboki oddech. Co, do cholery, miałem powiedzieć? Przepraszam, po
prostu próbuję nie dojść w mniej niż pięć sekund, jak ostatnim razem?
Za żadne skarby.
– Chyba po prostu myślałem.
Przechyla głowę na bok.
– O czym myślałeś?
Jej policzki delikatnie się czerwienią i… o nie, nie chciałem, żeby myślała,
że myślę coś złego o tym… albo nawet myślę o czymkolwiek innym niż chwila,
którą teraz dzielimy.
– Myślałeś? – powtarza, delikatnie opuszczając głowę.
Oddala się o kilka milimetrów ode mnie, a ja odczuwam tę odległość jako
wielki, ziejący otwór w mojej klatce piersiowej.
Sięgam w dół i kładę jej dłoń na policzku, zmuszając, by na mnie spojrzała.
– To nic złego – zapewniam ją. – Po prostu jestem spięty. Naprawdę, właśnie
o to chodzi. Nie wiem dlaczego.
Przestaję gadać, zanim nie zrobię z siebie jeszcze większego idioty.
– Spięty? Z jakiego powodu?
– Nie wiem. – Muskam kciukiem jej policzek, a jej oczy mrugają
kilkakrotnie i się zamykają. – Próbuję być cool i w ogóle, ale ostatnim razem… –
przerywam. – Ostatnim razem byłem beznadziejny.
Nora podnosi się delikatnie, a moja dłoń spada z jej policzka.
– Beznadziejny? Jak to?
Moja twarz płonie z zażenowania.
– Doszedłem tak szybko, i…
Nora wstaje, zanim mogę dokończyć zdanie.
– Nigdy więcej nie mów przy mnie nic złego o sobie. – Mówi ostrym głosem
i patrzy jeszcze ostrzej. – Mówiąc, że jesteś beznadziejny, zaprzeczasz mojej opinii
o sobie i w gruncie rzeczy sugerujesz, że chciałabym być z kimś beznadziejnym. Rozgląda się po pokoju, a później znów spogląda na mnie. Mam wrażenie,
że dopiero zaczyna.
– I nie musisz się z tego powodu wstydzić. Mnie się podobało, a poza tym to
nigdy nie jest coś złego, kiedy ktoś jest tak podniecony, że musi dojść natychmiast.
Czuję ulgę i rozluźniam ramiona.
– To niezbyt seksowne.
Spogląda na mnie gniewnie.
– To nie ty decydujesz, co ja uważam za seksowne.
Kładzie dłoń na biodrze.
– Przepraszam.
– I przestań przepraszać za to, czego nie zrobiłeś, Landon. Nie zrobiłeś nic
złego. Za często się kajasz.
Pewnie tak. Jeśli o tym pomyśleć, spędzam chyba pół życia na
przepraszaniu. Nawet jeśli nie zrobiłem nic złego. Manipuluję przy dolnej części
T-shirtu, próbując zakryć chociaż kawałek mojego ciała.
– Gdybym nie uważała, że jesteś seksowny, nie byłoby mnie tutaj, nie
klęczałabym przed tobą. Nie musisz być seksowny na sposób, który twoim
zdaniem mi się podoba. Po prostu musisz być tutaj ze mną. Chcesz być tu ze mną
w tej chwili?
Kiwam głową.
– Musisz to powiedzieć, Landon.
Oczywiście, że tak. „Słowa nie są prawdziwe, dopóki się ich nie wypowie”.
– Tak, tak, chcę. Bardziej niż czegokolwiek innego.
– Okej.
Nora z powrotem klęka na podłodze.
Chociaż jest w tej pozycji bardzo seksowna, wydaje mi się niewłaściwe,
żeby przede mną klęczała.
To ja powinienem klęczeć przed nią.
Chwytam ją za dłoń i podciągam do góry. Kiedy wstaje, wyraźnie widzę
niepewność w jej oczach.
– Chodź do mojego łóżka. Chcę cię w swoim łóżku.
– Doprawdy? – mówi z figlarnym uśmiechem.
Nie myśląc wiele, podnoszę ją i zaczynam iść do pokoju. Spodnie wciąż są
przy moich kostkach, więc uwalniam jedną nogę. Wciąż trudno mi się chodzi, ale
wolałbym spędzić rok w Azkabanie, niż upuścić Norę albo musieć ją postawić.
Nora wtula twarz w moją szyję – uwielbiam to, jak czuję się z nią w ramionach.
Kiedy docieram na korytarz, zrzucam ruchami nóg spodnie, a ona chichocze
przy mojej szyi. Próbuję otworzyć drzwi sypialni jedną ręką, a Nora zauważa, że
nieszczególnie mi to idzie, więc wyciąga dłoń i sama je otwiera.
Kiedy przechodzę przez próg, słyszę odgłos jej stopy uderzającej o drewnianą framugę.
– Auć.
Cholera.
– Przepraszam!
Robię dwa szybkie kroki w przód i kładę ją na łóżko, a ona przestaje
obejmować moją szyję.
– Chyba złamałeś mi stopę.
Śmieje się, trzymając się za czerwony ślad na szczycie stopy.
Nie pamiętam nawet, jak zdejmowała buty. Z drugiej strony nieszczególnie
dobrze idzie mi skupianie się na detalach, kiedy jest w pobliżu.
– Widzisz? Właśnie dlatego jestem spięty.
Podchodzę do wezgłowia i siadam przy niej. Nora wyciąga obie nogi. Kiedy
na nią patrzę, znów nie mogę oderwać wzroku od tej cholernej koszuli.
Nora opiera głowę na moim ramieniu.
– Ja też za tobą tęskniłam, kiedy cię nie było – mówi, wreszcie odpowiadając
na moje słowa sprzed kilku minut.
Milczę przez kilka minut, a potem pytam:
– Dokąd poszłaś?
Odwraca się do mnie i potrząsa głową bez odpowiedzi.
– Zdradzasz mnie?
Próbowałem zażartować, ale ona nagle się prostuje i atmosfera między nami
zmienia się diametralnie. Nora się uśmiecha, ale to uśmiech bardziej sztuczny niż
u plastikowej lalki.
– Nie wiedziałam, że w naszym układzie możemy mówić o tym, że cię
zdradzam.
Teraz sytuacja się odwróciła. To ona jest spięta, czuję to. Jest też coś innego
– nagle wyczuwam w niej wielkie cierpienie.
Podnoszę się i przyglądam się jej twarzy.
– A chciałabyś takiego układu?
Otwiera drżące usta, a potem znów je zamyka.
Chyba nie.
– Nie patrz tak na mnie – mamrocze. – Myślę.
– Wciąż tylko myślisz.
Ignoruję pulsujące w mojej klatce piersiowej pragnienie, by zechciała,
żebyśmy byli czymś więcej niż teraz.
Po kilku chwilach milczenia jej głos przełamuje ciszę – jest nietypowo cichy
i niepewny.
– Niczego bardziej nie pragnę, niż być twoja…
Nie daję jej czasu na to, żeby cokolwiek dodała lub cofnęła swoje słowa.
Zbliżam twarz do jej twarzy i usta do jej ust. Obejmuję dłońmi jej policzki,
a później sięgam niżej, do szyi, i wpycham język między jej wargi.
Mruczy w moje usta, a ja ustawiam się przed nią. Rozwiera przede mną uda,
a ja wsuwam się między nie, całując ją zapalczywie. Całuję dłużej, mocniej,
głębiej. Moje usta stają się coraz bardziej łakome, ręce odważniejsze, a wnętrze
mojego ciała wydaje się zmieniać w płyn. Przestaję ją całować, by móc podziwiać
jej twarz. Rozkoszuję się jej widokiem – każdy centymetr jej twarzy zasługuje na
podziw, mógłbym gapić się na nią przez sto lat, a i tak by nie wystarczyło.
Przeczesuję jej włosy dłonią i opieram ją na jej karku. Wciąż na mnie patrzy,
trzymając ręce bez ruchu wzdłuż ciała. Kąciki jej ust są uniesione, ale nie można
powiedzieć, żeby się uśmiechała.
Znajduję się nad nią, jej twarz od mojej oddziela zaledwie kilka
centymetrów. Pochylam się i muskam jej nos swoim – przez chwilę drżą jej
powieki, a z dna jej gardła wydobywa się cichy dźwięk.
– Wciąż myślisz?
– Tylko o jednej rzeczy.
Patrzy na mnie spokojnie, ostrożnym wzrokiem.
– Czyli o czym?
Zamiast jej odpowiedzieć, obniżam się i przyciskam usta do jej ust.
Zaciskam jedną dłoń w pięść na jej włosach i wsuwam rękę pod jej plecy, unosząc
ją, by przycisnąć jej ciało do mojego. Nie udaje mi się zbliżyć – pragnienie, by
mieć ją jak najbliżej siebie, całkowicie mnie obezwładnia.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czuł się tak w stosunku do
kogoś – chciał znaleźć się tak blisko drugiej osoby, aby stać się jednością.
Przytrzymując ją w miejscu za szyję jedną ręką, przenoszę drugą na jej
pośladki i delikatnie pieszczę jej miękką skórę. Jej jęki wypełniają moje uszy, moją
małą sypialnię, moje mieszkanie, moją dzielnicę, moje miasto, mój świat.
Jej ciało zostało do tego stworzone. Została stworzona dla mnie.
Łapie ciepłą dłonią moją rękę i prowadzi ją między swoje gorące uda. Jej
czarne spodnie są obcisłe i zrobione z cienkiego materiału. Kiedy ich dotykam,
czuję przez nie jej wilgoć. Mój Boże, ta kobieta mnie zabije.
– Nie przestawaj, Landon. Proszę.
Jej słowa są jak iskra ognia w suchym lesie, a ja nie znajduję się już w tym
pokoju. Jestem ponad nim, patrzę z niebios i zastanawiam się, jak to możliwe, że
spotkało mnie takie szczęście, że mogę być z nią w taki sposób.
Moje palce znajdują guziki jej spodni – szybko je rozpinam. Unosi plecy,
żeby mi pomóc, a ja popełniam ten błąd, że na nią spoglądam – od wydekoltowanej
czerwonej jedwabistej bluzki, z której niemal wylewają się nabrzmiałe piersi, po
czerwone figi. Serce bije mi tak mocno, że prawie wyskakuje z klatki piersiowej.
Poznaję po jej oczach, czego chce, i wciąż nie wierzę, że jestem wart tak
pięknego spojrzenia. Ciężko oddycha z rozchylonymi wargami i nie spuszcza mnie z oczu. Unosi drżący palec do mojej twarzy i obrysowuje nim kształt moich ust.
Całuję jej palec, a ona jęczy, wciąż pieszcząc moje mokre usta. Zaciskam je na
czubku jej palca i delikatnie go przygryzam. Jej biodra unoszą się nad
powierzchnię łóżka.
– Landon – dyszy, a moje imię w jej ustach jest miękkie jak popiół.
– Nora.
Prowadzi mnie tak, żebym w nią wszedł, kiedy zsuwa te cholerne figi w dół
swoich ud.
– Masz?
Co mam?
– Co…?
– Prezerwatywę.
Ach, jasne.
– Mhm?
Jestem pewien, że mam tu gdzieś jedną. Gdzie może być? Gdybym był
prezerwatywą, gdzie bym był…?
W Norze, oto gdzie.
– Biorę tabletki… – mówi, ale wygląda niepewnie.
Schodzę z łóżka i podbiegam do komody. Przekopuję się przez poskładane
slipy i skarpetki, aż znajduję plastikowe opakowanie. Bingo!
– Bingo? – pyta Nora z młodzieńczym chichotem.
Moja głupia gęba nigdy nie czeka na pozwolenie, żeby coś powiedzieć. Nie
próbuję się tłumaczyć, tylko śmieję się z nią i wchodzę z powrotem między jej
nogi. Spokojnymi dłońmi pomaga mi i raz jeszcze prowadzi w odpowiednie
miejsce. Pochylam twarz do jej twarzy i całuję jej usta, policzki, brodę, a nawet
zamknięte oczy.
Wzdycha i obejmuje mnie, przyciągając do siebie tak, że w nią wchodzę.
O kurwa, nigdy… nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Może jest po prostu
dla mnie idealna. Jej ciało, nieruchome i miękkie pode mną, składa się tylko
z krągłości i opalonej skóry. Nie zdejmuję jej bluzki, ale doskonale widzę jej piersi.
Łapie mnie na tym, że na nie spoglądam, więc ściąga materiał w dół, obejmuje
piersi dłońmi i wyciąga je z dekoltu. Pochylam się, żeby wciągnąć jedną z jej
miękkich, ciemnych brodawek w usta. Delikatnie ją podgryzam, wywołując głośne
westchnienie.
Znów kładzie ręce na moich plecach, nagląc, bym wszedł głębiej.
– Wszystko w porządku, Landon?
Wbijam się w nią powoli, rozkoszując się wyjątkowym uczuciem tego, jak
jej ciało bierze moje w siebie. Kiwam głową i unoszę usta do jej ust. Wciąż
poruszam się powoli, w przód i w tył. W przód i w tył. Dotykam jej delikatnie,
zapewniając, że jest moja. Całuje mnie, dopóki nie zaczynam czuć jedynie jej serca, które bije tak
mocno, jakby znajdowało się w mojej piersi, i jej ciała tuż przy moim. Napina nogi
i szeptem błaga, bym nie przestawał. Nie przestaję, dopóki moje ciało nie rozdzieli
się na dwoje i nie opadnie na nią wśród westchnień i dyszenia.
Ześlizguję się z jej ciepłego ciała i kładę na łóżku obok niej.
– To było…
Próbuję złapać oddech.
– Doskonałe – mówi za mnie Nora.
CZYTASZ
Nothing less
Dla nastolatkówCzęść II Zmysłowa Nora coraz bardziej zaprząta myśli Landona. Niestety, dziewczyna stara się trzymać na dystans, gdyż uważa, że ich związek skazany jest na porażkę. Sytuację próbuje wykorzystać Dakota, która coraz bardziej żałuje decyzji o rozstani...