Rozdział trzydziesty czwarty

92 0 0
                                    


W pokoju jest cicho. Dakota śpi, a mój laptop świeci jasno w ciemności.
Dziś podpisaliśmy dokumenty potrzebne do kremacji ciała Dale’a. Dakota nie
chciała pogrzebu, a ja nie mam jej tego za złe.
Jest czwarta nad ranem. Znów sprawdzam telefon. Ani słowa od Nory.
Mogłem się domyślić, że postanowiła ode mnie odejść. Powinienem był to
poznać po powolnych ruchach jej bioder i miękkich pocałunkach w czoło, kiedy
w niej kończyłem. Tęsknię za jej ciałem i jej śmiechem. Mam wrażenie, jakby
minęły całe miesiące, a nie dni, od kiedy się z nią pożegnałem.
Znów uruchamiam Facebooka. Wiem, że to niezdrowe i że również tym
razem nie znajdę nic nowego, ale znów wpisuję imię i nazwisko jej siostry.
Przewijam do zdjęcia z plaży, gdzie Nora wygląda jak słońce w swoim żółtym
bikini, a stojący obok mężczyzna obejmuje ją w pasie. Czy gdyby był do tego zdolny, wybrałby ją?
Ja jestem do tego zdolny, ale czy potrafię?
Dlaczego wszystko musi się sprowadzać do wyboru – to lub tamto? A co,
jeśli chcę wszystkiego? Co, jeśli chcę spędzić swoje dni na przytulaniu jej, a noce
na kochaniu się z nią? Spoglądam na Dakotę. Czy ona myśli o mnie tak, jak ja
myślę o Norze?
Czy to fair, żebym myślał o Norze, podczas gdy Dakota jest w żałobie, a ja
mam być przy niej?
Spoglądam z powrotem na ekran i najeżdżam kursorem na twarz Nory.
Pojawia się imię. Jej imię. Klikam i przenoszę się na profil, którego wcześniej nie
widziałem. Musiała go przede mną ukrywać. Nie potrafię ocenić, czy mnie to
cieszy, czy smuci, że wiem, że nie czuje już potrzeby, by się przede mną ukrywać.
Nie ma tu za dużo postów – to głównie przypadkowe horoskopy i ludzie
tagujący ją w różnych łańcuszkach i przy przepisach.
– Ma Instagram.
Głos Dakoty sprawia, że podskakuję.
– Hmm?
Moje policzki płoną od zażenowania i poczucia winy.
– Ma profil na Instagramie.
Dakota przez chwilę szuka czegoś w ciemności, a po kilku sekundach sięga
przez przestrzeń dzielącą nasze łóżka i podaje mi telefon. Ekran jest pełen małych
kwadratowych obrazków. To profil. Imię Nory znajduje się w rogu obok iksa.
Spoglądam na Dakotę, ale ona odwraca się z powrotem na drugi bok. Albo
chce dać mi chwilę prywatności, albo czuje się zraniona, tym, co robię tuż przy
niej. Włączam telewizor w trybie wyciszonym, żeby może wydawało się, że robię
coś poza przeglądaniem obrazków. Ekran wypełnia jedzenie – całe masy jedzenia. Mnóstwo pięknych
pastelowych makaroników i ciasteczek z posypką. Obrazek tortu z purpurowymi
kwiatami sprawia, że czuję ukłucie w piersi. Kolejne zdjęcie przedstawia
obejmujące się Norę i Tessę – każda z nich ma kleksa z różowej masy cukrowej na
nosie. Widać wyciągniętą rękę Tessy, która robi zdjęcie, a ja śmieję się z pomysłu,
że moja najlepsza przyjaciółka, która jest tak zacofana technologicznie, próbuje
zrobić zręczne selfie. Przewijam dalej.
Niejednokrotnie pojawia się tam również moja twarz. Jest nasze zdjęcie
przed Juliette i kolejne, kiedy z wymalowanym na twarzy trudem usiłuję
przeczytać menu. Są zrobione z ukrycia zdjęcia mnie w kuchni, nawet jedno
z Hardinem, podpisane „Światło i ciemność”. Ciemne ubrania Hardina i jego
pochylona głowa kontrastują z moim wyglądem. Idziemy obok siebie, a ja
odwracam się do niego z durnym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Dziwnie się
na to patrzy, ale samo zdjęcie jest naprawdę, naprawdę fajne. Wszystkie takie są.
Każdy podpis jest zwięzły i poetycki. Czasem są tak proste jak symbol hashtaga
bez literek, a inne mają dłuższe podpisy – na przykład akapit o obserwowaniu po
raz pierwszy piękna dziecięcego śmiechu. Jest też zdjęcie Nory z jaśniejszymi
włosami i ciemniejszym makijażem, siedzącej w obcisłej sukience, która wygląda,
jakby została namalowana na jej skórze, zaprojektowana specjalnie dla krągłości jej
zmysłowego ciała. Przed nią stoi kieliszek koktajlowy i trzyma niewielki kawałek
papieru przy pomalowanych ustach. Napisano na nim: „Widzę zbliżające się do
mnie światło i zrobię, co w mojej mocy, by cię przy sobie zatrzymać”.
Są też zdjęcia jej siostry z ciążowym brzuszkiem i inne, sprzed ciąży, na
których wygląda pięknie i królewsko z pełnym makijażem. Zauważam moją twarz
jeszcze kilka razy, a serce we mnie drży; czuję się jednocześnie zdumiony i pełen
skruchy. Tęsknię za nią, ale też jestem na nią zły. Powiedzieć, że jestem
skołowany, byłoby niedopowiedzeniem wszech czasów.
Jest też zestaw dwóch zdjęć, na których jestem do niej odwrócony tyłem,
a słońce jasno świeci w tle. Oba są niemal identyczne. Mają jednak inne podpisy.
Na pierwszym widnieją słowa z jej inspirowanego liścikiem miłosnym koktajlu.
Wspominam wieczór, kiedy dowiedziałem się, że Dakota i Nora były
współlokatorkami. Zaczął się dość obiecująco, ale szybko się zepsuł. Moją pamięć
nawiedza każdy szczegół tamtych chwil z nią.
Zauważyłem już wcześniej, że robi zdjęcia różnych rzeczy, ale naprawdę nie
myślałem o tym za wiele. Od kiedy Tessa dołączyła do świata produktów Apple’a,
bez przerwy siedzi na telefonie. Nawet ja często korzystam z telefonu – sprawdzam
wyniki albo harmonogram pracy. W internetach zawsze jest co robić.
Przez cały ten czas skupiałem się na tym, że nie ma Facebooka albo
okłamuje mnie w tej sprawie podczas jednej z wielu prób pozostania przede mną
w ukryciu. Ale teraz gapię się na kolaż stworzony z całego jej życia. Nawet Dakota kilka razy się pojawia – siedzą z Norą po turecku na podłodze ich mieszkania po
dwóch stronach gry planszowej, a obok ich stóp stoją butelki wina. A gdy
zauważam różowy telefon, przypominam sobie, że graliśmy w tę grę z Dakotą
i Carterem, kiedy byliśmy młodsi. Zazwyczaj to ja grałem z Carterem, podczas gdy
Dakota gotowała obiad, a ich tata spał na kanapie… albo w ogóle nie było go
w domu.
Muszę przestać myśleć o tym okresie mojego życia. Dziura po stracie, którą
przeżyłem razem z Dakotą, wydaje się sprawiać, że w żadnym pomieszczeniu,
w którym jesteśmy razem, nie da się oddychać. Ze stratą dla tak wielu ludzi…
Jej smutek zawładnął tym pomieszczeniem, chociaż ona próbuje tego nie
pokazywać. Przewraca się na łóżku i ciągnie za materiał T-shirtu – wiem, że nie
śpi. Ona wie, że wiem, że nie śpi. Wie, że wiem, że wie – i tak dalej,
w nieskończoność.
Postanawiam raz w życiu zachować się egoistycznie i spojrzeć na tytuł
obrazka zamiast na nią. Podpis drugiego zdjęcia głosi: „Ty gonisz zimę, a ja lato.
Pamiętaj, kochany, że one nigdy się nie spotkają”.
Przechodzi mnie dreszcz, zamykam okno i rzucam telefon z powrotem na
łóżko Dakoty.
Potworna cisza bierze głęboki oddech. Głos Dakoty brzmi w ciemności
niemal niedosłyszalnie.
– Landon?
– Tak?
Nie odwracając się, pyta:
– Kochasz ją?
Myślę o odpowiedzi i o tym, jak Dakota się poczuje, kiedy ją usłyszy.
– Tak. Tak, chyba kocham.
Dakota wzdycha w swoim łóżku.
– Kiedy przestałeś kochać mnie?
Jak, na Boga, mam odpowiedzieć na takie pytanie? Nie wiem, czy w ogóle
istnieje odpowiedź. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek przestałem ją kochać.
Spoglądam w jej kierunku i przypominam sobie, jak to było trzymać ją
w ramionach, kiedy spała. Co ważniejsze, czy czwarta rano – i chwila po tym, jak
powiedziałem jej, że kocham kogoś innego – naprawdę jest odpowiednim
momentem na tę rozmowę?
A jednak nie mogę się przed tym wiecznie ukrywać.
– Nie wiem, czy kiedykolwiek przestanę cię kochać, Dakota.
– Przestań kłamać.
Mówi ostrym głosem. Jest odwrócona do mnie plecami. Potrzebuję chwili,
żeby przygotować dla niej odpowiedź. Jestem zbyt zmęczony, żeby się kłócić, ale
ona musi zrozumieć, że nie było jej w moim życiu od sześciu miesięcy. Sześciu miesięcy. Teraz wydaje się to znacznie dłuższy okres, w tym hotelu z dwoma
łóżkami i dwoma pustymi kubkami z logo Starbucksa w śmietniku. Wciąż tak samo
pachnie, a jej szczupłe ciało stało się wysportowane i umięśnione. Ciężko pracuje
i wygląda niewiarygodnie. Dziwnie myśleć o różnicy między ciałem jej a Nory – są
równie piękne, a jednocześnie tak różne; żadne nie jest lepsze od drugiego. Byłbym
brzydszą częścią pary, niezależnie od tego, z którą bym się spotykał. Różnica tkwi
jednak głębiej niż w zewnętrzu – chodzi o energię, zrozumienie, wymagania każdej
z tych kobiet.
Brzmię, jakbym wypełniał profil w apce randkowej.
Czekam kilka sekund, aż Dakota powie coś o moim milczeniu. Leży
w bezruchu, plecami do mnie, a stary telewizor nie oświetla zbyt jasno tego pokoju,
ciemnego jak krypta wampira. Na parkingu prawie wdepnąłem w zużytą
strzykawkę, więc może to po prostu część pakietu. Kiedy byłem młodszy, nie było
tak źle. Miasto przeżywało lepsze czasy, a ja mam wiele związanych z nim dobrych
wspomnień. Ale narkotyki zaczęły wieść tu prym, ponieważ gospodarka na
Środkowym Zachodzie się załamała i nie ma dobrych ofert pracy, które mogłyby
osłabić cios.
Potrząsam głową, mimo że na mnie nie patrzy.
– Nie kłamię. Nie mam potrzeby cię okłamywać.
Ciało Dakoty porusza się tak szybko, że jej jasnoróżowy T-shirt wygląda jak
zjawa w ciemności. Na ekranie małego telewizora leci stary odcinek talk-show
Maury. Cóż, w każdym razie mam nadzieję, że to stary odcinek i ludzie tak
naprawdę już go nie oglądają. Moja mama zawsze oglądała ten program.
Odrabiając pracę domową, zbyt wiele razy, abym mógł to zliczyć, słyszałem
sentencjonalne słowa „Nie jesteś ojcem”.
– Naprawdę? Jesteś tego pewien, Landon? Ponieważ wydaje mi się, że
okłamujesz mnie już od pewnego czasu. A teraz, kiedy przyjechaliśmy z powrotem
do Saginaw patrzeć na śmierć mojego ojca, nawet nie chcesz ze mną rozmawiać.
W naszym pokoju panuje cisza, podczas gdy jakaś kobieta skacze w górę i w
dół, wskazując na twarz swojego byłego, i krzyczy coś, co wydaje się stanowczo
zbyt radosne jak na tak tragiczny moment między nimi.
– Uprawiałeś z nią seks? – pyta Dakota, a zanim odpowiadam, dodaje: –
Muszę wiedzieć, czy uprawiałeś z nią seks.
Naprawdę do tego doszliśmy? Czy powinienem zgadzać się ze wszystkim,
co mówi, i przyznawać do winy przy każdym oskarżeniu, które na mnie rzuca?
A może powinienem wybrać trudniejszą, bardziej skomplikowaną drogę,
i powiedzieć jej, jak bardzo to wszystko dziecinne? Przeszliśmy za dużo, zwłaszcza
ona, żeby się tak zachowywać.
Poprawiam zbroję i wychodzę na pole bitwy.
Stoi między naszymi łóżkami, zaledwie kilkadziesiąt centymetrów ode mnie. – Czy właśnie tak to ma wyglądać?
Przysuwam się do krawędzi łóżka i siadam z tak wyprostowanymi plecami,
jak to tylko możliwe. Jeśli przysunie się bliżej mnie, będziemy się stykali
kolanami.
– Czy jesteśmy tymi ludźmi – poprawiam się – tymi nieznajomymi, którzy
robią sobie sceny zazdrości i kłócą się o drobnostki? Czy też jesteśmy ludźmi,
którzy przeżyli wspólnie pół życia i chcą zachować zdrowe stosunki?
Mierzy mnie wzrokiem.
– Po prostu odpowiedz na pytanie.
– Tak – mówię prawdę, ponieważ nie zdobyłbym się na kłamstwo.
Dakota siada na łóżko trzydzieści centymetrów ode mnie i zatapia twarz
w rękach.
Nie wiem, co jej powiedzieć – ani czy powiedzenie jej czegokolwiek
w czymkolwiek pomoże. Nie mogę przepraszać, ponieważ nie jest mi przykro. Nie
mogę jej powiedzieć, że to nic nie znaczyło, ponieważ znaczyło.
Pozwalam jej płakać i gapię się w telewizor. Na scenie jest teraz nowa
kobieta – patrzy ze stoickim spokojem, podczas gdy mężczyzna tańczy dookoła
niej w krąg. Jest taki szczęśliwy, że nie jest ojcem jej dziecka – otacza nas smutny,
przerażający świat.
Jedyne, co pozwala mi śledzić upływ czasu, to telewizja, a właśnie skończyła
się przerwa na reklamę, więc musiało minąć trochę czasu, zanim Dakota spytała:
– Gdybyśmy tu zostali, myślisz, że wciąż bylibyśmy razem?
Kiwam głową.
– Tak, myślę, że tak.
Dłonie Dakoty trzęsą się na jej kolanach, a ona nie unosi na mnie swoich
smutnych oczu.
– Jesteś taki cichy. Nawet nie próbowałeś się wytłumaczyć.
Wydaje się zupełnie pokonana i kuli ramiona. Wygląda jak lalka – siedzi
z twarzą zastygłą jak kamień.
– Nie mam się z czego tłumaczyć. Nie jesteśmy ze sobą od sześciu miesięcy,
Dakota.
Pozostaję tak spokojny, jak to tylko możliwe. Jeśli pozwolę jej zobaczyć
igiełki, które mnożą się w mojej klatce piersiowej, przegrałem. Jeśli zaczniemy się
kłócić – jeśli podniosę głos i naprawdę zaczniemy się sprzeczać – będzie to
oznaczało, że znów zachowujemy się, jakbyśmy byli w związku.
– Kiedy to się stało? – pyta.
Zerkam na Dakotę, która teraz już na mnie patrzy. Jej oczy już puchną od
łez, a ja zmuszam swoją dłoń, by się nie podnosiła, chwytając obiema rękami
krawędź materaca. Odwracam wzrok od twarzy Dakoty.
– Pewien czas temu. – Zanim… próbowaliśmy tamtego dnia?
Chwilę patrzy rozbieganym wzrokiem po pokoju, aż wreszcie skupia go na
zegarze stojącym na maleńkim biurku.
Po tym żenującym wypadku oboje powinniśmy byli wiedzieć, że nic z tego
nie będzie.
– Nie. Później – mówię, mając nadzieję, że będzie boleć trochę mniej.
Z gardła Dakoty dobiega niski dźwięk.
Po kilku kolejnych niezręcznych sekundach odwraca się do mnie i kładzie na
łóżku.
Kiedy kładę się na swoim, chcąc wreszcie iść spać, słyszę, jak mówi:
– Spałam z Aidenem.
Słowa przylatują do mnie, a mój mózg usiłuje wysłać odpowiedź do mojego
serca, zanim moje usta zrozumieją, co się dzieje, i powiedzą coś, czego nie zdołam
odwrócić. Nie jestem do końca pewien, co myśleć, a już w ogóle nie wiem, co
powiedzieć. Moje wnętrzności są przenicowane i nie sądzę, że powinienem się
smucić z tego powodu, i raczej nie powinienem się czuć, jakby eksplodował we
mnie wulkan. Nie jestem jednak najsilniejszym z rycerzy, więc w pewnym sensie
boli mocniej, niż sądziłem. Dość trudno mi opisać to, jak czuję się z tym, że Dakota
przespała się z facetem, którego znam – którym gardzę.
Ze wszystkich facetów w tym cholernie ogromnym mieście musiała spać
z jedynym, którego w ogóle nie lubię. Od aroganckiego uśmieszku do skrupulatnie
zaczesanych jasno blond włosów, wprost emanuje wszystkim, czego nie znoszę.
Dlaczego on?
Spoglądam na stronę pokoju zajmowaną przez Dakotę i zamykam oczy.
Myślę o ciele Nory na moim udzie, miękkim i podnieconym w moich ramionach.
Myślę o tym, jak jęczała, kiedy pieściłem ją językiem. O jej zmierzwionych
włosach, napuchniętych i bladoczerwonych ustach, jasnoczerwonej bluzce
i seksownych czarnych spodniach. Myślę o tym, jak się śmieje, kiedy przesadzam
z zachowywaniem się jak nerd, i o tym, jak dostaje gęsiej skórki, kiedy muskam ją
palcami. Nie żałuję ani jednej chwili, którą z nią spędziłem – to nie fair, żebym
uważał, że Dakota nie może dzielić podobnych chwil z kimś innym. Nieważne, jak
intensywnie próbuję myśleć o doskonałych słowach, jakie mógłbym jej
powiedzieć, nie mam już do powiedzenia Dakocie nic więcej, co mogłoby
poprawić sytuację.
Może jednak nie jest nam pisane żyć długo i szczęśliwie z osobami, które
pokochaliśmy jako pierwsze?

Nothing less Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz