Rozdział dwudziesty

123 3 0
                                    


Nora miała rację. Jej kapusta była przepyszna. Nie przypominała ani trochę
śmierdzących krokietów, które robiła moja mama. Oderwała liście pokroiła,
a potem wrzuciła na talerz, żebyśmy mogli je chrupać. I tyle. Wyszło o wiele, wiele
lepiej, niż sądziłem. Nora przycupnęła na blacie i karmiła mnie kęs po kęsie.
Kapusta smakowała czosnkiem i solą, a zważywszy, że po każdej porcji
dostawałem całusa, zjadłem całą blachę.
– Mówiłam, że będzie dobre.
Wylewa płyn do naczyń na blachę, na której piekła. Patrzę, jak myje gary,
i zastanawiam się, czy powinienem zaproponować pomoc.
Pewnie tak.
– Może ci pomóc?
Nora odwraca się na wpół zaskoczona, na wpół uśmiechnięta, jakbym
właśnie zaoferował jej puszystego białego szczeniaczka.
– Wyjaśnij mi coś.
Oblizuje wargi, a ja podchodzę bliżej.
– Nie tylko masz język wart świętego, ciało greckiego boga i mózg filozofa,
ale i pomagasz zmywać?
Czuję dziwne rwanie w piersi z każdym słowem, którym mnie chwali.
Ma rozbawioną minę i bardzo podoba mi się pozbawiony rezerwy uśmiech,
w który układają się jej wargi. Podobnie jak to, jak nisko zwisają jej z bioder moje
bokserki. Moja koszulka nie leży na niej jak worek – materiał jest dość ciasny
w okolicach biustu i bioder, ale luźny na ramionach. Teraz mój T-shirt będzie
pachnieć nią. Nigdy więcej nie będę go prać. Okej, może nie nigdy, ale w każdym
razie nie w najbliższym czasie. I tak prawie nigdy nie robię prania.
Staję za nią, kiedy udaje, że nadal szoruje tę samą blachę, którą ma
w dłoniach już od dwóch minut. O czym ona tak śni na jawie? O tym, że pomagam
jej zmywać? Czy tak łatwo jest wkraść się do jej serca?
Wreszcie mówię:
– Owszem, młoda damo.
Ściska gąbkę mocniej swoimi długimi palcami, a potem wkłada ją
z powrotem do wody z mydlinami.
– Znów ta „młoda dama”?
Delikatnie przechyla głowę, odsłaniając szyję. Nie wiem, czy celowo
podkręca moje pożądanie, czy też jej ciało mimowolnie mnie przywołuje. Tak czy
inaczej, szczęśliwy ze mnie sukinsyn.
– Jestem starsza od ciebie – zauważa.
Śmieję się niemal bezgłośnie i patrzę, jak na jej szyi pojawia się gęsia
skórka. Czy to ja ją wywołałem? Jasna cholera! Chyba tak. Obejmuję ją w pasie, a ona odchyla się, przytulając do mnie – jej goła szyja mnie przyzywa. Całuję ją
tam, tuż ponad krągłością gardła.
– Ale ja jestem większy.
Znów całuję ją w szyję. Mój język muska jej ciepłą skórę, a ona jęczy bez
tchu. Przenoszę dłonie na jej biodra i delikatnie ściskam.
– Większy, co? – mówi niskim, delikatnie ochrypłym głosem.
Nora delikatnie wypycha pośladki w tył i ociera się nimi o mnie.
– Owszem.
Moje dłonie przesuwają się na jej piersi i łagodnie je masują, delikatnie
pieszcząc jej ciało. Kiedy odnajduję jej brodawki, zakryte tylko cienkim
materiałem mojego bawełnianego T-shirtu, ściskam je palcami, a one twardnieją.
Obracam je – z każdym uszczypnięciem mój dotyk staje się coraz silniejszy, jej
jęki przechodzą w miauknięcia, jej głośne westchnienia sprawiają, że jej pragnę.
Ręce trzyma wciąż nieruchomo w wodzie, a ja przesuwam jedną dłoń w dół,
na jej brzuch. Zatrzymuję się w tym miejscu, niepewny, jak daleko się posunąć. Jak
gdyby słyszała moje myśli, ogląda się przez ramię.
– Możesz być ze mną, kim tylko chcesz, pamiętasz?
Mogę być z nią, kim tylko chcę. Bez presji, bez zastanawiania się, czy
brzmię fajnie czy beznadziejnie, czy jestem słaby czy silny. Nie muszę przedzierać
się w głowie przez pola zwątpienia; nie muszę podawać w wątpliwość
wszystkiego, co mówię albo robię. Mogę to wszystko pominąć. Z nią czuję spokój
i ciszę, których nigdy wcześniej nie zaznałem.
Zakręca kran, a ja patrzę, jak spłukuje pianę z dłoni.
– Czego chcesz, Landon? Powiedz.
Nora porusza biodrami, ocierając się o mnie tyłkiem.
– Bez obaw. Pragnę cię.
Chwyta mnie dłonią przez moje cienkie spodnie.
– Potrzebuję cię.
– Odwróć się – warczę, ledwo rozpoznając swój własny głos.
Nora się nie waha – odwraca się i staje ze mną twarzą w twarz. Nie jestem
przyzwyczajony do oglądania zmieszanego wyrazu jej twarzy. Wygląda na lekko
onieśmieloną – jej zawstydzenie jest dla mnie nowe, ale bardzo, bardzo seksowne.
– Mam ci powiedzieć, czego chcę? – mój głos brzmi znacznie czyściej niż
w mojej głowie. W głowie jestem podenerwowany i podekscytowany. Skaczę
w górę i w dół, nie mogąc się doczekać, aż jej dotknę. Ale w rzeczywistości stoję
prosto, pożerając ją uporczywym spojrzeniem, i nie mogę uwierzyć, że mam aż tak
wielkie szczęście.
Kiwa głową, a jej oczy patrzą na wskroś mnie.
– Usiądź na tym krześle.
Sięgam po najbliższe krzesło i odciągam ją od zlewu. Z jej dłoni wciąż kapie woda – przednia część moich spodni jest już mokra. Siada na krześle z dłońmi
złożonymi na udzie.
– Wstań na chwilę – rozkazuję jej.
Kiedy wykonuje moje polecenie, szarpnięciem ściągam z niej moje bokserki.
Przechodzi ją dreszcz i patrzy na mnie – jej oddech drży za każdym razem, kiedy
nasze spojrzenia się spotykają. Delikatnie rozwieram jej uda i pochylam głowę, by
ucałować ich górne części. Nora wplata palce w moje włosy i pieści moją głowę,
kiedy ja w pełni poświęcam się jej ciału. Drażnię ją, wodząc palcami po jej cipce,
wkładam jeden z nich do środka. Patrzę na jej twarz, kiedy wywraca oczami, a jej
usta rozchylają się w ekstazie.
Powoli poruszam palcami w przód i w tył i pieszczę ją ustami, delikatnie
muskając jej cipkę. Jej jęk wita każde poruszenie moich palców. Uwielbiam
dźwięki, które wydaje – świetnie działają na moje ego.
Po kilku sekundach tortur kończę jej cierpienia, wodząc językiem po jej
wilgoci.
– O Boże – mówi, a ja powtarzam mój ruch.
Smakuje jak lukrowany miód, a ja zawsze uwielbiałem słodycze.
Kiedy jej nogi sztywnieją na krześle, obejmuję jej uda i unoszę tak, by
podtrzymać ją, kiedy dochodzi. Mocno przyciskam do niej usta.
Wypowiada moje imię.
Mówi, jak bardzo jestem słodki.
– Jesteś taki cudowny, Landon. Taki cudowny.
Czuję smak jej rozkoszy i przytrzymuję jej nogi, kiedy dochodzi do siebie.
Jest zupełnie naga – siedzi na krześle i dyszy, a ja nie chcę przestawać. Czuję, jak
drży na moim języku, pulsuje od orgazmu, który przed chwilą przeżyła.
Ja jeszcze nie skończyłem. Powiedziała, żebym robił, co chcę, żebym był,
kim chcę. Tym właśnie chcę być. Kimś, kto czci jej ciało i odnajduje przyjemność
w jej przyjemności.
Po trzecim orgazmie jej ciało zamienia się w galaretkę. Kiedy opada na
krzesło, po wszystkim, nasycona i zaspokojona, ściągam ją na podłogę i biorę
w ramiona. Wtula się we mnie, a ja głaszczę jej plecy delikatnymi ruchami, a po
kilku minutach mam wrażenie, że mogła zasnąć.
– Mówię ci, żebyś zrobił ze mną, co chcesz, a ty doprowadzasz mnie do
trzech orgazmów – szepcze, przytulając się mocniej do mojej klatki piersiowej. Jej
ramiona zaciskają się wokół mnie i ja odnajduję ogromną przyjemność
w przytulaniu jej na podłodze w kuchni.
Dotykam jej policzka i sczesuję jej włosy z twarzy.
– To właśnie chciałem zrobić.
Nora unosi się lekko, by na mnie spojrzeć, i zmienia pozycję ciała tak, by jej
uda znalazły się po obu stronach moich bioder, a jej piersi tuż przy mojej twarzy. Nagie piersi, pozwolę sobie dodać. Muszę wysilić każdy gram swojej
samokontroli, żeby ich nie polizać.
– Mogę cię zatrzymać na własność?
Uśmiecha się zalotnie.
Postanawiam jednak polizać jej piersi, a kiedy to robię, obejmuje mnie jedną
ręką za szyję i zanurza w nich moją twarz. Myślę sobie, trochę lamersko, że
mógłbym tu zamieszkać, zakopany w jej pięknie. Mógłbym zdecydowanie po
prostu siedzieć tu dzień i noc z twarzą w jej łonie. Czy ludzie wciąż używają słowa
„łono”? Chyba nie.
Chichocze, kiedy ją podgryzam.
– Czy to oznacza, że się zgadzasz?
Kiwam głową, ocierając się twarzą o jej piersi.
Jeszcze przez kilka minut ulega moim zachciankom, a potem podnosi mnie
z podłogi i kończę myć naczynia, podczas gdy ona robi ciasto na ciasteczka, na
które zasłużyłem, jedząc kapustę. Gdyby Nora obiecała, że będzie mnie karmić
warzywami każdego dnia, natychmiast zostałbym roślinożercą. Moglibyśmy pić
smoothie z jarmużu i jeść pełnoziarniste płatki całymi dniami, gdyby tylko je
robiła.
Kiedy kończę wycierać naczynia, dołączam do niej przy blacie i patrzę, jak
formuje ciasto w kulki. Widzę w nich białe płatki i coś czerwonego.
– Co to za ciasteczka?
– Z białą czekoladą i malinami.
Piekące się ciastka sprawiają, że moje mieszkanie wypełnia się znajomym
słodkim zapachem, i uznaję, że Nora powinna przychodzić do nas codziennie.
Byłbym z tego bardzo, bardzo zadowolony.
Gdzie teraz mieszka? Prawie zapomniałem, że przyszła do mnie z rękami
pełnymi swoich rzeczy.
– Wróciłaś do swojego mieszkania? – pytam, kiedy siada na blacie, a ja staję
pomiędzy jej nogami.
– Nie.
I tyle. Po prostu „nie”.
– A gdzie mieszkasz? Chcesz nocować u nas?
– Nie.
Tym razem się uśmiecha, a ja dotykam nosem jej nosa.
– Moja siostra przyjeżdża jutro; pozwoli mi nocować w swoim mieszkaniu
po drugiej stronie mostu.
– Na Manhattanie? To daleko od twojej pracy.
– Nie tak daleko.
– Możesz mieszkać tutaj.
Obejmuje mnie za szyję i przyciąga bliżej. – Nie, nie mogę.
– Dlaczego?
Ale Nora tylko potrząsa głową.
– Jeśli twoja siostra jutro przyjeżdża, to znaczy, że cię nie zobaczę?
Kiwa głową.
– Chciałbym ją poznać.
Plecy Nory delikatnie się usztywniają i potrząsa głową.
– Poznać moją siostrę? Och, to okropny pomysł.
Uśmiecha się do mnie, ale ja się nie uśmiecham. Znów wykorzystuje tę
piękną twarz jako ochronę przed tym, że wtrącam się w jej sprawy.
Okropny pomysł? Dlaczego miałby to być okropny pomysł? Jeśli mamy
poznać się lepiej, dlaczego nie powinienem poznawać jej siostry? Przecież nie
proszę jej o rękę – chcę tylko poznać kogoś z jej rodziny.
– A tak właściwie to dlaczego?
Mam nadzieję, że nie słyszy niepewności w moim głosie.
Nora odsuwa się ode mnie i opiera się plecami o szafki.
– Moja siostra… moja siostra nie jest kimś, kogo się po prostu poznaje… to
długa procedura. Musielibyśmy zaplanować to znacznie, znacznie lepiej. Nie sądzę,
że to dobry pomysł. To znaczy… ona i Ameen nie należą do ludzi, którzy po prostu
„poznają” innych.
Kiedy Nora mówi, jej głos staje się coraz bardziej rozgorączkowany,
całkowicie inny niż kilka sekund temu. Czego ona się tak bardzo boi? Dlaczego to,
że miałbym poznać jej siostrę, to taka wielka sprawa?
Rozglądam się po małej kuchni i wąskim przedpokoju. Przypominam sobie
stan mojego konta w banku i zauważam spodnie dresowe. Wspominam, jak dobrze
jej siostra była ubrana na tych wszystkich zdjęciach na Facebooku. Elegancka
fryzura i obfity makijaż, śnieżnobiałe zęby i nieskazitelnie biała suknia. Na jednym
ze zdjęć miała na nadgarstkach diamenty równie olśniewające jak jej uśmiech –
trzymała jeden bok nagrody męża. Cóż, nagrody. Nagroda za nagrodą, za
nagrodą…
Tym razem to ja się odsuwam.
– Okej, więc ich nie poznam.
Nie wyjaśniam nagłej zmiany zdania, a Nora mnie o to nie prosi.

Nothing less Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz