"On cię zniszczył. Odszedł i zabrał szczęście"

56.4K 2.5K 983
                                    

- Och.. Nareszcie do nas wróciłaś. - usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny. Spróbowałam otworzyć oczy, ale przez rażące światło, od razu je zamknęłam. 

- Co się stało? - zapytałam słabym głosem. 

- Miałaś wypadek. Dziewięć dni, leżałaś w śpiączce. - powiedział chyba mój lekarz. Spróbowałam podnieść się na łokciach, ale skutecznie utrudnił mi to ból w okolicach żeber. Syknęłam i z powrotem opadłam na niewygodny materac łóżka. - Hej! Spokojnie. - zbeształ mnie mężczyzna, za co posłałam mu piorunujące spojrzenie. - Nie możesz się teraz przemęczać. Masz złamane dwa żebra. Miałaś wstrząs mózgu. Pamiętasz jak się nazywasz? - co to za durne pytania? Oczywiście, że pamiętam. Bardziej jednak zastanawia mnie to, gdzie teraz jest Jake. 

- Gdzie on jest? - wydusiłam z siebie cicho. 

- Pewnie chodzi ci o tego młodego chłopaka, tak? - skinęłam głową, za co od razu skarciłam się w myślach, bo poczułam przeszywający mnie ból w karku. - Przez tydzień był u ciebie codziennie. Siedział z tobą całe dnie i noce.. - uśmiechnęłam się szeroko sama do siebie, co nie uszło uwadze doktorka, bo jego kąciki ust, także powędrowały ku górze. 

Ale chwila. Przez tydzień? A co z tymi dwoma pozostałymi dniami? Znudziło mu się pewnie czekanie, aż w końcu się wybudzę. 

- Ale od dwóch dni, nie widziałem go u ciebie. - mruknął, jakby bardziej do siebie. Zmarszczyłam brwi i przyjrzałam się lekarzowi badawczo. Przekrzywiłam lekko głowę, przez co znowu poczułam ból w karku. Na szczęście nie tak mocny, jak za pierwszym razem. 

- Więc.. Pamiętasz jak się nazywasz? - zapytał nieśmiało, a ja przewróciłam oczami. Czy on naprawdę myśli, że pamiętam swojego chłopaka, a nie wiem jak się nazywam? 

- Jane Willson, osiemnaście lat. - burknęłam pod nosem. 

- W takim razie, dobrze. Obawiałem się, że możesz mieć zanik pamięci, przez tak mocne uderzenie. Ale teraz widzę, że wszystko w porządku. - uśmiechnął się do mnie i sprawdził coś przy maszynie monitorującej prace mojego serca.

Wszystko w porządku!? On tak na serio? Czy to, że mam połamane żebra i wstrząs mózgu, jest w porządku? Dajcie mitu innego lekarza, błagam.

- Tak więc Jane. Odpocznij, Za jakiś czas przyjdzie do ciebie pielęgniarka. - mruknął i wyszedł z sali. 

Westchnęłam cicho, a sen przyszedł szybciej, niż się spodziewałam. 


Z pięknego snu, ze mną i Jakiem w rolach głównych, wybudził mnie huk otwieranych drzwi. Prychnęłam cicho pod nosem i delikatnie przetarłam oczy ręką. Boję się w ogóle zobaczyć, w jakim stanie jest moja twarz. Na pewno jest cała posiniaczona i ma mnóstwo zadrapań. 

- Boże święty, Jane! Nareszcie! Tak się o ciebie bałem! - usłyszałam zamglony głos mojego brata. Wolałabym, żeby był to Jake, no ale.. Posłałam bratu nikły uśmiech, na co odetchnął z ulgą. - Nigdy więcej mi tego nie rób. - zażądał i skarcił mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami i ukryłam twarz w dłoniach. 

- Jasne, tatku. - burknęłam cicho. Ashton westchnął bezradnie  i pokręcił zrezygnowany głową. 

- Co ci w ogóle przyszło do głowy, ty głupia idiotko!? - krzyknął, a ja zaśmiałam się cicho, co spowodowało ból w żebrach. Syknęłam cicho i złapałam się za delikatnie za obolałe miejsce. - Mam zawołać lekarza? - zapytał spanikowany, a ja posłałam mu piorunujące spojrzenie. 

- Nie. - mruknęłam. - To przez to, że są złamane. Wszystko w porządku. 

- Dopilnuję, żeby ten chłopak się więcej do ciebie nie zbliżał. To przez niego... 

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz