Leżę już godzinę lub dwie, nadal patrząc w moje niebo. Już nie płaczę, nie mam siły na płacz. Dziś wylałam wszystkie łzy, które zbierały się już od kilku tygodni. Dziś pozwoliłam im wypłynąć, dałam upust swoich emocji. Patrzę na swoje nadgarstki, na których jest pełno kresek. Powinnam chyba żałować, że je zrobiłam, prawda? Ale ja nie jestem normalna, nie żałuję. One są częścią mnie i zostanę już ze mną na zawsze. Zawsze będą mi przypominać najgorszy moment mojego życia...
- Jane? Śpisz? – słyszę czyjś głos na drugim końcu pokoju, gwałtownie podnoszę się do siadu, czego od razu żałuję bo zaczyna mi się kręcić w głowie i opadam znowu na łóżko. – Ej, spokojnie, to tylko ja. Czy ty zaczniesz w końcu zamykać to okno? – mówi nieco głośniej, a ja od razu rozpoznaję ten głos- Jake.
- Po co znowu przyszedłeś? – pytam dość niegrzecznie.
- Musiałem.. Musiałem sprawdzić, czy dotarłaś do domu. Martwiłem się Ciebie. – powiedział i usiadł na skraju łóżka.
- Akurat Ci w to uwierzę. – powiedziałam sarkastycznie i przewróciłam oczami.
- Jane, proszę... Musimy się ciągle kłócić?
- Jak to jest, że w nocy jesteś zwykłym, troskliwym i może nawet trochę miłym chłopakiem, a w dzień jesteś największym dupkiem na świecie?
- Życie tego wymaga.. Jeśli pokażesz komuś, że jesteś dobry, prędzej czy później ten ktoś Cię wykorzysta. – wytłumaczył i wzruszył ramionami.
- W takim razie, dlaczego mi pokazujesz tą swoją dobrą stronę? Znaczy, tą lepszą, bo u Ciebie chyba nie ma dobrych cech. – powiedziałam i podniosłam się powoli do siadu, oparłam się o ścianę i spojrzałam na chłopaka, pytającym wzrokiem.
- Bo to ty.. Ty jesteś inna. Jesteś...- nie dokończył, ponieważ przerwałam mu szybko zakrywając usta chłopaka dłonią. Posłał mi tylko pytające spojrzenie.
- Ashton. – powiedziałam tak cicho, że wątpię w to, że usłyszał, nawet jeśli dzieliła nas tak mała odległość. – musisz się schować, on idzie do mnie! – krzyknęłam szeptem.
- Co.. Gdzie niby?! I nie przesadzaj, zrozumie.- powiedział szeptem chłopak.
- Nie! Jake, właź do szafy i nie wychodź do póki ci nie pozwolę! Szybko! – powiedziałam i wepchnęłam chłopaka do szafy. Chyba się uderzył o jedną z półek, bo jęknął głośno i przeklnął pod nosem. Wróciłam szybko na łóżko i chwyciłam laptopa z szafki nocnej, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Jane? Myślałem, że śpisz. – powiedział Ashton i usiadł obok mnie na łóżku.
- Przed chwilą wróciłam spod prysznica, zaraz kładę się spać. Babcia dała mi dziś popalić. – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Mam nadzieję, że ten uśmiech przejdzie, starałam się jak mogłam żeby wyglądał na szczery.
- Wszystko w porządku? – Cholera, więc jednak nie przeszedł.
- Tak, wszystko w jak najlepszym porządku. – odpowiedziałam. Największe kłamstwo w dziejach świata. Dużo łatwiej jest powiedzieć, że wszystko jest w porządku, niż tłumaczyć, dlaczego najchętniej rozwaliłbyś sobie łeb o ścianę.
- Na pewno? Dziwnie się dziś zachowywałaś. Znaczy, dziwnie...- nie dokończył bo gwałtownie mu przerwałam. Nie chciałam, żeby Jake się dowiedział. Boże, muszę jak najszybciej spławić Ashtona.
CZYTASZ
Mój brat już śpi ✅
Teen FictionPOPRAWIONE ROZDZIAŁY 5/56 - Nienawidzę, gdy palisz - wyznał, a ja przewróciłam oczami. - Każdy czasem musi - wzruszyłam ramionami. - Nienawidzę patrzeć jak się trujesz. Nienawidzę, gdy niszczysz sama siebie. - Ale przecież ty też to robisz - zmar...