Otworzyłam oczy, ale nadal tu byłam.
To był tylko piękny koszmar?
Jęknęłam cichutko nadal odczuwając ból z tłu głowy. Zignorowałam go i rozejrzałam się po pokoju. Nie był nikogo. Jestem sama.
Ale moją uwagę przykuły otwarte drzwi. Czyli jednak to nie był sen? Jednak przyszedł po mnie? Uratował mnie?
Spróbowałam podnieść się do siadu, ale przeszywający mnie ból w kręgosłupie sprawił, że od razu pożałowałam swojego ruchu. Zawyłam głośno, a spod powiek wypłynęły mi łzy. Mam wrażenie, że ważą one tone.
Tak samo mam w środku. Ból psychiczny który czuję w tym momencie, jest nie do wytrzymania. Miażdży mnie od środka, kilkoma tonami kamieni. Czuję jakby ktoś ściskał mi serce, z całą mocą tego cholerne, brudnego świata. W środku czuję, jakby ktoś patrzył mi w oczy, śmiejąc mi się prosto w twarz. Jakby cieszył się z mojego nieszczęścia i bólu.
I to nie tylko moja wyobraźnia.
On patrzy na mnie, nachylając się nade mną z wymalowanym rozbawieniem w oczach i na twarzy. Ze skroni po prawej stronie, spływa mu krew. Strużka ciągnie się po sam kołnierz jego białej koszulki.
Alan.
Człowiek, który ponownie zniszczył mnie psychicznie i fizycznie. Patrzę na mojego zwykłego bandytę zamglonym wzrokiem. Chcę wykrzyczeć mu, że go nienawidzę. Że jest zwykłym potworem. Że nie jest wart, żadnego uczucia. Nie jest wart niczego.
Że nie jest godny, żeby być człowiekiem.
On nim nie jest.
To potwór, w skórze człowieka.
Ale nie mogę tego zrobić. Nie mogę mu tego wykrzyczeć. Nie mogę nawet podnieść ręki. Ból odbiera mi wszystkie zmysły. On przyćmiewa wszystko.
- Cóż, więc to chyba czas żeby pożegnać się ostatecznie, nie sądzisz? - wychrypiał, a ja od razu zrozumiałam o co mu chodzi.
Chcę mnie zabić.
Błagam tylko niech zrobi to bezboleśnie i szybko.
Spojrzałam mu w oczy. Nie mogę nic zrobić, nie mogę wydobyć głosu z krtani. Nie mogę powiedzieć jak bardzo mnie to boli.
Mogę jedynie liczyć na cud i odzwierciedlić oczami, co czuję. W końcu oczy to lustro duszy.
Jedne co mnie dziwi to, to, że dotąd puste oczy, nie wyrażające niczego teraz są pełne strachu. Strachu, paniki i złości.
- Najpierw ty, później ja. - wyszeptał mi do ucha, przejeżdżając nosem po moim obolałym policzku.
Jęknęłam cichutko, czując jednocześnie obrzydzenie do niego, jak i do samej siebie. Jestem brudna. Nie w ten oczywisty sposób. Jestem brudna w środku.
Poniżał mnie, bił i pluł na mnie śliną. Jak taki człowiek, może być czysty?
- Tak się zastanawiam... - zaczął powoli odsuwając się ode mnie. - W jaki sposób by to zrobić. Może ty masz jakieś propozycję, skarbie?
Skarbie.
Błagam przestań. Przez to czuję się jeszcze gorzej.
O ile w ogóle można czuć się gorzej...
- Zapomniałaś jak używa się języka? - zakpił. Zacisnęłam szczękę, i to samo zrobiłam z powiekami. Odwróciłam głowę w prawo, ignorując potworny ból w karku. - W takim razie, po co przedłużać. - powiedział poważnym tonem. Poczułam chłód, a to znaczyło, że odsunął się ode mnie.
CZYTASZ
Mój brat już śpi ✅
Teen FictionPOPRAWIONE ROZDZIAŁY 5/56 - Nienawidzę, gdy palisz - wyznał, a ja przewróciłam oczami. - Każdy czasem musi - wzruszyłam ramionami. - Nienawidzę patrzeć jak się trujesz. Nienawidzę, gdy niszczysz sama siebie. - Ale przecież ty też to robisz - zmar...