"Ty dupku! Nie ignoruj mnie!"

69.9K 2.4K 967
                                    

                                                Przeczytaj notkę pod rozdziałem! 

Minął tydzień od nocy, w której zaczęliśmy wszystko od nowa. Z nową, czystą kartą. Mimo, że już wszystko wróciło do normy, nadal gdy siedzę sama, czuję w sercu ból. Oczywiście, nie tak mocny, jak wtedy. Nadal nie potrafię zrozumieć, czemu Jake, tak łatwo stchórzył i uciekł. Starałam się to zrozumieć, ale każde jego tłumaczenie się tym, że bał się, że mnie skrzywdzi, jakoś do mnie nie przemawia. 

I niestety, wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć. Mam tu na myśli, moją wolność od szkoły. Siedziałam w domu miesiąc. Czas tam wrócić i nadrobić zaległości. Szczerze, nie wiem jak ja to zrobię. Na samą myśl, ile będę miała nauki, ile sprawdzianów czy kartkówek do zaliczenia, robi mi się niedobrze.

Zrzuciłam z szafki budzik i z jęknięciem przewróciłam się na brzuch. Na szczęście, nie odczuwałam już bólu w żebrach. Czasem tylko coś mnie zakuło, ale da się z tym żyć. Podniosłam głowę i odłączyłam telefon od ładowarki. Spojrzałam na godzinę. - 7.10. Westchnęłam i podniosłam się z łóżka. Co prawda, zajęcia mam dopiero na 9, ale z moim jakże szybkim tempem, na pewno i tak lekko się spóźnię. 

Ociężałym krokiem, podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam czarne spodnie i luźną, białą bluzkę na ramiączkach. Chwyciłam jeszcze bieliznę i pognałam z ubraniami do łazienki. Zdjęłam NOWĄ zajebistą piżamkę w miśki i weszłam pod prysznic. Wiem, wiem. Jestem dziecinna. Ale co poradzić? Mam osiemnaście lat, ale w duchu czuję się jak pięciolatka. Szkoda tylko, że nie mam problemów jak pięciolatka...

Odświeżona wyszłam z pod prysznica po około dwudziestu minutach. Osuszyłam ciało, puchatym, różowym ręcznikiem i ubrałam bieliznę. Wciągnęłam jeszcze pozostałe ubrania i podeszłam do lustra. Jęknęłam, kiedy zobaczyłam w jakim stanie jest moja twarz. A o włosach, to już w ogóle szkoda wspominać..

Nałożyłam na twarz podkład, po czym dokładnie go rozsmarowałam. Zrobiłam sobie jeszcze kreski na powiekach i pociągnęłam rzęsy tuszem. Skołtunione włosy, rozczesałam i wyprostowałam, wcześniej rozgrzaną prostownicą. Pochowałam wyciągnięte kosmetyki do szafki i opuściłam łazienkę. 

Kątem oka, spojrzałam na zegar. Było dopiero za pięć ósma. Dobra, przyznaję się. Jak zwykle przesadzałam. Może i wyrobię się na czas. Z cichym jękiem, obczaiłam swój pokój. Wyglądał jakby co najmniej jakieś tornado w nim przeszło. Ciuchy walały się po całym pokoju. Na podłodze, a drzwiach od szafy wisiało kilka bluzek. Na oparciu krzesła.. Dosłownie wszędzie. Kartki, z których wczorajszego wieczoru robiliśmy z Jakiem samoloty, były porozwalane po całej podłodze. Pełno pustych paczek po żelkach czy czipsach na biurku i szafce nocnej. A wszystko to, dopełniało nie zaścielone łóżko. Tak, wiem, że miałam dużo czasu, żeby posprzątać, bo siedziałam w domu dwa tygodnie. Ale wiesz jak to jest.. Lenistwo i te sprawy. Ale, mam coś na swoją obronę! Byłam niepełnosprawna! A niestety, mam tak kochaną przyjaciółkę, że gdy tylko poprosiłam ją o lekkie ogarnięcie, spojrzała na mnie jak na wariatkę i popukała się w głowę. 

Zeszłam do kuchni, gdzie na sam widok czekoladek leżących na wyspie kuchennej, zaświeciły mi się oczy. Co z tego, że skoro nie będę nadal ćwiczyć, czy przynajmniej nie będę zdrowo się odżywiać, za jakiś miesiąc, nie będę mieściła się w drzwiach? Pff. Kto by się tym przejmował? Czym prędzej podbiegłam do czekoladek i rzuciłam się na nie, jak wygłodniałe zwierzę. Tak, Jane! Masz rację! Opychaj się czekoladkami na śniadanie! Genialny pomysł! 

Otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazało się pełno trufli. Pisnęłam jak mała dziewczynka i od razu zabrałam się za konsumpcje. Włożyłam do ust, kilka czekoladek i wskoczyłam na szafkę. 

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz