"Nigdy więcej tak do mnie nie mów"

49.9K 2K 1.6K
                                    

Obudziłam się w zimnym i ciemnym pokoju. Jedyne, nikłe światło, dawała mała dziura w ścianie. Gdzie ja jestem? 

Dotknęłam głowy, ale od razu tego pożałowałam. Syknęłam cicho, a do oczu napłynęły mi łzy. Co oni ze mną zrobili? Znaczy, ważniejsze jest kto to zrobił? Czego ode mnie chcę? To właśnie w taki sposób mam umrzeć? Kurwa... 

Zaszlochałam cicho i przesunęłam się w kąt pokoju, jak najdalej od starych, zniszczonych drzwi. 

Jakby to miało mnie obronić, przed tym psychopatą, który tu mnie zabrał... Brawo, Jane. Jesteś prawdziwym geniuszem. 

Po co ja w ogóle wychodziłam z domu w nocy? Przecież wiedziałam, że ten psychopata 'poluję' na mnie. Kurwa... A Jake mówił, żebym nie chodziła nigdzie sama w nocy. Głupia, kurwa, idiotka. 

Drzwi otworzyły się z hukiem, na co pisnęłam cicho i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej. 

Ja pierdole, mamo, pomóż mi...

- W końcu się obudziłaś. - usłyszałam poważnym głos, jakiegoś mężczyzny. Po chwili, w pokoju rozbłysło światło, przez co zmrużyłam gwałtownie oczy. 

- K...Kim ty je..steś? - wydusiłam z siebie przerażona, a on uśmiechnął cię łobuzersko. 

Zlustrowałam go całego i, kurwa on nie może mieć więcej, niż dwadzieścia parę lat. Widzę go pierwszy raz w życiu. To on jest tym psychopatą?

- Hm... - podrapał się po brodzie. - Można powiedzieć, że przyjacielem rodziny. - podszedł do mnie i uklęknął obok mnie. Spuściłam głowę w dół, żeby nie zobaczył moich łez. Niestety, podniósł moją głowę i zmusił do kontaktu wzrokowego.

Jego oczy, są po prostu puste. Nie ma w nich nic... Zupełnie tak, jakby ktoś po prostu wyciągnął mu z nich jakiekolwiek uczucia, czy też emocję. 

Wyrwałam się z jego uścisku i podsunęłam się bliżej ściany. Mam ochotę, teraz po prostu się w nią wtopić i nigdy więcej nie wychodzić. Zlustrowałam wzrokiem całe to pomieszczenie. 

Tu jakiś, kurwa, chyba opuszczony psychiatryk. Ja pierdole, ja pierdole, ja pierdole. 

Na podłodze, wszędzie walały się jakieś gazety, czy też stare, zniszczone ciuchy. Jedyny przedmiot, który był w tym pokoju, czyli nie wielka szafa, wygląda jakby miała się zaraz rozpaść. Niektóre deski połamane, inne posklejane taśmą. Co to jest do cholery!? A gdybym tak, wzięła jedną z tych desek i...

Nie. Przynajmniej nie teraz. 

- Co ty ode mnie chcesz? - zapytałam i starłam z policzków łzy. 

- Dowiesz się niedługo. - mrugnął do mnie okiem i uśmiechnął się, a ja przysięgam, że dostałam odruchu wymiotnego. Zaraz, zaraz.. Ja skądś kojarzę ten głos.. Ten uśmiech..

To niemożliwe.. 

Ale miałam rację. To nie James, wysyłał mi te sms'y. Do cholery, o co tu chodzi?! Najpierw ten idiota James, teraz on? Kto jeszcze, do cholery?

- Pieprz się. - warknęłam, sprawiając wrażenie, że się go nie boję. Śmiech chłopaka, odbijał się echem w całym pomieszczeniu. Po chwili poczułam na policzku dłoń mężczyzny. On mnie uderzył... Pisnęłam z bólu i przyłożyłam dłoń, do pulsującego miejsca. 

- Nigdy więcej tak do mnie nie mów. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Wstał na równe nogi i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Po chwili, usłyszałam dźwięk, przekręconego klucza w drzwiach. 

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz