Środki nasenne na debili...

6.8K 406 63
                                    

  



*******************************************************************

Będziecie biedni tylko wtedy, gdy poddacie się.Najważniejszą rzeczą jest że coś zrobiliście.~ Kiyosaki 

*************************************************************





~ Liliana (Blanka) Black ~

Doszłyśmy na plac główny niedługo po upływie wyznaczonego czasu. Miałam już po dziurki w nosie tych ich gier.

Nie chcę brać ślubu obozowego. Nie i koniec tematu.
~ Nie ma tak łatwo. Mówi Moja podświadomość??

To trochę dziwne tak jak to, co się tu wyrabia. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam na moment oczy. Gdy je otworzyłam na podeście stała ta baba winna wszystkiemu i inni organizatorzy obozów. A dla jasności jak my jedliśmy obiad, to na nasz teren przyjechały pobliskie obozy. Fajnie co nie?

Obóz Pełni Księżyca — to nasz
Obóz Złotej Pełni — to tych przystojnych debili
Obóz Wilczej Pełni
Obóz Pełni Złotego Wilka.

To jakiś zbieg okoliczności, że tak się te wszystkie obozy nazywają Czy zrobili to celowo?

- Drogie Panie oto zasady gry:
- Nie możecie wyrywać się z objęć waszego narzeczonego, czyli chłopaka, który was złapie.
- Nie możecie używać lornetek.
- Nie możecie... - Nie dałam jej dokończyć to, że musimy wychodzić za mąż, to już jest przesada, a tu jeszcze jakieś zasady chyba ich coś boli, że będę ich przestrzegać.

- A co w takim razie możemy?? - krzyknęłam, a wszyscy na mnie spojrzeli.

- Najlepiej stać i nie uciekać — odpowiedziała organizatorka naszego obozu. Może sobie pomarzyć, prychnęłam na jej słowa i odpowiedziałam.

- To są kurwa jakieś jaja, co pani sobie wyobraża, ta gra nie ma sensu — przerwałam na moment, a dziewczyny zaczęły bić brawo i krzyczeć, że ma rację. Nie powiem, ucieszyła mnie ich reakcja, dodały mi tym więcej motywacji do walki o nasze prawa w tej grze, chłopaki mają ułatwienia, my też chcemy je mieć! - znowu wiaty. Boże Dzięki ci za nie!

- Dobrze to w takim razie co chcecie dostać? - zapytał chyba właściciel obozu Wilczej Pełni. Udałam, że się zastanawiam, ale już doskonale wiedziałam, co chcę i co nam pomoże.

- Środki nasenne niech każda z dziewczyn dostanie po dziesięć dawek środków nasennych — krzyknęłam i spojrzałam temu kolesiowi w oczy, jednak on szybko odwrócił wzrok, co było cholernie dziwne. No co to akurat nam się przyda, będziemy miały czym uśpić tych debili w najmniej oczekiwanym momencie.

Boże, ale ja jestem zła. No cóż, nic na to nie poradzę taką już moja natura.

- Dobrze dostaniecie, ale po pięć dawek środków nasennych na jedną osobę — odpowiedział właściciel obozu Pełni złotego wilka.

- Zgoda — krzyknęłam i odwróciłam wzrok od nich i skierowałam go w stronę moich przyjaciółek.

- za dziesięć minut ktoś wam przyniesie środki, a tymczasem odpocznijcie chwilę, bo zaraz wyruszacie — powiedział ten wredny babsztyl, jak ja jej nie cierpię!

Po chwili ktoś uderzył mnie w ramię, podniosłam wzrok i okazało się, że to Skay. Wskazała głową na plecaki w dłoni. Nie no ona jest zajebista, przez te wszystkie emocje zapomniałam, żeby go wziąć, a co więcej spakować nawet nie wiem, kiedy to zrobiła. Alice spoglądała to na Skay, to na plecaki, to na mnie, a po chwili rzuciła się na nią ze słowami.

- Skay jesteś genialna!!

- Wiem, nie musisz mi tego mówić — powiedziała, a ja dołączyłam się do uścisku.

Tak jak mówiła ta stara zrzęda, po dziesięciu minutach przyniesiono nam środku usypiające. Skąd mam pewność, że działają stąd, że jedna z dziewczyn bodajże z naszego pokoju złapała za jedną dawkę i wstrzyknęła kolesiowi, który rozdawał strzykawki z tym czymś w środku brawo ona!. Koleś od razu zaczął majaczyć, a potem zarył twarzą w ziemię. Na szczęście dziewczyna myśli i zabrała mu tacę, że środkiem.

Po jakże długich piętnastu minutach wszystkie dziewczyny miały po pięć dawek tych środków. Z plecaka wyjęłam uprząż na udo, zapięłam ją, wsadziłam tam mój ukochany nuż od babci Marii i dwie dawki środka. Resztę wsadziłam do plecaka, opatulając linami. Spojrzałam na dziewczyny, one uczyniły tak samo, tylko uprząż zacieliły na biodrach.

- No to zabawę czas zacząć — powiedziałam, sprawdzając, czy paski są dobrze zapięte. Złapałam za plecak i zarzuciłam go stanowczym ruchem na plecy. Dziewczyny zrobiły tak samo. Nim się obejrzałam, na podest weszli ludzie odpowiedzialni za całą tę sytuację.

- Drogie Panie po usłyszeniu tego dźwięku — zawyła syrena coś w podobnie do takiej na paintballu -gra się rozpoczyna i macie całą godzinę, aby ukryć się w tym lesie — tu wskazała las za naszymi plecami.- drugi taki sygnał oznacza, że zostało wam tylko 30 minut. A trzeci oznacza, zaceńcie polowania. Oczywiście, zanim zaczniemy, oddacie swoje telefony komórkowe — że co kurwa ?? Już chciałam się odezwać, ale wyprzedziła mnie Alice.

- w takim razie jak zbieracie nam telefony, to dajcie nam krótkofalówki. Musimy mieć ze sobą kontakt.

- Tak — krzyczę a reszta dziewczyna razem ze mną.

- spokojnie zaraz zostaną one wam rozdane, ale najpierw oddajcie telefony.- powiedział jakiś facet, a na plac weszli chłopcy w wieku 19-20 lat. Z niechęcią oddałam telefon, a na jego miejsce dostałam krótkofalówkę wojskową, fajnie dobry sprzęt to ja lubię. Umocowałam go na uprzęży.

Po upływie kolejnych 15 minut wszystkie dziewczyny zamieniły telefony na krótkofalówki.

- Przełącz na 10, bez powodu tak szybko by się na to nie zgodzili, powiedz dla Skay, żeby też tak zrobiła. - szepnęłam do Alice.

- Okej masz rację — odpowiedziała.

Spojrzałam ukrytkiem na stołówkę. Chłopaki siedzieli w ławkach i patrzyli na to, bo dzieje się na placu głównym. Odwróciłam głowę w stronę podestu, do mikrofonu podszedł założyciel obozu Wilczej Pełni.

- Życzę wszystkim powodzenia, mam nadzieję, że każda z was trafi na odpowiedzialnego i dobrego męża — spojrzał po wszystkich zgromadzonych, coś mi się wydaje, że ta gra jest im na rękę.

- Ta, żeby którykolwiek z nich był, choć trochę odpowiedzialny, jesteśmy w dupie — mruknęłam pod nosem, a Alice uśmiechnęła się pocieszająco i położyła mi dłoń na ramieniu, z drugą zrobiła tak samo, tylko że położyła ją na ramieniu Skay. Na placu zapadła cisza po chwili za sobą usłyszałam rozmowę grupki dziewczyn.

- Wiesz, w sumie mogę wyjść za mąż i specjalnie chować się nie będę, bo wszyscy są przystojni i Nie wiem, o co chodzi tym laskom, jak raz wyjdą za mąż to się nic nie stanie, korona im z głowy nie spadnie — powiedziała jedna.

Szczery to już jej nie lubię, po pierwsze nie chcę wyjść za mąż, bo to wiąże się z opuszczeniem tego obozu, po drugie ja po prostu nie chcę, a po trzecie to niech się sama żeni za tych pajaców, ja nie mam zamiaru i Nie będę im tego ułatwiać No bez przesady. Żywcem mnie nie wezmą !!! Chyba tak to szło.

- Wiesz, co masz rację, najlepiej w ogóle się stąd nie ruszamy — odezwała się druga.

No to może jeszcze stańcie na podeście, żeby było was lepiej widać.

- Dobry pomysł — odparła trzecia i w końcu się zamknęły.

- Jeszcze raz powodzenia — powiedział organizator, gdy skończył, zawyła syrena, większość dziewczyn, bo te, co stały za mną i dziewczynami nadal tam stoją jak jakieś ogórki kiszone w słoiku. Nie pytajcie, nie wiem, skąd się wzięło to porównanie. Razem z innymi pobiegłam do lasu, ale nie spodziewałam się tego, co tam zastałyśmy.



******************************
Przepraszam, że w takim momencie. :)

Tasiaaniolkowa

Obóz nowego życia.     Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz