Masz kłopoty kochanie...

4K 283 47
                                    

  ***************************************************

Mężczyźni wolą kobiety ładne niż mądre,

 ponieważ lepiej wychodzi im patrzenie niż myślenie...~ S.J. Lec

************************************************************************





Jak za machnięciem magicznej różdżki, chłopak uciekł od wejścia, a ja spokojnie przeszłam przez drzwi.

- Dziękuje! - mówię i daje dyla z tego wariatkowa dokładniej z tego budynku do swojego.

Jak z procy wpadam do swojego domu, w którym są już dziewczyny. One to mają farta, trafiły na kogoś -w miarę możliwości normalnego. A ja? Na psychopatycznego, zadufanego w sobie dupka. Co to ma być do jasnej cholery? Głupi żart? Komedia ? Ja rozumiem, że mój życiorys napisał psychopata, do tego najebany, ale czy chodź raz w życiu, nie mogę trafić na jakiegoś zajebistego, miłego, romantycznego i przystojnego mężczyznę, bez ego wielkości dinozaura?

~ Nie - warczy w mojej głowie Bler, a tą to, co ugryzło, bo nie kumam. ~ Nie twoja sprawa!

- Nie to nie no to wypierdalaj z mojej głowy kochanieńka.- mówię jak na razie spokojnie.

~ Okej! Tylko potem nie...- nie daję jej dokończyć, bo już mnie irytuje.

- Jeżeli tak bardzo nie chcesz, to nie musisz. Ja ci Nie każe!- mówię już podniesionym głosem w głowie.

Gdy tylko weszłam do domu mój kochany... Czujecie ten sarkazm??! Futrzak się do mnie na całe szczęście nie odezwał.

- laski zbieracie się, wiejemy - mówię i idę do siebie po plecak. Minutę później jestem już gotowa, gdyż plecak spakowałam już wcześniej.

- Li wszystko okej co on ci zrobił? - pyta zaniepokojona Skay.

- Nic, nie ważne, potem wam opowiem, a teraz musimy uciekać, bo on się w końcu zorientuje, że zwiałam.- mówię i zaczynam się denerwować, bo dopiero teraz dochodzi do mnie, co mnie czeka, jeżeli ten pajac mnie tu znajdzie.
Jednym słowem skończę w tysiącach, a nawet milionach kawałeczków. Jestem już martwa, fajnie bardzo się cieszę z tego, pogodziłam się ze śmiercią, a teraz w nogi.

- Li ma rację, musimy wiać i to natychmiast.- mówi Mija i biegnie na górę. Po chwili wraca z czterema plecakami. Rzuca w każdą z dziewczyn jednym i po chwili wszystkie jesteśmy gotowe.

- No to zaczynamy.- mówię i jako pierwsza z nas wybiegam z domu w stronę budynku, w którym aktualnie mieszka Maks.

Podchodzę do jednego z okien akurat tego największego z całego tego domu. Biorę pierwszy lepszy kamień i rzucam w stronę okna. Chwilę później słyszę piękny dźwięk tłuczonego szkła. Kawałkiem materiału mojej bluzy wycieram, a raczej spycham z ramy okna odłamki szkła. Podciągam się i wchodzę do domu. Parę minut później wszystkie jesteśmy w środku. Idę dalej w stronę garażu ostrożnie patrząc pod nogi, bo nie wiem, co ten człowiek może mieć w swoim lokum.

Czuję się dosłownie jak w jakimś tanim kryminale o zabójcach, włamaniach, seksie, i tym podobnych, czyli w czymś, z czego na pewno nie wyjdziemy całe.

Gwałtownie się zatrzymuję, a na mnie wpada Alice i piszczy przestraszona.

- Li co jest? - pyta zmartwionym głosem Lucy.

Obóz nowego życia.     Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz