************************************
Kobieta nigdy nie goni za mężczyzną,
bo kto kiedy widział, żeby pułapka goniła mysz
~ Kobieta.
*****************************
-Jeszcze raz powodzenia — powiedział organizator, gdy skończył, zawyła syrena i większość dziewczyn, bo te, co stały za mną i dziewczynami nadal tam stoją jak jakieś ogórki kiszone w słoiku. (Nie pytajcie, nie wiem skąd, się wzięło, się to porównanie.od autorki) Razem z innymi pobiegłam do lasu, ale nie spodziewałam się, tego, co tam zastałyśmy.
Biegniemy już jakieś 10 minut, nadal w dużej grupie, szukając odpowiedniego miejsca na kryjówkę. Zaczęłam się rozglądać, gdy spojrzałam w lewo, dziewczyna na oko 17-letnia wpadła w jedną z pułapek.
- Wszyscy stać!! - wrzasnęłam, a dziewczyny się zatrzymały, spoglądając na mnie — idźcie spokojnie i patrzcie pod nogi, tu jest pełno pułapek, z których łatwo nie wyjdziemy.
- Okej — krzyknęła dziewczyna, której w ogóle nie kojarzę.
Wiekowość poszła przed siebie, a ja z dziewczynami poszłyśmy do tej młodej. Szarpała za line, próbując się wydostać. Podeszłam do niej i położyłam dłoń na ramieniu.
- Spokojnie zaraz cię uwolnimy — powiedziałam — Alice weź, stań, na moim miejscu, a ty Skay, tam, gdzie, spadną jej nogi, ja przerwę te line — dziewczyny bez słowa stanęły na wyznaczonych przeze mnie miejscach, a ja wyjęłam z pokrowca nóż i zaczęłam, przeciąć line tuż nad jej nogą. Lina pękła a dziewczyna spadła na ręce moich przyjaciółek.
- Dziękuję, nie wiem, co bym bez waszej pomocy zrobiła — powiedziała, strasznie szybko, przez co w połowie jej nie zrozumiałam.
- Spokojnie wszystko jest okej. Jak masz na imię? - Spytała Skay.
- Lucy.
W tym momencie zabrzmiała syrena oznajmująca, że mamy już tylko 30 minut.
- Ja jestem Skay, to jest Alice, a to Liliana — gdy to mówiła, wskazywała na każdą z nas dłonią.
- Dobra dziewczyny jest super, ale musimy wiać, bo ja nie mam zamiaru być narzeczoną jakiegoś frajera!! - krzyknęłam.
- Racja — przytaknęła Lucy. Już lubię tę dziewczynę.
Ruszyłyśmy przed siebie, uważając na rozstawione pułapki. Zaczęłam się rozglądać, las wygląda zwyczajnie, tak jak normalny, no tylko z tym wyjątkiem, że w normalnym lesie, nie ma jebanych pułapek. Szłyśmy prosto, co mi się średnio podobało, bo tam pobiegło najwięcej z nas.
- Dziewczyny stójcie- powiedziałam dość głośno. A one się na mnie spojrzały.
- Liliana co się stało!? - zapytała zmartwiona Alice.
- Wszystko jest okej, tylko, zamiast iść bezsensowne prosto, chodźmy w tamten las iglasty, łatwiej będzie się nam ukryć — powiedziałam, wskazując na drugą połowę lasu, która w większości składała się z drzew iglastych. Ten las jest jakiś dziwny, po mojej prawej stronie, jest przewaga drzew liściastych, a po lewej iglastych. Magia.
- Okej mózgu! A teraz chodźmy mamy mało czasu — Skay jak zawsze musi zepsuć zabawę. Nie no żartuje przecież, nie będę się wywyższała, ale dzisiaj mam dużo racji.
Idziemy już jakieś dziesięć minut. W ciszy zwariować można dobrze, że ptaki mnie lubią i śpiewają. Rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam małą polanę, już chciałam się odezwać, ale Alice mnie wyprzedziła.
- Na tamtej polanie zastawimy pułapki, a kawałek dalej, na drzewach same usiądziemy. - Wow ona jednak myśli Nie wiedziałam. Alice zwracam ci honor.
- Wow Kochanie,ty jednak myślisz — powiedziała Skay.
- Wyjęłaś mi to prosto z ust - powiedziałam i poklepałam ją po ramieniu i poszłam dalej. A za mną Lucy i Skay.
- Ej! Wypraszam sobie!
- Chodź i się nie dąsaj głupku — mruknęłam.
- Spokojnie Alice ja tak nie myślę, a teraz chodź — odezwała się Lucy, odwróciłam się do niej, ale dalej szłam z nami równym tempem, wskutek czego walnęłam się w drzewo dobrze, że miałam plecak, choć trochę, zamortyzował uderzenie.
- Nic ci nie jest? - spytała Skay, a Alice zaczęła się śmiać. Chwilę później dołączyłyśmy do niej wszystkie.
- Dobra tutaj będzie dobrze — powiedziałam, przechodząc jeszcze pięć kroków. Rzuciłam plecak i wyciągnęłam linę.
- Alice ty idziesz, ze Skał, a Lucy ze mną. My siedzimy na tym drzewie, a wy na tym okej? - zapytałam, a one tylko pokiwały głowami.
- Liliana daj mi swoją line, zastawie pułapki, na naszych kochasiów, a wy wchodzicie na drzewa, a przy okazji Lucy zmień w krótkofalowce linię, na dziesiątą my mamy takie same.
- Okej — odpowiedziała Lucy, odwracając się w stronę drzewa iglastego, bodajże świerku i zaczęła tam iść. Nie powiem, wychodzenie na to jebanego drzewo, jest po pierwsze meczące, a po drugie bolesne, ale wolę już łazić po nim, niż czekać na mojego narzeczonego.
Gdy się już dobrze ułożyłam na gałęzi i pomagałam małej z plecakiem, zabrzmiała syrena.
-No to zabawę czas zacząć. Psy na baby właśnie wpuścili do lasu, a nie powinno być na odwrót? - powiedziałam, patrząc się przed siebie.
- Liliana skąd ty bierzesz te porównania? - zapytała Lucy.
- Nie mam pojęcia, samo tak jakoś wychodzi — odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
*****************************
Trochę krótszy :)
Piszcie jak wam się podoba bo nie wiem czy opłaca się mi poprawić wszystkie i je dodawać 😦😩Tasiaaniolkowa
CZYTASZ
Obóz nowego życia.
WilkołakiLas... Pułapki... Polowanie... Jeden błąd będzie Cię kosztował, więcej niż myślisz... Jeden zły krok, a przeznaczenie Cię dopadnie... Jedno spojrzenie i jesteś jego... Ale czy na pewno ? Złapie Cię, przez dwa tygodnie ma nad Tobą władzę absolutną...