Zajęcia w szkole przebiegały szybko i bez komplikacji. Nauczyciele przedstawiali mnie krótko, nie prosząc abym coś o sobie powiedział, za co byłem im wdzięczny.
Na przerwach przebywałem z Luke'm albo Bradem. Gdy gdzieś wśród tłumu uczniów wyczuwałem ten otumaniający zapach szatyna, próbowałem jak najmniej oddychać i ignorować szarpiącą się omegę we mnie, która chciała abym przebywał koło Dylana jak najdłużej i jak najbliżej się dało. Nigdy nie słuchałem swojej wewnętrznej natury. Wolałem działać logicznie.
- Idziemy popatrzeć na trening Brett'a? Poznasz go od razu. - zaproponował Brad, gdy skończyłem ostatnią lekcję.
Miałem już zaprzeczyć, ale dołączył do nas Luke.
- O właśnie! Chodźmy! - powiedział z uśmiechem blondyn i pociągnął mnie za sobą z Bradem do tylniego wyjścia ze szkoły gdzie znajdowało się boisko.
Usiedliśmy na prawie pustych trybunach. Przed nami siedziała tylko jakaś para i po zapachu, a raczej jego braku, wiedziałem, że to ludzie.
Przeniosłem wzrok na biosko. Wiatr wiał tak, że nie czułem żadnego zapachu osób grających na boisku, więc nie wiedziałem ile znajduje się na nim wilków.
- To który to twój brat? - zainteresowałem się.
- Ten bez koszulki. - Brad wskazał na umięśnionego, wysokiego chłopaka, trzymającego kij do lacrosse i musiałem przyznać, był przystojny.
- Aha...- mruknąłem pod nosem.
- Kiedy masz ruję? - zapytał nagle, a ja spłonąłem rumieńcem.
- To trochę niegrzeczne pytać o takie rzeczy prosto z mostu, wiesz? - upomniał go Luke, śmiejąc się cicho.
- Mi się zbliża. Za tydzień nie będzie mnie w szkole. Nienawidzę gorączki. - westchnął Brad, robiąc smutną minę.
Musiałem się z nim zgodzić. Ja też nienawidziłem rui. Tylko omegi musiały przez nią przechodzić. Miałem ją co trzy miesiące. Był to czas w którym gorączkowałem i byłem maksymalnie pobudzony seksualnie. Niestety ja swoją miałem już za trzy tygodnie. Podczas rui tabletki nie nadążają z tłumieniem zapachu, ale mieszają go z tym betowym i podobno tylko alfa może je od siebie rozróżnić, ale nie wiem dokładnie. Ruję zawsze przechodzę sam w swoim pokoju, próbując jakoś się zaspokoić, chociaż to powinna robić alfa...moja alfa, ale ja tak owej nie posiadam i nie zamierzam posiadać. Nie dam się wykorzystać!
- Trochę posiedzisz w domu. - wzruszył ramionami Luke, na co Brad ponownie westchnął.
Nagle znów poczułem TEN zapach. Zadrżałem, ale nie z zimna. Odwróciłem twarz w lewo i zobaczyłem jak Dylan i ten drugi alfa siadają niedaleko nas na samej górze trybun. Nie mogłem oderwać wzroku od szatyna. Moja omega krzyczała we mnie abym do niego podszedł, ale walczyłem z tym. Nagle nasze spojrzenia z Dylanem się spotkały. Zrobiło mi się gorąco. Prawie tak samo jak przy rui, więc przestraszony odwróciłem się z powrotem w stronę boiska, a ciepło natychmiast zniknęło. Zarumieniłem się, bo przez cały czas czułem na sobie JEGO wzrok. Wypalał mi dziurę w plecach.
- Wszystko okej, Tom? - zaczepił mnie Brad.
- Tak...trochę za gorąco jest na tym słońcu. - skłamałem.
- To może poczekamy na Brett'a w środku? - zaproponował i nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.
- Dobra. - zgodziłem się.
Brad uśmiechnął się do mnie szeroko i wstał, chwytając mnie za rękę i ciągnąc za sobą.
- Mnie słońce kocha. Ja tu posiedzę. - poinformował Luke.
Przechodziliśmy koło alf i zapach przez to stał się silniejszy. Nie wytrzymałem i spojrzałem w ich kierunku. Okazało się, że Dylan patrzy prosto na mnie. Poczułem silny ucisk w dole brzucha i o mało co nie jęknąłem. Dobrze, że zaraz potem wszedłem z Bradem do szkoły i szatyn zniknął z mojego pola widzenia.
- O kurczę. - wyszeptałem zszokowany.
Nigdy tak nie czułem się przy żadnej alfie, a co jest jeszcze śmiesznejsze, Dylan wcale mnie nie przeraża jak inne alfy wokół.
- Taa...wiem jak się czujesz. - stwierdził Brad.
Gdy zrozumiałem sens jego słów, spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
Niebieskooki oparł się o ścianę plecami i westchnął cicho.
- To zapach Dylana, prawda? Sprawia, że nie potrafisz myśleć racjonalnie i do tego czujesz jakbyś miał dostać rui albo stopnieć i upaść na kolana by błagać aby był twoim alfą oraz przyrzec wieczne oddanie i uległość. - stwierdził.
- Skąd...- zacząłem.
- Bo tak samo działa na mnie zapach Minho. - przerwał mi.
- I co to oznacza? - zapytałem.
- Nic. Po prostu twoja wilcza natura uważa go za idealnego partnera i chce się z nim połączyć. - wzruszył ramionami - Ale nigdy nie wiadomo czy partner nas zechce. - dodał ciszej.
Miałem ciągnąc rozmowę dalej aby dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat, ale przerwał mi głos Luke'a.
- Omineliście zajebistą akcję! Brett prawie pobił się z Liamem na boisku! - wykrzyczał radośnie.
- Znowu? - jęknął Brad.
- Zabiję kiedyś tego gówniarza! - jak na zawołanie dołączył do nas Brett, który zakładał koszulkę - A ty pewnie jesteś Thomas? - spojrzał na mnie z uśmiechem.
Przeszły mnie dreszcze strachu. Czuć było od niego potęgę alfy. Od razu poczułem, że jestem niżej od niego w hierarchii.
- Tak. - odpowiedziałem nieśmiało.
Moja omega kuliła się przed nim. Pachniał jak cynamon, jabłka oraz jesienny las...szyszki, zeschłe liście i tak dalej.
- Jesteś ładniejszy niż Luke opisywał. - stwierdził Brett, a ja od razu się zarumieniłem na jego słowa.
Czy on na pewno nie wiedział, że jestem omegą?
- Jesteś kuzynem Luke'a, a on jest w moim stadzie, dlatego gdybyś miał jakieś kłopoty to przyjdź z tym do mnie, mała beto. - dodał, kierując się do szatni i po chwili znikł za drzwiami.
Odetchnąłem z ulgą. Jednak nic nie wie.
- Wow...chyba wpadłeś w oko mojemu bro, Tom! - zachichotał Brad, a Luke walnął go w ramię.
I nagle znowu to się stało! Zapach otumanił moje zmysły tak szybko. Spojrzałem przed siebie. Minho, Dylan i Liam, który miał widocznie wkurzoną minę, szli w naszą stronę.
Gdy szatyn przechodził obok mnie, nogi się pode mną ugięły gdy nasze spojrzenia się spotkały.- Hej. - rzucił Dylan do mnie, nadal patrząc się w moje oczy, nie zatrzymując się, ominął mnie i poszedł prosto przez korytarz ze swoim stadem.
Miałem ochotę zemdleć i jednocześnie czułem jak omega we mnie skacze ze szczęścia, bo jej obiekt westchnień się do nas odezwał i okazał zainteresowanie.
- I to chyba nie tylko jemu wpadłeś w oko. - skomentował Brad, za co dostał znów od Luke'a w ramię.
- Nie mów tak! Dylan to palant! - oznajmił Luke.
Już miałem nakrzyczeć na Luke'a i zacząć bronić szatyna, ale ugryzłem się w porę w język. Co się ze mną dzieje?!
❤❤❤❤❤❤❤❤
W załączniku: Brett
CZYTASZ
You're Only Mine! (Dylmas) A/B/O
FanfictionPisane w roku: 2017/2018 Rodzice Thomasa są zbyt zapracowani aby się nim opiekować, więc postanawiają wysłać chłopaka do Ravenhall, gdzie mieszka jego ciotka i kuzyn, Luke. Thomas nie jest zbyt zadowolony, ale powoli odnajduję się w mieszkaniu z cio...