🐺ROZDZIAŁ 21 part I🐺 (+16)

24.2K 1K 533
                                    

(16+)

Głupia ruja! Miała być za tydzień, a nie teraz!

Ze skupieniem starałem się wybrać numer do Dylana, ale gdy tylko wszedłem w kontakty przez moje ciało przetoczyła się fala gorąca. Upuściłem telefon na podłogę, a on rozwalił się na trzy części.

- Cholera...- wyszeptałem.

Spojrzałem na swoją koszulkę, która była już mokra od potu. Zdjąłem ją i założyłem czystą, pierwszą lepszą jaka wpadła mi w ręce.

Przestałem nagle myśleć racjonalnie. Zamiast iść do Luke'a i poprosić go żeby sprowadził Dylana, mój mózg był zaprogramowany tylko na jedno "Iść do swojej alfy".

Potrzebowałem swojej alfy!

Zbiegłem schodami na dół i po odkluczeniu drzwi, wypadłem na chłodne, nocne powietrze w samych bokserkach i koszulce. To trochę mnie orzeźwiło.

Zerwałem się do biegu. Wilcza natura cały czas huczała w mojej głowie "Szybciej! Do alfy! SWOJEJ alfy!"

Zdyszany, po chwili przystanąłem przed domem Dylana i Minho.

- MÓJ...- wyjęczałem, docierając do drzwi, o które się oparłem całym ciałem, bo nie miałem już siły aby stać.

W brzuchu miałem istne piekło, a trochę niżej byłem okropnie twardy. Przejechałem ręką po wypukleniu w moich bokserkach, ale to nic nie dało. Nie przyniosło nawet tymczasowej ulgi, jaką odczuwałem gdy musiałem zaspokajać się sam. Ale teraz miałem alfę. MOJĄ ALFĘ. Bez niej nie dam rady.

Resztkami sił zacisnąłem dłoń w pięść i zderzyłem ją z drewnianą powłoką.

- Proszę...- załkałem.

Drzwi uchyliły się, a ja wpadłem prosto w czyjeś ramiona.

- Matko wszystkich złamasów! Co ty robisz, Thomas? - zdziwił się Minho.

- Ja...Dylan...proszę. - wymamrotałem, nie mogąc już znieść gorąca i podniecenia, chociaż ruja jeszcze się nie rozpoczęła na dobre.

- Jesteś ranny? - zmartwił się brunet.

Zacisnąłem dłonie na jego koszulce.

- Chcę.Dylana.Do.Cholery. - wysyczałem, wściekły, że Minho stoi mi na drodze.

- Poczekaj...ty jesteś rozpalony! O kurczę! Emm...Dylan jest w swoim pokoju. Pewnie śpi. Obudzić go? - spytał.

- Nie! Po prostu mnie zostaw! Nie dotykaj mnie! - odepchnąłem Minho, bo wilcza natura czuła zagrożenie od innego alfy niż MOJA.

- Dobra! Spokojnie! - Minho podniósł ręce do góry - Już sobie idę. Przenocuję u Liama. - zarzucił na siebie czarną, skórzaną kurtkę - Już idę. - powtórzył spokojnie i wyszedł powoli z domu.

Stałem w miejscu i drżałem na całym ciele. Na pewno wyglądałem jak ktoś, kto ma zaraz umrzeć. Ruszyłem w górę po schodach. Gdy znalazłem się przed pokojem szatyna, drgawki powoli zaczęły mijać, a gorąco w dole osłabło. Wiedziałem, co zaraz się stanie.

Wszedłem do pomieszczenia w momencie gdy poczułem jak nawilżenie wypływa ze mnie, mocząc mi bieliznę. Wszystko nagle przestało mieć znaczenie. Poczułem JEGO zapach. ZAPACH MOJEJ ALFY. Dostałem szału. Kompletnie już nic nie mogło mnie powstrzymać.

Podszedłem do łóżka i odkrywając kołdrę, usiadłem okrakiem na biodrach szatyna. Pochyliłem się tak, aby moje ciało stykało się jak najbardziej z tym Dylana.

- Co się...Tommy?! - zdziwił się lecz zaraz znieruchomiał, wciągając głośno powietrze przez nos - Twój zapach...Boże....to jest prawdziwe? - spytał zdezorientowany.

- Pieprz mnie. - wyjęczałem z desperacją, ocierając się o niego.

Szatyn złapał mnie za biodra i obrócił tak, że to on był teraz nade mną.

Coraz ciężej było mi łapać oddechy, więc sapałem jak po przebiegnięciu maratonu. Poczułem jak ręka mojego alfy wkrada się pod moje bokserki. Uniosłem biodra w górę, zaciskając dłonie w pięści z niecierpliwości. Jęknąłem gdy Dylan objął ręką mojego penisa i zaczął stymulować.

- Ładna koszulka. - wyszeptał mi do ucha, co jeszcze bardziej mnie rozpaliło, ale nie jego słowa, bo nie miałem pojęcia o czym mówi, chodzi o głos i gorący oddech alfy.

Czułem jakbym rozpływał się przy każdym ruchu jego nadgarstka. Nie trzeba było mi dużo. Doszedłem po minucie w jego dłoń.

Przyniosło mi to chwilową ulgę, a i oddech trochę mi się unormował.

- Oczyściło ci się trochę w głowie? - spytał.

- Nieznacznie. - wysapałem.

- Odwróć się. Na czworaka, klatka piersiowa w dole na pościeli. - nakazał.

Od razu wykonałem jego polecenie i wypiąłem mocno pupę w górę. Zdjął ze mnie bieliznę, po czym ugryzł lekko w prawy pośladek. Pisknąłem.

- Dotknij mnie, proszę. Gdziekolwiek. Tylko dotknij mn...- urwałem, czując jak jego ciepły język prześlizgnął się po moim wejściu - Co ty robiszzz...Och Boże! - wykrzyczałem z przyjemności gdy wysunął we mnie swój język.

Zaczął nim delikatnie poruszać, wpychając go głębiej.

- D-dylan! - wyjąkałem, przymykając oczy z rozkoszy.

Czułem się jakbym miał spłonąć żywcem, tylko że w przyjemny sposób.

Jego lewa ręka zaciśnięta była na biodrze, a drugą ulokował na moim penisie, zaczynając go stymulować, jednocześnie nie przerywając pracy swoim językiem wewnątrz mnie. Krzyknąłem, dochodząc i opadając bezwładnie na łóżko.

- Przejaśniło ci się już w głowie bardziej? - zapytał, kładąc się obok na boku i wplątując swoje palce w moje mokre od potu włosy.

- Zdecydowanie. - odparłem.

- Więc bądź ze mną szczery i powiedz...Nadal chcesz żebym cię pieprzył? - spytał.

- Zdecydowanie. - powtórzyłem.

Może i nadal byłem okropnie napalony, ale to nie to zdecydowało o mojej decyzji. Dzięki dwóm orgazmom, mogłem poukładać wszystko racjonalnie w swojej głowie.

- Ufam ci. - dodałem.

Dylan w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko i przywarł do moich ust. Smakował moim własnym naturalnym nawilżeniem, które było słodkie w smaku. Wdarł się językiem do moich ust i już wogóle potraciłem zmysły. Znów miałem pustkę w głowie. Przyciągnąłem go do siebie tak aby górował nade mną. Byłem jednym wielkim bałaganem. Mógł zrobić ze mną wszystko. Nie dbałem o to. Byłem mu ULEGŁY.

Drżącymi rękoma ściągnąłem jego bokserki, które upadły gdzieś przy nogach łóżka. Tak bardzo go pragnąłem. Na różne sposoby. Wszędzie. Chyba nigdy nie byłem aż tak wyłuzdany w poczynaniach i własnych myślach. Dziś byłem niegrzecznym chłopcem.

Dylan szybko zdjął z siebie koszulkę, a gdy ja chciałem zrobić to samo ze swoją, powstrzymał mnie.

- Zostaw. Ślicznie w niej wyglądasz. - oznajmił z rozbawieniem.

Spojrzałem na siebie i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że to była ta różowa bluzka z napisem "Dylmas jest prawdziwy".

Jesteś geniuszem, Brad!

Szatyn ponownie złączył nasze usta, jednocześnie unosząc moją pupę lekko w górę. Byłem taki napalony, że nie odczułem żadnego bólu lub dyskomfortu gdy wsunął we mnie palec. Wręcz przeciwnie. Zajęczałem mu w wargi. Dołożył drugi, potem trzeci i stałem się jęczącą, wzdychającą, wijącą się kupką seksu.

- Cudownie pachniesz. - wyszeptał pociągającym głosem w moje usta.

Zadrżałem w jego silnych ramionach. Doprowadzał mnie do szału. Coraz bardziej i bardziej.

Cdn.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Thomas

You're Only Mine! (Dylmas) A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz