🐺ROZDZIAŁ 38🐺

14K 893 360
                                    

Perspektywa: Minho

Właśnie słałem łóżko gdy Brad podbiegł do mnie i wskoczył mi na ręce. Z chichotem upadłem na pościel.

Chłopak przybliżył twarz do mojej. Przejechałem kciukiem po jego policzku, patrząc głęboko w te niebieskie jak ocean oczy.

Brad może i był zbyt nadpobudliwy i miał obsesję na punkcie koszulek z nadrukiem oraz shippowania, ale za to go kochałem.

- Dostanę buziaka? - spytał z przepięknym, uroczym uśmiechem.

Mógłbym patrzeć na niego przez cały czas. Przez całe życie.

- A zasłużyłeś? - wysiliłem się na poważny ton głosu, bo tak naprawdę gdyby nawet nie zasłużył, to i tak by go dostał.

- Jestem grzecznym chłopcem. - oznajmił i w tym samym czasie zaczął kręcić biodrami, powodując u mnie lekki wzwód.

- Właśnie widzę...i czuję. - zaśmiałem się.

Złapałem go za kark i przyciągnąłem by połączyć nasze usta. Jak na złość, mój telefon zaczął dzwonić. Brad oderwał się ode mnie z jękiem niezadowolenia. Wyjął moją komórkę z kieszeni spodni i odebrał.

- Minho jest teraz bardzo, ale to BARDZO zajęty. - powiedział do rozmówcy, cały czas patrząc na mnie z uśmiechem.

Nagle jego uśmiech znikł, a ja od razu się zmartwiłem, bo nienawidziłem gdy MOJA omega miała jakiekolwiek powody do smutku.

- Zaraz tam będziemy. Trzymaj się, Dylan. - oznajmił Brad i zakończył połączenie.

- Co jest? - spytałem łagodnie, biorąc jego twarz w dłonie.

- Mama Toma miała wypadek. Nie przeżyła. - wyjaśnił.

- O kurczę. Jak on się trzyma? - zapytałem z szokiem.

- Stracił przytomność zaraz po tym jak się dowiedział. - niebieskooki zszedł z moich nóg - Podobno bada go teraz znajoma lekarka rodziców Dylana, a on sam siedzi z Kate oraz Luke'm i czeka. Chciał abyśmy poczekali z nim. Po jego głosie wywnioskowałem, że nie wie co ma ze sobą zrobić. Musimy go wesprzeć. Chodź. - nakazał.

Od razu poderwałem się z łóżka.

Dylan to mój przyjaciel i jak będzie trzeba to zrobię wszystko aby mu pomóc.

* * *

Wszedłem do salonu. Matka Luke'a siedziała na fotelu zwinięta w kulkę, twarz miała schowaną w dłoniach. To co mnie zdziwiło to Luke przytulający Dylana na kanapie. Naprawdę nie wiem jak mogłem jeszcze niedawno tak nie lubić blondyna.

- Będzie dobrze. Po prostu ta wiadomość nim wstrząsnęła. Nic mu nie będzie ani dziecku. - wyszeptał do szatyna Luke.

- Dylan...- zaczął cicho Brad i ukląkł przy nim - Luke ma rację. Wszystko będzie dobrze. Tom musi się pogodzić ze stratą mamy i to może potrwać jakiś czas, ale da radę, bo ma ciebie i nas. - stwierdził.

- Dokładnie. - przytaknąłem słowom swojej omegi.

Spojrzałem na mamę Luke'a. Położyłem dłoń na jej ramieniu.

- Dobrze się pani czuję? Mogę coś dla pani zrobić? - zapytałem ze zmartwieniem.

- Nie, dziękuję. - wyksztusiła - Co z Thomasem? - ożywiła się nieznacznie.

Jak na zawołanie z góry po schodach zeszła pulchna brunetka i od razu podeszła do Dylana, a ten wstał z kanapy szybko.

- Musi dużo odpoczywać. Jemu ani dziecku nic nie jest. Stracił przytomność, bo to było dla niego za dużo. Za bardzo to przeżył. Jest mu teraz potrzebna twoja obecność i wsparcie. - powiedziała lekarka.

You're Only Mine! (Dylmas) A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz