🐺ROZDZIAŁ 24🐺

16.4K 1K 452
                                    

Dwa tygodnie później...

Obudził mnie dzwoniący telefon. Podniosłem się do siadu i gdy przetarłem oczy dłonią, zgarnąłem telefon z szafki.

Nie mogłem uwierzyć, że widzę nazwę "Mama" wyświetlającą się na ekranie.
Przypomniała sobie, że ma syna? Wow!

- Słucham. - odebrałem.

- Przepraszam, że cię budzę, ale w dzień nie mam czasu rozmawiać. Mam nawał pracy. Chciałam zapytać się jak sobie radzisz? - spytała.

Więc jednak ją interesuję w jakimś stopniu.

- Jest dobrze. Nawet bardzo. - odrzekłem.

- Jak w szkole?

- Idzie mi nieźle jeśli chodzi o naukę. - wzruszyłem ramionami.

- To dobrze. Emmm...

No tak! Nawet nie wie o czym rozmawiać z własnym synem!

- Mamo, muszę ci coś powiedzieć. Miałem ci powiedzieć już dawno, ale nie miałaś czasu.

- Co się stało? Zabrakło ci tabletek? Mogę wysłać w paczce. Tylko przypomnij mi kod pocztowy i...

- Nie biorę ich już od prawie czterech tygodni. - przerwałem jej - Mam alfę. - dodałem po chwili.

- Och....Naprawdę? Jaki on jest? I jak to się stało? To jakiś znajomy Luke'a?

- Spotkałem go w szkole i od razu jego zapach mnie oczarował. To było niesamowite. - uśmiechnąłem się do wspomnień - Zapomniałem wziąść tabletek i oznaczył mnie. Twierdzi, że nie mógł się powstrzymać. Dylan jest...kochany. Opiekuję się mną, dba o mnie i jestem naprawdę szczęśliwy, mamo. - powiedziałem.

- Tak się cieszę, skarbie. My nie mieliśmy dla ciebie czasu, ale jestem szczęśliwa, wiedząc, że on go ma i troszczy się o ciebie. Jak tylko poukładam pewne sprawy to obiecuję ci, że przyjadę by go poznać. Może nawet uda mi się wyciągnąć ojca ze sobą.

- Było by fajnie gdybyś go poznała. - westchnąłem.

- Muszę kończyć, bo wychodzę do pracy. Prześpij się jeszcze. Kocham cię, synku.

- Ja ciebie też. - odpowiedziałem i po tym usłyszałem dźwięk zakończenia połączenia.

Odłożyłem telefon na którym dostrzegłem godzinę piątą trzydzieści jeden. Nie chciało mi się spać. Chciało mi się jeść.

Wstałem z łóżka i w samych bokserkach i koszulce zszedłem na dół. W domu panowała cisza. Luke jak i ciocia zapewne spali. Otworzyłem lodówkę i mój wzrok spoczął na wczorajszej pieczeni. Wyjąłem ją i pokroiłem w plastry by potem zjeść ją z chlebem.

Wróciłem do swojego pokoju. Była szósta.

Westchnąłem cicho i usiadłem na łóżku. Poczułem lekki ból w żołądku. Chyba za dużo zjadłem tej pieczeni.

Położyłem się i to był zły pomysł. Ból nasilił się nagle i było mi niedobrze. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do łazienki by wymiotować wprost do sedesu. Starłem ręką pot z czoła.

- Thomas? - uniosłem głowę i zobaczyłem ciotkę Kate - Wszystko dobrze? - zmartwiła się.

- Tak. Strułem się trochę. - odpowiedziałem i spuściłem wodę by następnie obmyć twarz pod kranem i zacząć myć zęby.

- Pewnie coś utkwiło ci na żołądku. Zaparzę ci męty. - zdecydowała.

- Dziękuję. - posłałem jej ciepły uśmiech.

Ona zastępowała mi matkę, która nawet w połowie nie była tak troskliwa.

Ubrałem się i zszedłem na dół. Nadal było mi niedobrze, ale gdy tylko poczułem zapach męty unoszącej się w powietrzu, poczułem się lepiej.

- Nocuję dziś u Dylana. - oznajmiłem ciotce, siadając na krześle i biorąc do ręki gorący kubek by ogrzać dłonie, bo było mi coś zimno.

- Dobrze. - odparła smażąc naleśniki.

Stało się to normą. Nocowałem u Dylana co chwilę. Lubiłem spędzać tam wieczory. Graliśmy zawsze w karty w które ogrywałem nawet Minho za co się wściekał. A w nocy mogłem poprzytulać się z Dylanem w łóżku i nie tylko. Zaczynałem kochać go z dnia na dzień coraz bardziej.

* * *

- Dobrze się czujesz? Wyglądasz blado. - powiedział Luke gdy weszliśmy razem do szkoły.

- Strułem się. Wpadłem na głupi pomysł jedzenia nie wiadomo ile w pół do szóstej rano. - westchnąłem.

- Twoje pomysły zawsze są głupie. - szturchnął mnie w ramię, przez co się zaśmiałem.

Rozejrzałem się po korytarzu w poszukiwaniu swojego alfy, ale mój wzrok przykuł Liam, który siedział samotnie na parapecie i nie wyglądał na szczęśliwego.

- Hej. - podeszłem do chłopaka.

- Hej. - burknął w odpowiedzi.

- Co się stało? - spytałem, przyglądając się mu uważnie.

- Nic. - westchnął.

- Jeśli chcesz to nie musisz mówić, ale nie odpowiadaj, że nic, skoro widać z daleka, że coś ci jednak jest. - oznajmiłem.

- Chodzi o palanta. - odparł.

- Czyli o Brett'a. - zrozumiałem - Co tym razem zrobił? - zapytałem, siadając obok niego.

- Nic nie zrobił. - odrzekł.

- Nie rozumiem. - zdziwiłem się.

- Łaził za mną przez ponad tydzień i prosił żebym z nim gdzieś poszedł po szkole. Nie zgadzałem się na to, bo wiem co z niego za typ. Ale teraz nagle przestał się odzywać i jest mi....no dziwnie. - wyznał - Do tego myślę chyba, że jestem trochę bi. - dodał po chwili.

- Och...okej. - przytaknąłem w lekkim szoku - Więc jest ci przykro, że przestał zwracać na ciebie uwagę, ale z drugiej strony nadal nie chcesz nigdzie z nim wyjść? - wywioskowałem.

- Brett zawsze ma chłopaka na jedną noc. A ja nie chcę być na jedną noc. - oznajmił.

- To może powiedz mu to. Powiedz, że się z nim spotkasz, ale jednocześnie wyznaj mu, że nie jesteś z takich na jedną noc. - powiedziałem.

- Sam nie wiem. Raczej zostawię to narazie tak jak jest. - westchnął i wstał z parapetu, po czym odszedł gdzieś w swoją stronę.

Odprowadziłem go wzrokiem. Było mi go szkoda.

- Czemu moja słodka, urocza, piękna omega olała mnie i wolała zagadać z Liamem? Mam być zazdrosny? - spytał Dylan, siadając obok.

- Już jesteś zazdrosny. - przewróciłem oczami z uśmiechem.

- Masz rację. - przytaknął i złożył czuły pocałunek na moich ustach.

- I nie olewam cię. - kontynuowałem gdy oderwał się ode mnie - Zauważyłem, że Liam jest smutny i chciałem mu jakoś pomóc. - wyjaśniłem.

- Masz takie dobre serduszko, Tommy. - Dylan uśmiechnął się i cmoknął mnie w nosek.

Zachichotałem i przytuliłem się do niego.

- Panie Dylan i panie Thomas!

Przewróciłem oczami, a moja alfa westchnął głośno.

- Tak wiemy, to nie jest klub nocny. - wymamrotał szatyn.

- Nie, ja tylko chciałam żebyście zeszli z parapetu, a jeśli chodzi o te mizianie się co chwila to i tak mnie nie słuchacie, to co będę sobie język sztrzębiła! - powiedziała i poszła dalej.

- Czy mi się wydaję, czy mamy pozwolenie na mizianie? - zaśmiał się Dylan i zaczął całować mnie po szyi.

Uśmiechnąłem się szeroko i przymknąłem oczy.

Tak bardzo go kocham.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Thomas

You're Only Mine! (Dylmas) A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz