🐺ROZDZIAŁ 42🐺

13.1K 806 297
                                    

- Kochanie, pamiętaj, że niedługo wychodzimy. Co chcesz na śniadanie? Tylko takie szybkie. - uprzedził mnie Dylan.

Dziś łączyliśmy nasze stado ze stadem Brett'a w jedno. A potem trzeba jeszcze wybrać głównego alfę. Sam nie wiem na kogo głosować. Chyba wybiorę tego kogo Dylan.

- To ja chcę...- zamyśliłem się na chwilę - Jajecznicę z bekonem i do tego sałatkę z pomidora. Albo nie! Z ogórka! Tak! Z ogórka! Posmaruj mi dwie kromki chleba masłem tylko cienko. Do pica chcę sok pomarańczowy, tylko wyjmij go wcześniej z lodówki, bo nie lubię zimnego. Połóż go na szafce to złapie temperaturę pokojową. A na deser zjadłbym czekoladę, ale ostatnią zjadłem wczoraj na wieczór, więc będziesz musiał iść do sklepu. Kup przy okazji żelki. Tylko w kształcie misiów! Mają być misie! Te kolorowe! - powiedziałem.

- Emmmm....- szatyn podrapał się po głowie - Jak to szło? - zapytał.

- Zapiszę ci na kartce. - stwierdziłem i wziąłem długopis do ręki, który leżał na szafce obok łóżka.

- Tak by było najlepiej. - przytaknął - Ja w tym czasie pójdę do sklepu. - dodał i założył na siebie bluzę.

Chwyciłem za kartkę i napisałem mu co ma mi zrobić na śniadanie. Serio?! Jak można tego nie zapamiętać?! Przecież to tylko jajecznica z bekonem, kromki z masłem, sok i sałatka!
W sumie to ja powinienem gotować, bo jestem omegą, ale Dylan radzi sobie w kuchni lepiej ode mnie. I robi pyszne omlety!

Zszedłem na dół z kartką w dłoni. Zastałem Luke'a zakładającego buty w przedpokoju.

- A ty gdzie? Pamiętasz, że mamy spotkanie? - zdziwiłem się.

- Idę tylko na chwilę do Mike'a. I tak, pamiętam, że mamy spotkanie. - wyjaśnił.

- Okej. Pozdrów go. - poprosiłem.

- Jasne. - Luke uśmiechnął się i wyszedł z domu.

Nie miałem okazji rozmawiać jeszcze z przyjacielem Luke'a, ale z tego co mówił, Michael to spoko gość.

Poszedłem do kuchni i postanowiłem wyjąć sok z lodówki, bo znając Dylana to mu się przypomni wtedy gdy będę chciał się go napić.

- Jestem, skarbie! Minąłem się z Luke'm. Idzie do tej bety. Michael, tak? Łączy ich coś? - zaciekawił się szatyn, który wszedł do domu.

Przyzwyczaiłem się już, że moja alfa spędza więcej czasu tutaj niż u siebie w mieszkaniu. Tamto miejsce okupują Minho z Bradem.

- To tylko przyjaciele. Gdyby było inaczej Luke powiedziałby mi o tym. - odparłem - Kupiłeś żelki? - spytałem, zaglądając mu do reklamówki.

- Tak. W kształcie misiów. Tak jak chciałeś. - zaśmiał się.

- Kocham cię. - pocałowałem go w policzek.

- Ja was też. - cmoknął mnie w nosek.

* * *

- Mogłem wziąść coś do jedzenia. - westchnąłem, siedząc na polanie i skubiąc trawę palcami z nudów.

- Jak można się tak spóźniać?! - zirytował się Brett.

- Minho, weź mnie na barana. Nie chcę mi się stać. - zajęczał Brad.

- Przepraszam! - z lasu obok wyskoczył zdyszany Luke - Zagadałem się trochę z Mike'm. - wyjaśnił kiedy już złapał oddech.

- Jak zwykle. - skomentował Liam.

- Czyli wszyscy są. - odezwał się Dylan i podał mi rękę aby pomóc mi wstać.

Ustaliśmy w kółku.

You're Only Mine! (Dylmas) A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz