🐺ROZDZIAŁ 44🐺

11.2K 797 481
                                    

Perspektywa: Thomas

- Na pewno nie chcesz z nami jechać? - spytała ponownie ciocia Kate.

Ona wraz z Luke'm jadą po Kevina, ojca mojego kuzyna, który wraca z zagranicy na dwa tygodnie.

- Zobaczę się z wujkiem gdy wrócę ze szkoły. Jedźcie sami. Macie trochę do nadrobienia. - stwierdziłem.

Oczywiście lubiłem wujka Kevina, ale wolałem iść do szkoły i poprzytulać na przerwach Dylana.

- No dobrze. To zmykaj już, bo jest za dwadzieścia ósma. - ciocia spojrzała na zegarek.

Szybko wyszedłem z domu i ruszyłem w kierunku szkoły. Byłem trochę zły na siebie, że nie wstałem wcześniej, bo będę w budzie na ósmą i nawet nie zdążę wycałować Dylana!

Może ciut za bardzo zamyśliłem się nad wycałowaniem mojego alfy, bo nawet nie spostrzegłem, że jestem już obok parku. Jeszcze kawałek i będę na miejscu.
Usłyszałem cichy szmer za sobą i głośne kroki. Zanim zdążyłem się odwrócić poczułem ostry ból z tyłu głowy.

*dramatic pauza*
*przerażone wrzaski*

* * *

Otworzyłem oczy. Ręce miałem związane, tak samo jak nogi. Siedziałem na kanapie w jakimś nieznanym mi pomieszczeniu. Rozejrzałem się jak tylko mogłem. Na ścianie na przeciwko wisiał zegar. Wskazywał on godzinę ósmą czterdzieści trzy. Nagle poczułem jak ktoś przykłada mi coś ostrego do karku.

- Mówiłem, że się spotkamy. - usłyszałem nieznajomy głos.

Od razu wywnioskowałem, że to ta sama osoba, która pisała do mnie smsy.

- Mówiłeś 3:30 pm. A jest 8:43 am. - powiedziałem niepewnie.

Może i ten gościu wydawał mi się dziwny i mało inteligentny, ale chyba przykładał mi nóż do szyi i trochę się bałem. Moja wewnętrzna omega warczała, gotowa chronić dziecko we mnie.

Przestałem czuć po chwili ostrą rzecz na skórze i mężczyzna, a raczej jak potem zauważyłem, chłopak, obszedł kanapę i ustał na przeciwko mnie bokiem, przyglądając się ze zdziwieniem zegarowi na ścianie.

- Nosz kurwa! Znowu mi nie wyszło! - wkurzył się.

Przyjrzałem się mu bardziej. Brązowe, krótkie włosy, okulary, piegi na policzkach, brak zapachu czyli człowiek w stu procentach. Zjechałem wzrokiem niżej. Purpurowa bluza, jeansy, w prawym ręku trzymał metalową rzecz. Przeszły mnie ciarki.
Czy to nóż?!

Chris, bo tak miał chyba na imię, podszedł do mnie i uniósł metalicznie połyskującą rzecz do mojej twarzy. Przyjrzałem się przedmiotowi i...

...Okazało się, że groził mi widelcem.

*śmiech na sali*

Przestałem się w ogóle bać, bo wychodziło na to, że to jakiś kretyn, nie porywacz!

- To nic. Ważne, że tu jesteś i teraz świat dowie się, że mam rację! Wilkołaki istnieją! - oznajmił Chris z dumą, machając mi przed oczami widelcem.

- Ja nie jestem wilkołakiem. - skłamałem.

- Jak to nie?! Widziałem was wszystkich! Robiliście jakieś obrzędy w lesie! Była tam krew i....Osz cholera! No tak! Ty nie jesteś wilkołakiem! - olśniło go.

- Właśnie. - westchnąłem z ulgą - To teraz mnie wypuść. - poprosiłem.

- Jesteś wampirem! - stwierdził.

Gdybym nie miał związanych dłoni to zrobiłbym face palm'a.

(Zrobimy go za ciebie, Tommy)

*facepalm*

Złapałem głęboki oddech żeby się uspokoić i nie wydrzeć się na niego.

- Posłuchaj mnie uważnie...- zacząłem łagodnym głosem - Nie jestem ani wilkołakiem, ani wampirem. Spotkałem się w lesie z kolegami i my....emmm...robiliśmy projekt z biologii. - wypaliłem, nie bardzo wiedząc co wymyślić.

- Nie wierzę ci! Jesteś hybrydą przysłaną tutaj przez obcą cywilizację aby zniszczyć ludzkość! Ale ja cię powstrzymam! Rozgryzłem was! Dzwonię po policję! - wykrzyczał i wyjął komórkę z kieszeni.

- Okej? - odparłem.

Chciałem namówić go aby mnie wypuścił lub ewentualnie gdyby tego nie zrobił, przemienić się w wilka. Wtedy uwolniłbym się z więzów i uciekł. Ale jak widać sprawa sama się rozwiązała. Policja mu nie uwierzy. Zabierze go, a mnie wypuści. Martwię się tylko o Dylana. Na pewno się przestraszył widząc, że mnie nie ma w szkole.

- Halo? Policja? Przyślijcie oddział SWAT i zawiadomcie FBI. Złapałem wilko-wampira!.....Tak! Jestem poważny! Przyjeżdżajcie!

Perspektywa: Dylan

Zadzwonił dzwonek na lekcję, a Tommiego nadal nie było. Zawsze przychodził i witał się ze mną przed zajęciami!

- Panie Dylan, do sali! - krzyknęła na mnie nauczycielka od hiszpańskiego.

Wszedłem do klasy i spojrzałem na Brett'a i Minho z którymi miałem akurat lekcję.

- Widzieliście Tommiego gdzieś na korytarzu? - spytałem ich.

- Ja nie widziałem. - odpowiedział Minho.

- Ja siedziałem do dzwonka w łazience z Liamem. - odrzekł Brett.

- Po co? - zdziwił się brunet.

- Nieważne. - odparł z szerokim uśmiechem.

Wyjąłem telefon i napisałem do mojej omegi, ale nie odpisał. Napisałem więc do Luke'a, bo jego też nie widziałem dziś na korytarzu.

Po niedługim czasie Luke odpisał mi, że pojechał z mamą po swojego ojca na lotnisko, a Tommy poszedł do szkoły, bo nie chciał z nimi jechać. Zmartwiłem się nie na żarty.

Wstałem, ignorując srogie spojrzenie nauczycielki i po prostu wyszedłem z klasy. Zacząłem biec przez korytarz.

- Dyl! - usłyszałem nawoływanie za plecami.

Zatrzymałem się i poczekałem aż Minho i Brett do mnie dołączą.

- Co robisz? Czemu uciekłeś? - spytał brunet.

- Muszę sprawdzić czy Tommy jest na swojej lekcji. Z tego co pamiętam powinien mieć historię teraz. - wyjaśniłem.

- Brad też ma historię. Napiszę do niego. - oznajmił Minho.

Zacząłem chodzić w tą i z powrotem ze strachu. Miałem nadzieję, że MOJE słoneczko siedzi bezpiecznie na lekcji.

- Brad piszę, że go nie ma. - powiedział po chwili Minho.

- Kurwa...- wyszeptałem.

Serce zaczęło walić mi z przerażenia. A jak samochód go potrącił w drodze do szkoły? O Mój Boże! Nie! Nawet tak nie myśl, Dylan!

- Chłopaki! - odwróciłem się w stronę głosu.

Brad podbiegł do nas.

- Zwiałeś z lekcji? - wkurzył się odrobinę alfa niebieskookiego.

- To teraz nieważne! Tom mówił mi wczoraj o jakimś kolesiu. Pisał podobno do niego, że wie czym jest. Kazałem mu się nie przejmować, bo to pewnie jakiś idiota z bójną wyobraźnią, ale teraz...sam nie wiem. - opowiedział Brad.

- Jaki koleś?! I czemu Tommy nic mi nie powiedział?! - zdenerwowałem się.

- Nie chciał cię martwić. Przepraszam. To moja wina. Powinienem wziąć Toma za fraki i przyprowadzić do ciebie aby wszystko ci powiedział. - skruszył się.

- Dobra, nie ma co stać tak tutaj. Idziemy go szukać. Każdy z nas wie jak pachnie Thomas, a Dylan jest z nim połączony, więc jeszcze szybciej go odszukamy. Zgarniam Liama i wychodzimy stąd. - zdecydował Brett.

- Masz rację. - przytaknąłem.

Znajdę MOJĄ omegę, a tego kto ośmielił się jej dotknąć...zabiję!

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Nogi Tommiego?¿

You're Only Mine! (Dylmas) A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz