Harry
Zabawa trwała w najlepsze, panowała luźna, radosna atmosfera, uśmiechy nie schodziły z waszych twarzy, wszyscy świetnie się bawili. Gwar rozmów mieszał się z muzyką graną na żywo, mrok był rozświetlany przez świece i lampki zawieszone w koronach drzew. Było naprawdę pięknie. Niczym nieskrępowana tańczyłaś na prowizorycznym parkiecie zbitym z drewnianych desek specjalnie dla was, oczy miałaś półprzymknięte, dawałaś się ponieść psychodelicznej melodii, kiedy ta nagle ucichła. Wyrwana jak z transu rozejrzałaś się wokół siebie, szukając odpowiedzi nagłej ciszy i wtedy na całej przestrzeni rozbrzmiał pijany, zachrypnięty głos Harry'ego. Pierwsze wersy Heroes Bowiego płynęły z głębi jego serca, powodując, że całe twoje ciało pokryła gęsia skórka. To była wasza piosenka, ta, przy której przeprowadzaliście najróżniejsze rozmowy, której kunsztem zachwycaliście się niejednej nocy, a tekst wyrażał wasze uczucia lepiej niż sami potrafiliście. Wykrzykiwał już w akompaniamencie spontanicznie wygrywanej melodii I, I will be king. And you, you will be queen, idąc w twoim kierunku ze zmierzwionymi włosami opadającymi na czoło, rozchełstaną do pasa koszulą, pewnym krokiem, wpatrując się natarczywie w twoje oczy. Zamknął cię w szczelnym kokonie swoich ramion, przyciskając mocno do spoconego torsu i kołysał wami w rytm piosenki, którą wtedy śpiewali już wszyscy. A wy, nie zwracając uwagi na nikogo innego, wyznawaliście sobie miłość wprost do ucha posługując się słowami tego wielkiego, niedoścignionego mistrza. Wiedzieliście, że chcecie spędzić ze sobą każdą następną chwilę, która będzie wam dana. Nie liczyło się nic więcej, tylko wy, wasza miłość i ta cudowna piosenka.
Niall
Ślub i wesele to w założeniu wasze święto, ale tak naprawdę mieliście niewiele czasu, by tak po prostu cieszyć się sobą. Daliście się absolutnie pochłonąć zabawianiu i dbaniu o gości, wypełnianiu wszystkich przyjemnych, ale jednak obowiązków, spoczywających na barkach pary młodej. Mieliście przewidziane całe mnóstwo atrakcji, a jedną z bardziej spektakularnych miał być pokaz sztucznych ogni zaplanowany z precyzją godną podziwu przez profesjonalnych piromanów. Ten pokaz całkowicie przykuł uwagę waszych gości i dał wam tak wyczekiwaną i upragnioną chwilę intymności, spokoju i bycia tylko ze sobą. Stanęliście na uboczu, na niewielkim wzniesieniu i wtuleni w siebie obserwowaliście, jak niebo co chwila rozświetla się magicznym blaskiem. Nie staraliście się przekrzyczeć huku wywoływanego kolejnymi wystrzałami, obróciliście go na swoją korzyść i zbliżyliście się jeszcze bardziej, tak, że muskaliście wargami płatki swoich uszu, kiedy do nich wzajemnie szeptaliście. Nieobserwowani przez nikogo, jeszcze raz powtórzyliście słowa przysięgi, którą zawarliście kilka godzin wcześniej w obecności setki świadków. Teraz liczyliście się tylko wy. Zapewnienia Nialla, że nie opuści cię aż do śmierci, nawet jeśli brzmiało to przerażająco poważnie. Po raz kolejny wyznaliście sobie miłość, mając dokładnie to na myśli, zgadzając się z każdym wypowiadanym słowem. Obiecaliście sobie, że nie będziecie niczego przed sobą ukrywać, że będziecie się o siebie troszczyć i każdego dnia obdarzać szacunkiem, że nawet jeśli będziecie się kłócić, to tylko po to, by potem się pogodzić, ale przede wszystkim, będziecie się kochać. I nigdy nie przestaniecie. Na potwierdzenie złożyliście na swoich ustach pocałunek, słodszy niż kiedykolwiek.
CZYTASZ
Preferencje One Direction
CasualeLekkie, łatwe i przyjemne preferencje, czasem nie takie krótkie. HARRY. NIALL. LOUIS. ZAYN. LIAM.