DRUGI NA DZIŚ:*
- Co tu robisz?
Ze strachem spojrzałem na Dylana.
No to po mnie. Żegnam cię świecie! Kocham cię, tato!
- Emmm...ja....- mój wzrok zatrzymał się na jego butach - Emmm...odwiedzam ciotkę. - palnąłem.
- Tak? A na co choruje? - spytał z założonymi rękoma.
- Na...emm...serce. - wymyśliłem.
- To chyba powinna leżeć na kardiologi, a to jest OIOM. - zauważył.
- No widzisz! Pomyliłem piętra! - zaśmiałem się nerwowo i wstałem z zamiarem ucieczki, ale szatyn złapał mnie za ramię.
- Śledzisz mnie? - zapytał prosto z mostu.
- Co? Nie! Nie, oczywiście, że nie! - skłamałem.
- Wynoś się stąd zanim zrobię ci poważną krzywdę. - upomniał srogo, po czym ruszył z powrotem w stronę sali gdzie leżała dziewczynka.
- To twoja siostra? - ugryzłem się w język trochę za późno.
Ty chyba naprawdę chcesz zginąć, Thomas...
Chłopak zatrzymał się w połowie drogi i spojrzał na mnie.
- To nie jest twoja sprawa. - prychnął.
Nie wiem co we mnie wystąpiło. Znów przypomniał mi się jego płacz plus jeszcze to dziecko leżące na łóżku nieruchomo. To wszystko sprawiło, że słowa same wyleciały mi z ust.
- Przykro mi z jej powodu. - wskazałem na drzwi od sali - I przykro mi z powodu twojej mamy. Wiesz, są różne ośrodki, które mogą jej pomóc wyjść z uzależnienia. Jeśli chcesz...mogę znaleźć jakiś dobry gdzie otrzyma pomoc. - oznajmiłem.
Dylan patrzył na mnie przez chwilę z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Co? - mruknął w końcu.
- Pewnie nie chcesz jej nigdzie oddawać, ale myślę, że to najlepsze wyjście. - dodałem niepewnie.
- Po co mi to mówisz? - zdziwił się i dopiero teraz zauważyłem, że jego nienawistny ton zniknął.
Można powiedzieć, że rozmawiał ze mną prawie normalnie.
- Chcę ci pomóc. - wyznałem.
Szatyn zaśmiał się cicho, po czym znów wrócił dobrze znany mi tyran.
- Nie chcę od ciebie żadnej pomocy. - obrzucił mnie wściekłym spojrzeniem.
- I tak ją dostaniesz. - uparłem się.
Naprawdę nie wiem co się ze mną działo! Chyba oszalałem!
- Liczę do trzech. Po tym czasie już jesteś martwy. - zagroził.
- Zaryzykuję. Szpital mam blisko. - wzruszyłem ramionami, sam dziwiąc się swoją nagłą odwagą.
- Wiesz, zanim wyleczysz się z pedalstwa, idź na leczenie psychiatryczne. - polecił - Znęcam się nad tobą od miesięcy, a ty mi najpierw próbujesz grozić, a teraz chcesz mi pomóc? - prychnął.
- Sam się sobie dziwię. - westchnąłem.
- Nie mam czasu na takie gadanie. Jutro dostaniesz wpierdol i inaczej zaczniesz śpiewać. - machnął na mnie lekceważąco ręką, po czym wszedł do sali na chwilę, a potem ruszył w stronę windy.
Usiadłem z powrotem na ławce i zastanawiałem się co we mnie wystąpiło.
Od kiedy jestem takim debilem aby chcieć pomóc osobie tak bardzo bezuczuciowej jak Dylan?
![](https://img.wattpad.com/cover/125189979-288-k738546.jpg)
CZYTASZ
No Homo (Dylmas)
FanfictionPisane w roku: 2017 Dylan to typowy homofob. Wraz ze swoimi kolegami znęca się nad gejami w szkole. Co się stanie gdy jeden z prześladowanych przez niego chłopaków dowie się czemu Dylan tak bardzo nienawidzi gejów? BoyxBoy Sceny 18+ Bardzo możliwe p...