👬ROZDZIAŁ 9👬

23.5K 1.9K 1.8K
                                    

Perspektywa: Dylan

Wyszedłem z kliniki o ósmej. Zaczynało robić się ciemnawo na dworze. Nie chciało mi się iść do domu. Wiadomo co tam zastanę.

Miałem kilka drobniaków. Skierowałem się na przystanek. Wsiadłem do pierwszego autobusu jaki podjechał. Zająłem miejsce z tyłu pojazdu po kupieniu biletu. Nie miałem pojęcia dokąd jadę, po prostu skuliłem się w fotelu i cieszyłem z ciepła jakie panuje w autobusie. W moim domu tego nie ma. Niestety nawet gdybym bardzo chciał, kasa jaką zarobie, nie wystarcza na ogrzewanie. Wystarcza tylko na prąd, wodę i coś do jedzenia. A nie wspomnę już o tym, że matka mi podbiera pieniądze gdy jestem w szkole.

I pomyśleć, że jeszcze rok temu miałem kochającą rodzinę.

Utkwiłem wzrok w szybie. Autobus zatrzymał się na kolejnym przystanku by zabrać ludzi. Przypadkowo spojrzałem na budynek podświetlony neonami. Jakiś klub.

Odwróciłem wzrok, lecz zaraz znów spojrzałem na budynek. Otworzyłem usta z niedowierzania.

Pierdolony skurwiel!

Zerwałem się z miejsca i cudem zamieściłem pomiędzy zamykającymi się drzwiami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zerwałem się z miejsca i cudem zamieściłem pomiędzy zamykającymi się drzwiami. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę znajomej mi osoby.

Gdy znalazłem się przy swoim celu, odepchnąłem Minho od kolesia, którego jeszcze sekundę temu przyciskał do ściany i całował.

- Dylan? - azjata zrobił wielkie oczy - J-ja ci to wytłumaczę...- zaczął przestraszony.

- A co tu jest kurwa do tłumaczenia?! - przerwałem mu.

- To twój chłopak? - wtrącił koleś, którego całował Minho.

Obrzuciłem go nienawistnym spojrzeniem i chyba naprawdę musiałem wyglądać niebezpiecznie w tej chwili, bo koleś uniósł ręce w górę i odszedł szybko, wchodząc do klubu.

Odwróciłem się od przyjaciela...byłego przyjaciela i ruszyłem w stronę swojego domu.

- Dylan! - Minho pobiegł za mną - Przepraszam, posłuchaj....- nie wytrzymałem i przywaliłem mu w twarz.

Minho upadł na ziemię, trzymając się za nos i patrząc na mnie z niedowierzaniem.

- Już nigdy więcej do mnie nie podchodź. - nakazałem.

Zaraz potem wznowiłem marsz przez miasto.

Byłem wkurwiony jak cholera! Człowiek, którego uważałem za przyjaciela, który dobrze wie o powodzie dla którego nienawidzę pedałów, jest jednym z nich! Kurwa!

Szedłem przed siebie i nawet nie zauważyłem kiedy na kogoś wpadłem.

- Dylan! Hej! - uśmiechnęła się na mój widok Jessica.

Lata za mną jak pojebana. Ładna jest, ale rozumu to ona nie ma.

- Ta, hej. - mruknąłem pod nosem.

No Homo (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz