👬ROZDZIAŁ 44👬

20.8K 1.5K 947
                                    

Postanowiliśmy razem z Dylanem zostawić Brada samego z Minho, gdy chłopak już wróci od Cody'ego.

- Trochę mi głupio będzie spać w czyimś domu. - odezwał się szatyn.

Szliśmy aktualnie do Parker'ów, bo Dylan od dziś tam będzie mieszkał.

- Ja się bardziej martwię żeby Mike mi cię nie zgwałcił w nocy. - oznajmiłem, chcąc zażartować, ale w ostateczności powiedziałem to bardzo poważnie.

- To nie ja się w nim podkochiwałem. - wypomniał mi.

- Prawda, ale to ty skradłeś mi serce, nie Mike. - zaznaczyłem.

Dotarliśmy do bramy wjazdowej na teren posesji Parker'ów. Dylan przystanął i złapał mnie za rękę.

- Nie musisz się martwić. Nie dam się nikomu zgwałcić. - obiecał z lekkim uśmiechem.

- Nawet mi? - oplotłem dłońmi jego szyję i przysunąłem bliżej swoją twarz do jego.

- A ty to co innego. - stwierdził, na co zachichotałem.

- Wpadniesz do mnie jutro po pracy? Ojciec jedzie na noc do wujka, pomóc mu w naprawie samochodu. - zaproponowałem.

- Okej, ale pod warunkiem, że mnie zgwałcisz. - zaśmiał się.

A ten tylko o tych gwałtach...

- Przyjdę po ciebie do kliniki. - zgodziłem się, uśmiechając się jak wariat.

- No to jesteśmy umówieni. - odrzekł i pochylił się by pocałować mnie w usta.

Zamknąłem oczy, czując jego wargi na moich. Byłem zakochany do szaleństwa.
Trudno było mi się oderwać od szatyna, ale po jakimś czasie zabrakło nam tchu i bądź co bądź, musieliśmy przerwać pocałunek.

- To do jutra. Kocham cię, kotku. - cmoknąłem chłopaka jeszcze w nosek.

- Dobranoc, Tommy. - Dylan przytulił mnie krótko, po czym zaczął odchodzić w stronę domu.

Patrzyłem na niego dopóki nie zniknął we wnętrzu budynku.

Perspektywa: Dylan

Skończyłem układać ciuchy w szafie gdy do pokoju wpadł mi Kai.

- Minho przyszedł. Lepiej chodź na dół. - oznajmił.

- Ale co się...- nie dokończyłem, bo chłopak już wybiegł z pomieszczenia.

Zaniepokojony, zszedłem na dół do salonu.

Mój przyjaciel siedział na kanapie, opierając ręce i głowę na stoliku przed nim, a z jego oczu leciały obficie łzy.

- Co się stało? - spytałem i zająłem miejsce obok przyjaciela.

- No właśnie też chciałbym wiedzieć. - odezwał się Mike, który stał niedaleko razem z Kai'em.

- Nic. Przepraszam, że przychodzę do was tak późno. Po prostu nie miałem siły już siedzieć w domu. - westchnął azjata.

- Nie pierdol, że nic się nie stało, okej? - oznajmiłem, nie chcąc aby chłopak gadał mi tu jakieś bzdury, że niby jest w porządku, a tymczasem widać jak na dłoni, że nie jest.

- Brad spytał mnie czy spotka go kiedyś prawdziwa miłość. Odpowiedziałem mu, że jest bliżej niż myśli i on chyba się domyślił, że mówiłem o sobie, bo zaraz szybko wyszedł, a przed wyjściem dodał iż musi pomyśleć. To już chyba koniec. - wyznał.

- Przykro mi. - objąłem przyjaciela ramieniem.

- Ta, mi też jest przykro. - wyszeptał.

- Ej, nie załamujemy się, tak? - wtrącił Mike - Trzeba żyć dalej. Wiem, że to boli i to pewnie jak diabli, ale dasz radę. Jesteś silny i wierzę, że ci się uda przez to przejść. Poznasz kiedyś kogoś, kto cię pokocha, a to co teraz czujesz, stanie się tylko wspomnieniem. - zapewnił.

No Homo (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz