Rozdział 5

420 15 2
                                    

PP Remka*
Całą noc się wierciła i mówiła słowa typu "przestań" "Pomocy". Szkoda mi jej. Zerknąłem na zegarek. Było po ósmej. Postanowiłem wstać i zrobić dla każdego jajecznicę z bekonem. Skończyłem przed dziewiąta, narazie wstała tylko moja mama oraz tata. Nałożyłem sobie i Marti, a następnie poszedłem do mojego pokoju. Z jej oczy znowu płynęły łzy. Poczuła zapach i się przebudziła.
-Dziękuje- powiedziała jak mnie zobaczyła
-Za co?
-Za to wszystko. Zachowuje się jakbym uciekła z psychiatryka, a ty mi pomagasz.- powiedziała i się do mnie przytuliła. Ona była taka delikatna, szkoda, że nawet nie wiem co się wydarzyło.
-Spokojnie, a teraz jedz i się napij, bo napewno się odwodniłaś po nocy płakania.
Zaczęła pochłaniać jedzenie, lecz po chwili znowu wylądowała w toalecie wymiotując.
Gdy już się uspokoiło i siedzieliśmy u mnie oglądając "Funny cats complication" zobaczyłem, że jest szczęśliwa.
-Elo mordy moje, nie przeszkadzam?- wbiła nam się Wiki do pokoju
-Nie, o co chodzi?
-Remek idziesz z nami do galerii?- zapytała Wiktoria
-Spoko- powiedziałem- kurwa, Michał- dziewczyny były zdezorientowane.  Szybko włączyłem skype'a i zobaczyłem chrapiącego z Mają Michała na łóżku.- Zapomniałem o nim, ale wiem. On i Maja pójdzie z nami.
-Majka, Gimbus-powiedziała Marti, po czym się uśmiechnęła
-Dobra, Remek dzwonisz do zakochańców. Ja i Marti idziemy się ubierać. Pasi?- wszyscy przytaknęli.

PP Marti*

Michał i Maja to moi przyjaciele, tak bardzo za nimi tęskniłam. Dostałam od Wiktorii jej stary telefon. Nie jest zły, bo ajfon 5. Wzięłam żyletkę i schowałam ją pod etui. Tak na wszelki wypadek.

W galerii
-Michał! Maja!- krzyknęłam i się na nich rzuciłam. Poszliśmy do jakiejś kawiarni.
-Japierdole, kobieto co się z tobą działo?! Człowiek na zawał schodzi i się zastanawia co się dzieje z Musiolą, a ta mi nagle wyskakuje w centrum handlowym- powiedział Michał. Wyczułam w nim trochę złości jak i smutku.
Spuściłam głowę przypominając sobie o tym i znowu miałam łzy w oczach.

-Wiki, mogłabyś opowiedzieć? Bo tak w zasadzie, to Remek też niczego nie wie

-Oczywiście. Ja, Maja, Marti i Michał byliśmy zgraną paczką. Dopóki nie pojawił się Marcin. Ostatecznie się chyba bardzo wkurwił, bo nawet jak już byli razem to spędzaliśmy razem masę czasu. W dniu 18-stych urodzin Marti nie wiedzieliśmy, że to może być ostatni raz jak ją widzimy. Kilka dni po jej "porwaniu" wróciłeś z Warszawy ze zdaną maturą. A w tym czasie ona przeżywała piekło-Remek objął mnie ramieniem, a ja się o niego oparłam przez kolejną dawkę wspomnień.- Marcin ją bił, na początku mało, potem dołożył jakieś baty. I dawał jej przepustki, jeżeli tylko chciała uciec, a próbowała raz, przez kilka dni nie mogła chodzić. Potem poszła na tory, żeby wszystko przemyśleć. Podszedł do niej Remek, a gdy miała już iść zemdlała. Ten ją wziął do nas, po drodze spotykając Marcina. Ostatecznie dotarł do nas i się spotkałyśmy. I pomyśleć, że to wszystko miało miejsce wczoraj.

Po zjedzeniu kilku ciastek znowu źle się poczułam. 

-Przepraszam na chwilę, pójdę do toalety

-Ok, jak coś to wołaj- powiedziała Majka

Załatwiłam potrzebę i poszłam umyć ręce. W lustrze zobaczyłam Marcina. Chciałam krzyczeć, ale on zdążył zasłonić mi buzię. Uderzył mnie w usta i brzuch, po czym szybko uciekł. Z ust leciała mi krew. Chciałam już to wszystko zakończyć. Mieć spokój. Wyciągnęłam żyletkę. Odsłoniłam lewy rękach i zrobiłam jedną kreskę. Potem następne pięć. Na ustach i ręce ciekła się krew. Zaczęłam płakać i zamknęłam się w kabinie. Myślałam, czy robić kolejne i zakończyć wszystko raz na zawsze...

PP Wiktorii*

-Coś długo nie wraca, idę zobaczyć czy wszystko okej-powiedziałam i udałam się w stronę łazienki.

Obok kręcił się podejrzany typ, wyglądający na szczęśliwego. Nie wnikam. Weszłam do łazienki i zobaczyłam ślady krwi. Usłyszałam płacz, nawet histerię. Wiedziałam, że to Martyna. Nie mogłam nic wymówić. Próbowałam krzyknąć jakieś imię.

-Michał! Maja!- krzyczałam. Od razu przybiegli. Dzięki pilniczkowi Mai otworzyliśmy kabinę. Leżała tam ona. Ręce miała poprzecinane, a z ust leciała krew. Obok leżała również zakrwawiona żyletka, co tu się stało...

PP Remka*

Gdy ją zobaczyłem coś mnie ukłuło w sercu. Michał ją wziął na ręce i wszyscy wyszliśmy. Zobaczyłem tego skurwiela, który cieszył się z tego, co widzi. Podszedłem do niego i dałem mu kilka ciosów. Nie mogłem patrzeć jak moja... księżniczka cierpi...







Uratowana //reZigiusz i PoliplotHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin