Rozdział 10

354 20 2
                                    

Pogadałem jeszcze chwile z Michałem i postanowiłem pójść spać.

Rano*
-Remeeek, ruszaj dupę i wstawaj- powiedziała Martyna i powoli zwlekłem się z łóżka-chodź do kuchni, są naleśniki- powiedziała i zeszła na dół

PP Martyny*
-Martyna, pojedziemy dzisiaj na crossach gdzieś?- zapytał mnie Remek
-Ale, ja nie mam nawet rowera- powiedziałam
-Spokojnie, Wiki kiedyś próbowała jeździć, kupiła ochraniacze, a i tak zrezygnowała. Ty weźmiesz jej rzeczy i crossa, nie daj się prosić, będzie fajnie
-No dobra, ale zbierajmy się już, bo po 13 jest
-Okej, 13:30 w garażu
-Spoko

Poszłam wziąć od Wiktorii ochraniacze, ubrałam się u zeszłam na dół.
-Jestem gotowa
-No, to jedziemy, umiesz, nie?
-No ba

PP Remka*

Wiktoria wszystkim się zajęła. Pojeździliśmy do 20:00, a potem od razu udaliśmy się na piknik
-Było genialnie, nie wiem kiedy ostatni raz się tak bawiłam.-powiedziała z uśmiechem
-Cieszę się, że Ci się podoba
Martyna spojrzała na moje usta i zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Nagle nasze usta się złączyły. Pasowały do siebie idealne. Na początku zwykły, niewinny pocałunek, potem stawał się coraz bardziej namiętny. Oderwaliśmy się dopiero, jak zabrakło nam powietrza. Dalej siedzieliśmy w ciszy, miłej i przyjemnej ciszy.
-Dziękuję-powiedziała Martyna
-Za co?
-Za to, że jesteś. Akceptujesz mnie, a potem jeszcze całujesz..- usłyszeliśmy jakieś krzyki
-Remuś! Remuś! Jak ja się stęskniłam!- o nie, to znowu kurwa ona. Najpierw mi groziła, że jak z nią nie będę, to mnie zabije, a teraz jeszcze wcina się w nasz genialny piknik.
-Spierdalaj- fuknąłem na nią
Ona przylepiła się do mnie ustami, a ja byłem w szoku

PP Marti*
No chyba nie. Przed chwilą się całowaliśmy, a teraz przychodzi jakiś plastik, rzuca się na niego, a on nawet jej nie odciąga. Zajebiście.
Z a j e b i ś c i e.
-Nie czekaj na mnie, będę w nocy- rzuciłam nie oglądając się i pobiegłam do motorów.
Jechałam przed siebie. Wreszcie nie dałam rady i pojechałam na tory.
-To miejsce też mi się z nim kojarzy, genialnie- powiedziałam sama do siebie
-Jeżeli chcesz, możesz wrócić.- Marcin, co to kurwa, jakaś kumulacja?!
-A tobie się jeszcze nie znudziło?! Facet No, odpierdol się wreszcie ode mnie.
-I tak się jeszcze spotkamy, wcześniej czy później
-Chyba Cie pojebało, dziewczynko- powiedziałam, a on sobie poszedł

Uratowana //reZigiusz i PoliplotHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin