Rozdział 16 cz.2

170 13 2
                                    

Rozpoczęli ratowanie Martyny. Oparłem się o ścianę i zacząłem ryczeć jak małe dziecko. Jedną osobę już dzisiaj straciłem, ona nie może odejść. Z jej sali co chwile słyszałem krzyki. Tak cholernie się bałem...

-Mamy ją!- ktoś krzyknął, a ja podszedłem do okienka. Serce znowu zaczęło pracować, a na dodatek Marti zaczyna się wybudzać.

Lekarze chwilę z nią pogadali, a następnie ja mogłem wejść do środka.

-Nawet nie masz pojęcia, jak się bałem- powiedziałem, a ona się do mnie starała przytulić, ale była jeszcze za słaba.

-Mam pojęcie, ludzie w śpiączce wszystko widzą i słyszą. Naprawdę nie musiałeś tutaj tyle siedzieć

-Nie musiałem, ale chciałem- uśmiechnąłem się.

Jestem najszczęśliwszy na świecie. Martyna znowu jest z nami. Zadzwoniłem do innych, a ja pojechałem do domu się ogarnąć i wyspać. Marti wypisują już za trzy dni. Ciekawi mnie tylko, czy Krek nam odpuści tą akcję.

Uratowana //reZigiusz i PoliplotHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin