Rozdział 12 cz. 2

201 13 3
                                    

*4 dni później*

Tak było codziennie. Śniadanie i kolacja. Wczoraj dostałam bonus, bym nie czuła się samotna. Radio, które ledwo miało sygnał, ale dobre i to. Opracowywałam nowe choreografię, lecz przez to miałam coraz mniej sił. Moje nogi na muzykę same prosiły się by tańczyć.

*tydzień później*

Coraz bardziej traciłam siły, tak bardzo jak nadzieję z tego piekielnego miejsca. Moje ręce stają się powoli patykami. Sama to zauważyłam. Oni, widząc mój stan, o dziwo, dołożyli mi na śniadanie trzecią kromkę chleba. Istne szaleństwo.

*trzy tygodnie później*

Już nawet nie wstaję. Z łatwością liczę swoje żebra, kości mi wystają wszędzie. Ale muszę walczyć. Muszę, dla moich bliskich. Wszyscy się ze mnie tutaj śmieją, a dokładniej z tego, jak wyglądam. Może uda mi się jeszcze kiedyś wyjść na świeże powietrze...

*miesiąc później*

Czuję, że to koniec. umieram. Z głodu i pragnienia. Zamykam oczy, powoli odpływam. Nagle słyszę huk, krzyki. Wszystko widziałam jak przez mgłę, ale rozpoznałam jedną twarz. Remek. Dalej była już ciemność, ból i ukojenie...

Uratowana //reZigiusz i PoliplotHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin