Rozdział 4. Burza

324 24 8
                                    

Białe chmury leniwie sunęły po błękitnym niebie. Dzieci śmiały się, biegając wśród zielonych traw. Lekki wiaterek przeleciał przez park i zaszumiał liśćmi. Kilka ptaków zaświergotało radośnie i wylądowało w pobliżu metalowego Tytana. Zaoferował im trochę nasion, które zjadły ochoczo.

Prowl delikatnie się uśmiechnął i usiadł po turecku pod drzewem. Cieszył się ciszą i spokojem. Wyciągnął dłoń, a na jeden z jego palców wskoczył wróbelek. Bot podniósł go do poziomu optyk i uśmiechnął się trochę szerzej, gdy ptak zaczął kwilić.

Ptaszek w połowie występu zamilkł i rozejrzał się dookoła. Powietrze się zmieniło, a cały park nawiedziła grobowa cisza. Prowl również się rozejrzał, ale nie dostrzegł żadnego zagrożenia. Momentalnie nabrał ostrożności. Nagle ptaki dynamicznie poderwały się do lotu  i odleciały. Autobot zauważył niedaleko grupkę ludzi, którzy zebrali się w jednym miejscu i obserwowali chmury. Podążył za ich wzrokiem i dostrzegł obłoki, które powoli zaczynały się kręcić w kółko.

Zauważył także, jak zmieniły kolor na zielony, a ich prędkość obrotowa pomału rosła. Zwęził swoje optyki. Coś tu było nie tak. Zadzwonił do bazy. Niebo z każdą chwilą stawało się coraz ciemniejsze, zaś wiatr przybierał na sile.

~

Ratchet pracował nad porządkami w magazynie, gdy komputer wydał bipnięcie. Bot mruknął coś pod nosem i rzucił jakiś przedmiot w kąt.

-O co teraz chodzi? - Warknął, tak naprawdę do nikogo.

-Optimus! - Zawołał Prowl przez komunikator. Lider podszedł do komputera.

-Głośniej się nie dało? - Gderał stary medyk, najwyraźniej nie będąc w humorze.

-Co się dzieje Prowl? - Powiedział Prime, ignorując komentarz Ratcheta.

~

-Coś się dzieje niedaleko parku. - Powiedział bot, obserwując chmury.

-Może trochę dokładniej? - Rzucił oschle medyk.

-Nie jestem pewien, jak to opisać. Nawet gdybym próbował, nie uwierzylibyście mi. - Skomentował Prowl, widząc przelatującego obok niego robota-kamerę, który od razu zaczął nagrywanie.

-Przełączcie na kanał informacyjny. - Powiedział, gdy coraz więcej osób zaczęło się gromadzić.

~

Optimus podszedł do telewizora, akurat gdy Bumblebee i Sari razem grali w jakąś grę. Wyłączył im sprzęt i przełączył na wiadomości.

-Hej! - Oboje krzyknęli w proteście.

-Wygrywałem! - Oburzył się mały bot.

-Nie teraz Bumblebee. - Odpowiedział Prime podgłaszając stację.

- Z ostatniej chwili! Wygląda na to, że w naszym parku zachodzi jakiś niezwykły ,pogodowy fenomen!  - Reporter przekrzykiwał huczący wiatr. Kamera skupiła się na wirujących chmurach. Błyskawica przedarła się przez obłoki, wywołując huk i dudnienie. Brzmiało to, jakby niebo jęczało z bólu.

-Co to jest? - Zapytał Bulkhead.

-Kłopoty - Odpowiedział prosto Ratchet. Optimus dostrzegł już całkiem dużą grupę osób zebranych w parku.

-Prowl, wyprowadź ludzi z parku. Nie wiemy czym to coś jest, ani co może zrobić. Jesteśmy w drodze do ciebie. - Oznajmił Prime.

-Autoboty, transformacja i jazda! - Powiedział, odwracając się do drużyny.

~

Prowl przyjął sytuację do wiadomości. Zastanawiał się, jak odciągnąć ludzi od zagrożenia. Policja zablokowała wejścia do parku, więc już nikt nie mógł wejść.

-Bezpośrednia droga jest zawsze najlepsza. - Powiedział do siebie. Podszedł bliżej do zebranego tłumu.

-Ewakuujcie się z tego obszaru! Ten park nie jest bezpieczny! - Prowl przekrzykiwał wichry. Wszyscy spojrzeli na niego, ale nikt nie ruszył się ani o centymetr.

-Przecież mamy się dobrze Autobocie! - Jakiś koleś odkrzyknął mu. Piorun wypadł z portalu i rąbnął prosto w ziemię, wstrząsając nią. Ogłuszający huk rozległ się zaraz po nim. Tłum rozbiegł się w krzykach.

-To też działa. . .- Wymamrotał ninja i pobiegł pomóc zebrać ludzi.

~

Po oślepiającym błysku Bumblebee poczuł, jak grunt osuwa mu się spod stóp i spada w nicość. Raf wrzeszczał, trzymając się palca strażnika, jakby zależało od tego jego życie. Bee obrócił się, dzięki czemu w razie upadku spadnie na plecy, chroniąc tym samym chłopca. Bot trzymał Rafaela blisko komory iskier i dodatkowo osłonił go utytłaną energonem ręką. Ścisnął optyki, czekając na zderzenie z ziemią. Z całych sił próbował ignorować ból w boku. Wszystko, czym się teraz martwił było bezpieczeństwem jego przyjaciela.

Arcee ujrzała Bumblebee tuż pod sobą. Spojrzała w górę, a tam z kolei zobaczyła Ratcheta. Wszyscy teraz spadali, jak się wydawało, w nicość. Rozejrzała się, niepewna tego, co się stanie. Miała niepokojące odczucie, że zaraz mogą się rozdzielić. Femme wyciągnęła dłoń i zaczepiła się mocno o jedną ze stóp zwiadowcy. Chwilę potem przeniosła wzrok na medyka.

-Ratchet! Złap mnie za rękę! - Krzyknęła Arcee, wyciągając w jego stroną wspomnianą część ciała. - Możemy zostać rozdzieleni! - Dokończyła, gdy w końcu złapała z Autobotem kontakt wzrokowy. Medykowi udało się dosięgnąć towarzyszki, ale tylko na chwilę, zanim palce mu się omsknęły. Burknął i spróbował ponownie. Tym razem ich dłonie zacisnęły się w silnym uścisku. Botka spojrzała na niego z obawą.

-Masz jakiś pomysł, jak się stąd wydostać? - Zapytała go.

-Nie! - Warknął, czując się lekko poirytowany. - Nawet nie wiem co to jest! - Krzyknął. Arcee tylko wywróciła optykami.

~

-Dalej! Dalej! - Prowl wołał, biegnąc, aż w końcu zatrzymał się przy policyjnej barykadzie. Obejrzał się, kierując wzrok na chmury. Niebo stało się mroczne i złowrogie. Obłoki teraz kręciły się bardzo szybko, a wiatr nieprzerwanie nabierał sił. Ostatnia z uciekających osób przebiegła tuż pod jego stopami.

-NO DAWAJ! - Wrzasnął na niego kapitan.

-Czekaj! Muszę zatrzymać to coś! - Powiedział, nie odrywając wzroku od wiru na niebie.

-Jak!? - Odkrzyknął.

Bot nie odpowiedział, tylko pobiegł w kierunku wirujących chmur. Wycie wiatru towarzyszyło obłokom kręcącym się z taką prędkością, że stały się już niewyraźną plamą. Prowl wskoczył na drzewo najbliższe temu zjawisku. Piorun znów uderzył, wstrząsając ziemią. Obserwując niebo, Autobot wyjął swoje shurikeny i przyjął gotowość bojową. Zobaczył jak z wiru coś wypada i ląduje na trawie. Nie, trzy cosie.

Zderzenie Światów (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz