Rozdział 24. Oczekiwanie

184 15 11
                                    

Bee usiadł na kanapie obok Bulkheada. Co i rusz spoglądał na drzwi od pokoju medycznego, czekając aż Sari wyjdzie. Optimus i Doktorek weszli tam wcześniej, by jej pomóc, ale nie wpuścili nikogo więcej. Bocik spojrzał na swój odpowiednik, który siedział w odległy rogu pokoju z kolanami podciągniętymi pod klatkę piersiową. Femme siedziała obok, mówiąc do niego coś po cichu, ale najwyraźniej nie słuchał. Prowl wszedł do pomieszczenia i usiadł ze skrzyżowanymi nogami obok kanapy. Trójka botów przez jakiś czas pozostawała cicho.

- To trochę dziwne. . . - szepnął Bulkhead.

- Co masz na myśli? - Prowl zapytał, bez spoglądania na rozmówcę.

- Ten klucz po prostu na nich nie działa. Wiem, że to przez to, że są z innego wymiaru, ale myślałem, że dalej by działał - powiedział Bulkhead. Prowl w odpowiedzi wypuścił trochę powietrza, a bocik pozostał w ciszy, patrząc na ścianę naprzeciwko.

- W porządku koleżko? - większy bot zapytał, kładąc dłoń na głowie wspomnianego. Bee spojrzał na niego.

- Pamiętacie, kiedy tutaj po raz pierwszy przylecieliśmy i Optimus. . . umarł? - powiedział cicho.

- Tak. To wtedy zrozumieliśmy, że klucz Sari może zrobić o wiele więcej, niż sądziliśmy. - Prowl odpowiedział, bez zmieniania pozycji.

- Dlaczego się tym nie przejęliśmy, tak bardzo jak oni? - zapytał Bee, patrząc na boty w rogu. Pozostali podążyli za jego wzrokiem.

- Może to w pełni do nas nie dotarło - odpowiedział Prowl. - Czasami nie dopuszczamy do siebie myśli, że coś takiego stało się osobom, na którym nam zależy - wymamrotał. Bee wolno pokiwał głową.

- Nie martw się koleżko - powiedział Bulkhead. - Póki mamy Sari i jej klucz, nie musimy się martwić o to, że stracimy kogoś z nas - powiedział, uśmiechając się. Bee również się uśmiechnął.

- I wszyscy wiemy, że nic nie może zranić tego ninja bota - rzucił żartobliwie, pstrykając Prowla w głowę.

Bot burknął coś w odpowiedzi i uśmiechnął się pod nosem. Bocik szczerze wierzył, że jego drużyna jest niezniszczalna i nic mu jej nie odbierze. Zastanawiał się, czy naprawdę tak było. Prowl spojrzał na dwójkę botów siedzących pod ścianą. Jego sposób postrzegania drużyny różnił się od sposobu femme. Widziała w nich coś więcej niż tylko zwykłe boty. On zaś postrzegał drużynę jako spowalniające go utrapienie.

Ciekawość wzięła nad nim górę i podszedł do nich. Zerknął na profesora, który rozmawiał z Rafem, gdy razem pracowali na komputerze. Chłopak w większości wgapiał się w ziemię, wyglądał pusto. Przeszły go małe dreszcze, gdy coś mu to przypomniało.

- Mogę z tobą porozmawiać? - zapytał Prowl. Najpierw spojrzała na niego femme, a następnie zwiadowca, który miał ten sam martwy wzrok co chłopak.

- Ta - Arcee wymamrotała. Obserwował, jak przytuliła bota siedzącego obok niej, a ten po prostu schował głowę w swoich ramionach. Wstała i przeszli do części pokoju, gdzie nie będą mogli zostać podsłuchani. Minęło kilka minut, zanim powiedział cokolwiek.

- Ciekawi mnie twoja drużyna - Prowl powiedział, spoglądając na Bumblebee. - Wydaje się, że jesteście ze sobą bardzo blisko, ale czy to nie utrudnia wam wspólnej walki? - zapytał. Femme również przeniosła wzrok na skauta i przypomniała sobie, jak straciła Cliffjumpera. Delikatnie się uśmiechnęła, wspominając jak wszyscy na swój sposób jej pomogli.

- Ta. . .  można powiedzieć, że jesteśmy czymś więcej niż drużyną - wtopiła wzrok w podłogę i smutno się uśmiechnęła. - Przez lata zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy sobie nawzajem ufać. Część z nas przybyła na Ziemię nie mając nic. - Spojrzała na Bumblebee, nie poruszył się ani o milimetr. - Niektórzy w czasie wojny na Cybertronie stracili tak wiele, że nie mieli gdzie indziej się podziać. - Prowl spojrzał na zwiadowcę.

- Rachet ocalił mu życie na Cybertronie. . . prawda? - Prowl bardziej stwierdził, niż zapytał. Arcee wolno skinęła głową.

- Bumblebee widział w Optimusie autorytet, a w Ratchecie kogoś, komu zawsze może zaufać - cicho powiedziała. - Większość rzeczy zachowuje dla siebie, ale rozmawia ze mną od czasu do czasu. Nienawidzi sytuacji, w których zawodzi jednego z nich. . . więc możesz sobie wyobrazić, jak się czuje - wymamrotała.

- A jak ty postrzegałaś Ratcheta? - wyszeptał Prowl. Zaczynał widzieć różnicę w ich stosunkach do drużyny. Femme podniosła na niego wzrok.

- Jako przyjaciela - powiedziała. - Może ciężko się z nim dogadać i bywa czasami irytujący, ale zawsze jest gotów wysłuchać, nawet jeśli tego nie przyzna. - Znów smutno się uśmiechnęła. Prowl myślał przez chwilę o temacie tej rozmowy.

Drzwi do pokoju medycznego otworzyły się i wszyscy od razu spojrzeli w ich kierunkuu. Bumblebee gwałtownie podniósł głowę i od razu skoczył na nogi. Optimus wyszedł z pomieszczenia, wpatrując się w podłogę. Na chwilę podniósł wzrok na resztę osób w pokoju. Doktorek wyszedł krótko po nim i spojrzał na Arcee. Sari powoli wyszła razem z nim i usiadła z Bee.

- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. . . - wymamrotał doktor. - Ale nie mogliśmy nic zrobić, żeby go odratować. Obrażenia są po prostu zbyt poważne. - Zwiesił głowę, a w pomieszczeniu zapadła cisza.

Arcee przygryzła drżącą wargę i zacisnęła optyki, powstrzymując łzy. Bumblebee zamknął optyki, zwiesił głowę i zacisnął pięści. Jego ramiona zaczęły się trząść, gdy bot próbował powstrzymać się przed kolejnym płaczem. Doktorek i Optimus smutno spojrzeli po sobie. Lider podszedł do zwiadowcy.

- Teraz możemy już tylko dać mu godny pochówek - Optimus wyszeptał. Bumblebee powoli skinął głową, ale nie podniósł wzroku. Nie mógł zrobić nic, by uratować swojego przyjaciela i to rozdzierało go od środka. W pokoju ponownie zapanowała grobowa cisza, przez jakiś czas nikt nie wiedział, co powiedzieć.

- Czekajcie! Jeszcze nie możemy się poddać! - Raf krzyknął. Jego wybuch przerwał ciszę, przez co pozostali się lekko zlękli. Wszyscy spojrzeli na niego smutno. Chłopak zbiegł na podłogę i spojrzał po nich.

- Nie możemy już nic zrobić, dzieciaku - wymamrotał Doktorek. Chłopak spiorunował go wzrokiem i zacisnął pięści.

- Nie poddam się - powiedział z oczami pełnymi łez. - Ratchet był też moim przyjacielem i nie mogę go opuścić. - Spojrzał na swojego strażnika, a słone krople ściekały mu po twarzy.

- Co z Kuźnią Solusy Prime? - zapytał. W pomieszczeniu ponownie zapadła cisza, a optyki Bumblebee rozszerzyły się, gdy nadzieja wstąpiła w jego iskrę.

- Jest w naszym wymiarze. . . i tylko Prime może jej użyć - wymamrotała Arcee. Raf podszedł do reliktu i wtopił w niego swój wzrok.

- Więc po nią pójdźmy - powiedział, poprawiając okulary.

- Raf. . . nie sądzę, że relikt w ogóle działa - femme smutno wymamrotała. Chłopak spojrzał na Sari, a następnie się uśmiechnął.

- Ja się tym zajmę - powiedział. - Po prostu musimy spróbować - powiedział. Jego determinacja napełniła ich nadzieją, a dwa boty uśmiechnęły się do siebie.

Zderzenie Światów (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz