Rozdział 27. Pomoc

184 19 9
                                    

- To absurdalne - wymamrotał Starscream, kopiąc jakieś gruzy. Lugnut podniósł kilka belek nośnych i przesunął parę kamieni.

- Megatron rozkazał nam zbierać materiały. Musimy go słuchać - powiedział większy Con. Seeker wywrócił optykami i pokopał jeszcze kilka rzeczy.

- Gdzie jest Blitzwing? To on z reguły zajmuje się czymś takim - wymamrotał. Drugi bot nie powiedział nic, tylko szturchnął zaparkowany samochód.

- To poniżające. . . - Starscream wymamrotał, wpatrując się w ziemię. W pewnym momencie  powietrze przeszył głośny grzmot, oboje spojrzeli w niebo. Piorun błysnął, a chmury nad parkiem zaczęły wirować.

- Portal Megatrona. . . - powiedział Lugnut, patrząc się na zjawisko. - Soundwave przybył tu takim. - Seeker zwęził  optyki.

- Ale to Autoboty mają teraz relikt - powiedział. Spojrzeli po sobie i się transformowali.

Polecieli w kierunku parku i wylądowali gdzieś, gdzie mogli się ukryć. Dwa Cony obserwowały obracające się chmury. Zobaczyli, jak dwa boty lądują na trawie. Lugnut już chciał do nich zejść, ale seeker zatrzymał go.

- Nie ekscytuj się tak - szepnął. Jeśli to były Autoboty, to może mogły pozbyć się Megatrona.

Obserwowali, jak większy bot podniósł się do siadu i potarł głowę. Zauważyli, że był czerwono-niebieski i miał wielki młot. Wstał i pomógł się podnieść mniejszej botce. Przypomnieli sobie, że to była femme z wcześniejszej walki. Mech rozejrzał się i podniósł młot, a femme dalej trzymała relikt. Starscream spostrzegł, że większy bot miał również wielki miecz przytroczony do pleców.

- Wygląda, jakby się przygotował do walki - wymamrotał seeker. Znów musiał powstrzymać Lugnuta przed zdradzeniem ich kryjówki.

- Musimy powiadomić Megatrona - powiedział duży Con.

- Tak, tak, powiemy mu - seeker wymamrotał, dalej się przyglądając. Większy Con chwycił go za klatkę piersiową.

- Teraz - warknął, zwężając optyki.

- Dobra, dobra! Już idziemy - powiedział Starscream. Dwa Cony zeskoczyły z budynku i poleciały z powrotem na wyspę.

Optimus Prime nie czuł się dobrze, stojąc w środku miasta, gdzie każdy mógł go zobaczyć. Poszli na skraj parku. Kilka osób szeptało między sobą, widząc, jak przechodzi obok. Parę podekscytowanych dzieci zaczęło wskazywać go palcami, a ten zatrzymał się i na nie spojrzał.

- Arcee, nie znam praw panujących w tym świecie - powiedział, patrząc na podniecone dzieci i wziął krok w tył. Femme spojrzała na młodziaki tłoczące się przy stopach lidera. Prime stał w bezruchu, żeby ich nie skrzywdzić. Mała dziewczynka wspięła mu się na stopę i uśmiechnęła do niego.

- Spokojnie. Wiedzą, że jesteśmy kosmitami z Cybertronu - powiedziała, delikatnie odganiając natrętne małolatki. Spojrzał na nią, a ona powiedziała, że później wyjaśni. Gdy w końcu dotarli do szosy, transformowali się i ruszyli w kierunku magazynu.

~~

Prowl przywędrował do głównego pomieszczenia i wyjrzał za okno, gdy grzmot rozniósł się po okolicy. Zobaczył, jak nad parkiem chmury zaczynają wirować i odwrócił się do pozostałych.

- Wróciła - powiedział prosto. Wszyscy rzucili się do okna.

- Miejmy nadzieję, że ma Kuźnię - mruknął Doktorek. Odeszli od okna i czekali.

- Ktoś powinien powiedzieć Młodemu - wymamrotał doktor. Reszta rozejrzała się i zauważyła, że Bumblebee i dwójka dzieci nie była z nimi.

- Może powinniśmy poczekać i przekonać się czy w ogóle jej się udało - powiedział Optimus.

- Ta. Raczej nie chcemy mu robić nadziei. . . tylko po to, żeby ją zniszczyć - powiedział cicho Bee.

Poszedł do pokoju medycznego i czekał ze swoim odpowiednikiem. Raf siedział wraz z Sari na ramieniu zwiadowcy. Bumblebee dalej siedział z kolanami podciągniętymi pod klatkę piersiową i głową schowaną w ramionach. Pozostali wolno podążyli za Bee, wiedząc, że młody skaut będzie potrzebował wsparcia, jeśli plan się nie uda. Stali w pomieszczeniu i patrzyli, jak Doktorek coś przygotowywał. Nie musieli długo czekać.

Odwrócili się, słysząc dźwięk zbliżających się kroków. Arcee zatrzymała się tuż przed innymi botami, wciąż kurczowo trzymając relikt. Spojrzała na nich, wszyscy czekali na to, co powie. Bumblebee gwałtownie podniósł głowę i patrzył na nią z obojętną twarzą. Dzieciaki podskoczyły na jego ramieniu.

- Czy udało ci się wykonać zadanie? - zapytał Prowl.

Arcee odpowiedziała po prostu przesuwając się na bok i patrząc na drzwi, przez które przeszła. Spojrzeli na wejście, słysząc odgłosy ciężkich kroków toczących się echem po korytarzu. Zwiadowca skoczył na równe nogi, rozpoznając te odgłosy. Optyki pozostałych botów rozszerzyły się, gdy Optimus przeszedł przez drzwi, dzierżąc ogromny młot.

Szeroki uśmiech wstąpił na twarz Rafa, gdy ujrzał bota. Pozostali byli zaskoczeni tym, jak wysoki był i jak poważnie wyglądał. Cicho podszedł do nich, a oni się rozstąpili, by mógł zobaczyć medyka. Optimus zatrzymał się, widząc przyjaciela i opuścił głowicę młota na podłogę. Stał tak w ciszy, wpatrując się w swojego poległego przyjaciela. Nie był przygotowany na to, co zobaczył.

- Ale on jest wielki - Bulkhead szepnął do Bee. Mały bocik z wolna skinął głową.

- Jest trochę straszny - odszepnął, patrząc na bota. Czuł rozwagę i nieustępliwość bijącą od niego.

Optimus przeniósł wzrok na podłogę, zacieśniając uściska na Kuźni i czując nową falę gniewu. Spojrzał na twarz medyka i podszedł do kozetki.

- Rachetcie, stary druhu. . . Megatron zgasił twoją iskrę zbyt wcześnie. - Położył dłoń na ramieniu medyka. - Potrzebujemy cię. . . - zapauzował i pomyślał o wszystkim, przez co musieli przejść. - Ja wciąż cię potrzebuję, stary druhu - szepnął na tyle cicho, by reszta nie usłyszała.

W pomieszczeniu znów zapadła cisza i wszyscy czekali, aż Prime coś powie. Bot spojrzał na każdego z nich, a jego spojrzenie ostatecznie spoczęło na młodym zwiadowcy, który wpatrywał się w swoje stopy. Większy bot położył dłoń na ramieniu skauta, a ten podniósł na niego wzrok. Odbyli rozmowę bez słów, a po chwili lider odwrócił się do pozostałych.

- Potrzebuję tylko pomocy doktora - powiedział prosto. Reszta skinęła głową i po cichu opuściła pomieszczenie. Gdy drzwi się zamknęły, Bee spojrzał na Bulkheada.

- Wow. . . czy on właśnie powiedział, żebyśmy wyszli, wcale tego nie mówiąc? - bocik zapytał. Jego przyjaciel zamyślił się na moment.

- Tak. . . właśnie to zrobił - wymamrotał Bulkhead, a następnie ciężko westchnął. - To będzie pokręcone - powiedział.

- E tam. . . po prostu będziemy nazywać naszego Optimusa Szefem. Będzie najprościej - uśmiechnął się szeroko, wskakując na kanapę

Optimus Prime złapał za młot i wpatrywał się w nieruchomą postać Ratcheta. Spojrzał na doktora, który stał w pobliżu gotów do pomocy.

- Możemy zaczynać - wymamrotał Doktorek, patrząc na większego mecha. Prime w odpowiedzi skinął głową i uniósł młot.

Zderzenie Światów (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz