Rozdział 5. Obcy

320 24 8
                                    

Bumblebee z impetem uderzył w ziemię. Ratchet i Arcee z jękiem wylądowali tuż obok. Skaut leżał na trawie, ciężko oddychając. Skrzywił się, czując ponowny ból. Spojrzał na dłonie, które wciąż trzymał zaraz nad iskrą. Powoli podniósł palce, bojąc się, że chłopakowi mogło się coś stać.

Ratchet stękając, podniósł się do siadu i przetarł głowę. Spojrzał na zwiadowcę i gwałtownie wciągnął powietrze. Medyk zataczając się, podszedł do młodego bota. Ostatecznie wylądował przy nim na kolanach. Zerknął na rozcięcie skauta i szybko transformował dłoń. Od razu zaczął prowizorycznie łatać Bumblebee'ego. Porządnie go opatrzy, gdy dobrze obejrzy ranę i będzie miał lepszy sprzęt. Arcee podniosła się i transformowała dłonie w blastery. Kryła mechów przed wszystkim, co mogło im zagrozić.

Zwiadowca wydał słabe bipnięcie. Ratchet na chwilę spojrzał w jego optyki. Młody bot cichutko błagał. Medyk delikatnie rozchylił jego splamione energonem palce. Odetchnął z ulgą, widząc nienaruszonego Rafaela.

-Wszystko z nim w porządku, Bumblebee. - Ratchet uspokoił go. Skaut lekko westchnął, oparł głowę o trawnik i zamknął optyki.

-O nie, nawet nie próbuj. Zostań podłączony jeszcze tylko trochę. - Mamrotał medyk, wciąż nad nim pracując.

Prowl miał zamiar rzucić shurikenem, gdy boty wylądowały. Wstrzymał się, dostrzegając, że jeden z nich jest ranny. Ciekawy dalszego rozwoju sytuacji obserwował z drzewa, jak medyk pośpieszył z pomocą innemu mechowi. Przyglądał się także, jak femme zerwała się i osłaniała towarzyszy.

-Fascynujące. - Wymamrotał. -Pracują razem, jakby byli czymś więcej niż drużyną. - Obserwował ich przez chwilę, aż ujrzał insygnium Autobotów na klatce piersiowej medyka. Optyki mu się rozszerzyły.

-Jesteśmy tu zbyt odsłonięci! - Femme syknęła do medyka.

-Nie mogę go teraz ruszyć! Stracił już za dużo energonu. - Fuknął lekarz. Prowl zrozumiał, że powinien spróbować pomóc. Odłożył broń i zeskoczył z drzewa. Femme stanęła między nim a drużyną.

-Mamy towarzystwo. - Warknęła, wycelowując blastery w nowe zagrożenie.

-Czekaj! Też jestem Autobotem. - Powiedział Prowl, podnosząc ręce w geście obronnym. Femme delikatnie opuściła broń, widząc insygnium na jego piersi. Medyk na sekundę podniósł wzrok na nich, a Arcee ponownie uniosła miotacze.

-Nie kupuję tego. Pewnie znowu jakaś Decepticońska sztuczka. - Femme syknęła z wrogością. Medyk przejechał po obojgu wzrokiem.

-Arcee, tak właściwie to on może być po naszej stronie. - Burknął i spojrzał ponownie na swoje dzieło. Femme już miała coś odpowiedzieć, kiedy nagle dźwięk syren doszedł ich audio receptorów.

-Nie teraz! - Pomyślał ninja, oglądając się z wciąż uniesionymi rękoma. Jego drużyna transformowała się kilka metrów za nim. Ich optyki się rozszerzyły, gdy zobaczyli swojego kolegę z gotowym do strzału gnatem na wprost. Wyciągnęli własną broń i wycelowali grupkę.

-Cofnij się! - Krzyknął do niej Optimus.

-Poczekajcie chwilę! - Prowl próbował się wtrącić.

Lider ujrzał za botką dwójkę mechów z insygniami Autobotów. Medyk podniósł się, nie spuszczając wzroku z nowo przybyłych.

-Nie ruszać się! - Krzyknął przywódca. Był zdezorientowany ich działaniem. Jeżeli byli po tej samej stronie, to dlaczego przyjęli aż tak obronną postawę? Medyk spojrzał po wszystkich i podniósł do góry ręce. Femme przeniosła cel z ninjy na Optimusa. To sprawiło z kolei, że wszyscy z przeciwnej drużyny wzięli ją na muszkę.

-Weźcie przestańcie! - Powiedział Prowl, próbując powstrzymać innych przed niepotrzebną przemocą.

-Nie mieszaj się! - Femme wrzasnęła, gdy kompania próbowała posunąć się naprzód. Strzeliła im pod stopy, by ich jakoś zatrzymać. Musiała chronić swoich przyjaciół.

-WOW!!! - Najmniejszy bocik krzyknął i odskoczył do tyłu.

-Autoboty- Zaczął Optimus.

-STOP!! - Prowl wrzasnął z całą mocą przetwornika mowy, stojąc między nimi wszystkimi. Wystawił dłonie, jedną w stronę swojej drużyny, a drugą w stronę femme, jakby miało to wznieść jakąś niewidzialną barierę. -Posłuchajcie przez moment! - Krzyknął, czując się nieco sfrustrowany.

-Moja drużyna chce po prostu chronić mieszkańców miasta przed potencjalnym zagrożeniem. - Mówił Prowl patrząc na femme. Potem zwrócił wzrok na swoich kompanów. -Arcee z kolei chroni swoją drużynę. - Skończył, zwężając optyki.

-Chwila. . . skąd znasz moje imię? - Zapytała botka, powoli opuszczając miotacze.

-Wasz medyk je wspomniał, gdy ty mierzyłaś do mnie. - Wyjaśnił Prowl. Femme rzuciła Ratchetowi nieprzyjemne spojrzenie, a ten tylko wzruszył ramionami. Ciężko spuściła powietrze i całkowicie opuściła blastery. Reszta tak samo poczyniła ze swoją bronią, ale w razie potrzeby, wciąż mogli zaatakować.

-A teraz, kiedy już nie próbujemy się pozabijać, chcę trochę energonu dla naszego zwiadowcy. - Burknął Ratchet, schylając się i próbując podnieść robota.

-Uh. .  .tak, oczywiście, chodźcie z nami. - Powiedział Optimus, zmierzając w kierunku bazy. Wciąż nie wiedział, co myśleć o przybyszach. Nie wiedział, czy wolno im ufać, ale jeden z nich potrzebował opieki medycznej.

-Gdzie jest- Zaczął Prowl.

-Zostawiliśmy ją w bazie. Stwierdziłem, że to byłoby dla niej zbyt niebezpieczne. - Wymamrotał Optimus, przyglądając się intruzom.

Arcee odeszła, by pomóc Ratchetowi. Zaskoczona znalazła przy nim Rafa. Chłopak był już przytomny, jednak wciąż był nieco osłabiony i miał problemy nawet z prostym podrapaniem się po głowie. Botka ostrożnie podniosła chłopaka i posadziła go na trawie. Po tym pomogła Bumblebee'emu wstać, a sam zwiadowca podparł się na ramieniu Ratcheta. Medyk pozwolił mu użyć się jako podpórki. Bee zachwiał się lekko i bipnął przepraszająco.

Prowl pośpieszył na pomoc i przełożył wolną rękę skauta przez swój bark. Bumblebee zaćwierkał cichutko w podzięce. Ratchet przebiegł wzrokiem po ninjy, starając się zrozumieć jego postępowanie. Arcee i Rafael szli tuż za nimi. Trójka przybyszy zamarła, podchodząc do policyjnej barykady.

- Cywile - wymamrotała femme. Medyk przytaknął, a Raf popatrzył na nich z niepokojem. Najmniejszy bocik odwrócił się i spojrzał na nich.

- Hej, coś nie tak? - zapytał, krzyżując ramiona.

- Cywile są wokół parku, jakbyś nie zauważył. - Odpowiedziała Arcee, kładąc dłoń na biodrze.

- To nie będzie problemem. - Optimus powiedział stanowczo. - Wiedzą, że jesteśmy robotami z innej planety. - skończył i podążył dalej przed siebie.

- W-w-wy- medyk zatkał się słowami, gapiąc się na nich i potrząsnął zszokowany głową. -Że co?!

- Później wyjaśnimy. - szepnął Prowl. Arcee i Ratchet wymienili spojrzenia przed podążeniem za resztą.

~~

Mała, niezbadana wysepka była sobie na środku jeziora Eire. Na jej plaży leżał Cybertroński watażka. Megatron otworzył optyki i podniósł się z piasku. Rozejrzał się po okolicy i wstał. Reliktu nigdzie nie było. Decepticon wydobył z siebie niski warkot złości. Przeszukał pobliski krzak w poszukiwaniu zguby. Nie znalazłszy nic, odwrócił się i spojrzał na drugi koniec jeziora. Nikczemny uśmiech zagościł na twarzy lorda. Zobaczył w oddali miasto.

- Jeżeli mam być tu uziemiony, mogę równie dobrze podbić to miejsce i dodać do puli moich zwycięstw. - mruknął. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, wiedząc że nikt nie może go powstrzymać. Nikt, nawet Optimus Prime.

Zderzenie Światów (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz