Rozdział 19. Uwięziony

175 20 7
                                    

Optyki Starscreama rozszerzyły się, widząc ósemkę Autobotów wybiegających z budynku. Wystrzelił w ich kierunku salwę, ale łatwo tego uniknęli i kontratakowali. Jeden z przeciwników postrzelił go w skrzydło, a zielony bot sprowadził maczugą poziomu gruntu. Con zawył, próbując zdjąć z siebie ciężką kulę, podczas gdy boty posuwały się naprzód.

- Potrzebuję wsparcia! - Starscream wrzasnął do swojego komunikatora.

Warknął rozeźlony, gdy dwójka Autobotów wycelowała działami w jego głowę. Seeker został wysłany, żeby ich znaleźć, a nie zostać zaatakowanym. Medyk podszedł do niego i zaczął odczepiać broń, która spowodowała tyle zniszczeń.

- Nie! To moje! - Seeker krzyczał, rzucając się i stawiając opór. Dwa boty podeszły do niego i przytrzymały go.

- Zamknij się, Decepticonie! - Doktorek warknął, patrząc, jak medyk usuwa działo.

- Już nie pozwolimy ci skrzywdzić ani jednego człowieka więcej. - powiedział niskim głosem Prowl, przygwożdżając ramię Cona do podłoża.

- Tak sobie myśl! - wrzasnął Starscream. Wystrzelił z działa, nie patrząc gdzie i trafił podstawę pobliskiego budynku. Boty spojrzały w górę, a ich optyki się rozszerzyły, widząc przechylający się w ich stronę wieżowiec.

- Ruchy!! - krzyknął Optimus. Upewnił się, że wszyscy uciekli przed nim, zanim sam się przemieścił.

Bumblebee chwycił ramię Ratcheta i postawił go do pionu. Następnie szybko go pociągnął za sobą, biegnąc. Medyk wciąż próbował wyłączyć działo. Zwiadowca nie puścił go, nawet jeśli ten niezwykle protestował. Autoboty gwałtownie skręciły za róg i przycisnęły się do ściany, gdy gruz, odłamki betonu i pył uniosły się w niebo. Ziemia pod ich stopami zadrżała, gdy budynek zderzył się z ulicą. Po chwili Prowl i Bee wyjrzeli zza osłony.

- O rany. . . właśnie ogarnąłem, że to my będziemy musieli to sprzątać. - zaczął narzekać Bee, patrząc na bałagan.

- Nie widziałem, co się stało z Starscreamem. - wymamrotał Prowl. Zwiadowca przeszedł kawałek i rozejrzał się. Jego optyki rozszerzyły się w strachu i zaćwierkał przerażony, wybiegając na nieosłonięty teren.

- Co powiedział? - zapytał Bee, gdy Arcee i Ratchet podążyli za swoim kolegą z drużyny. Ninja spojrzał na chwilę na niego.

- Raf - powiedział prosto.

Reszta botów pobiegła do gruzów, które blokowały piętrowy parking. Bumblebee nerwowo rozgrzebywał odłamy, by dostać się do przyjaciela. Bipał i piszczał w panice, próbując jakkolwiek wywołać chłopaka.

- Sari! Sari, wszystko w porządku?! - Bee krzyczał, pomagając odgarniać pozostałości zniszczonego budynku. Pociski spadły niczym deszcz na rozkojarzone Autoboty. Spojrzeli w niebo, gdzie Lugnut latał wraz z Blitzwingiem.

- Odwrócimy ich uwagę, wy wydostańcie stamtąd dzieciaki! - krzyknął Doktorek, ruszając za resztą Autobotów do walki. Bumblebee i jego odpowiednik gorączkowo próbowali usunąć gruzy. Zwiadowcy udało się stworzyć małą szparę. Włożył w nią rękę, by wyjąć więcej odłamów betonu.

- Bumblebee, nie!! - krzyknął Raf. Skaut zamarł i bipnął z ulgą.

- Tak, żyjemy. Ale gruzy podtrzymują sufit. - powiedział chłopak. Zwiadowca włożył ramię w szparę aż po bark. Pokręcił chwilę, bipnął i spojrzał na swój odpowiednik.

- Będziesz próbował ich wyciągnąć? - zapytał Bee, niepewny jego wypowiedzi. Skaut kiwnął głową. Bitwa wrzała wokół nich i wiedzieli, że muszą się śpieszyć.

- Pośpieszcie się! - powiedział Raf, poganiając resztę ludzi.

Nagła eksplozja wstrząsnęła parkingiem. Sari krzyknęła, a profesor osłonił dzieci przed czymkolwiek, co mogło na nie spaść. Gruzy się przemieściły i zasypały ramię zwiadowcy. Zawołał głośno, próbując się uwolnić, ale kamienie ani drgnęły.

- O rany! - powiedział bocik, unikając kilku kolejnych pocisków.

Bumblebee wolną ręką osłonił twarz przed odpryskującymi odłamkami betonu, posłanymi w powietrze przez przypadkowe strzały. Zwiadowca rozejrzał się z rozszerzonymi optykami, był łatwym celem. Bee ruszył na pomoc swojemu odpowiednikowi, ale został odepchnięty. Skaut zabipał nerwowo, wskazując na gruzy. Bocik spojrzał na niego zdezorientowany.

- Powiedział, żebyś nas stąd wydostał. - powiedział Raf, gdy spadło kolejnych kilka kamieni.

- Jak? - powiedziała Sari ze strachem w głosie. Bee spojrzał w górę i uśmiechnął się, wpadając na pewien pomysł.

- Możecie dostać się na szczyt? - zapytał bocik.

- Tak - powiedział profesor, widząc drogę prowadzącą na górę. - Już tam idziemy. - chwycił Sari i zaczął biec. Raf mocno przytulił jeden z palców swojego strażnika, a następnie pobiegł za resztą.

Bee szukał ich wzrokiem na dachu, ale musiał stale unikać pocisków Blitzwinga. Bumblebee transformował wolną dłoń i zaczął strzelać w Cona. Blitzwing transformował się i wylądował w odległości paru kroków od nich. Jego głowa przekręciła się na czerwoną stronę.

- Zmiażdżę was robaki! - krzyknął, otwierając ogień w stronę dwóch Autobotów. Bee wykonał unik, transformował ręce w żądła i kontratakował.

- Spróbuj mnie najpierw złapać, świrusie! - zripostował Bee, odwracając uwagę Cona i odciągając go od uwięzionego bota.

Trójce ludzi udało się dostać na szczyt. Zobaczyli palce Bumblebee, który trzymał się budynku. Jakby próbował go powstrzymać przed rozleceniem się. Raf podbiegł do krawędzi i spojrzał na swojego strażnika. Sari widziała, jak bocik robił, co w jego mocy, by utrzymać Cona z dala od nich.

- Bumblebee - powiedział Raf, a bot zwrócił na niego wzrok.

Chłopak widział, jak jego strażnik się uśmiecha, ale widział też ból w jego optykach. Prowl na pełnej prędkości przybiegł, gdy reszta odpierała ataki wściekłego Lugnuta. Zatrzymał się tuż przy uwięzionym bocie i spróbował mu pomóc. Zwiadowca odtrącił go, bipnął i spojrzał na ludzi, stojących na dachu. Ninja skinął głową i zniósł ich na dół.

- Zaraz wrócę. - zapewnił skauta.

Prowl odbiegł, szukając jakiegoś bezpiecznego miejsca. Zwiadowca usłyszał dźwięk silników odrzutowych. Spojrzał w górę, by zobaczyć jak Megatron i Soundwave przelatują nad nim. Dwa Cony transformowały się i wylądowały przy Autobotach. Decepticony rozpoczęły walkę, a skaut czuł się bezbronny. Ponownie spróbował się oswobodzić, ale gruzy ani drgnęły. Usłyszał ciężkie kroki i obejrzał się, by zobaczyć Megatrona, stojącego tuż nad nim. Con uśmiechnął się złowieszczo wysuwając swoje ostrze.

- Łatwo będzie zgasić twoją iskrę. - warknął zły. - Tym razem twój przywódca cię nie uratuje. - fuknął. Optyki zwiadowcy się rozszerzyły, widząc, jak Megatron unosi miecz.

Zderzenie Światów (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz