Rozdział 23

436 29 0
                                    


-Wstawaj śpiąca królewno!- głos Sam'a jest bezlitosny.

-Daj mi spokój!- jęczę głośno i nie otwierając oczu, zakrywam twarz dłońmi.

-Budzę cię już drugi raz, wstawaj żuczku!- jego głos jest dużo bliżej, najprawdopodobniej się nade mną pochyla.

-Zostaw mnie, głowa mnie boli, zostaję tutaj.- mamroczę zaspana.

-A właśnie!- czuję na sobie oddech mentora, jest zdecydowanie za blisko!- Tak właściwie, to dlaczego śpisz na fotelu? Przecież zaraz obok masz ogromne łóżko!

Wolno otwieram oczy. No właśnie... Dlaczego śpię tutaj? Zdezorientowana marszczę brwi i odwracam głowę w stronę mentora. Naprawdę jest blisko! Nagle wszystko sobie przypominam. Serce niemal wyskakuje mi z piersi. Zrywam się na równe nogi, niemal nie przewracając przy tym sama i szybko rozglądam się po pokoju, ale nigdzie ani śladu Charles'a.

-Wow! Widzę, że mój zapał ci się udziela!- piszczy Sam, ledwo łapiąc równowagę, po tym jak prawie go przewróciłam.- Duma rozpiera mnie po raz kolejny!

Znów zwracam oczy w kierunku uśmiechającego się mentora.

-Budziłeś już Haymitch'a?- pytam, próbując przybrać naturalny ton głosu i chowam za sobą trzęsące się ręce. Muszę wiedzieć czy wszystko z nim w porządku.

-Tak, dlaczego pytasz?- Sam lekko przechyla głowę.

-I co z nim?- wypalam natychmiastowo.

-Chyba normalnie... To znaczy, biedaczek musiał przemęczyć się na treningu! Gdy tylko wstał, wciąż skarżył się, że wszystko go boli!- Sam mówi z troską w głosie, wzdycha i teatralnie wznosi wzrok ku niebu.

-Czy mówił coś jeszcze?- szybko zadaję kolejne pytanie z wciąż szybko bijącym sercem.

-Hmm... Chyba wspominał coś o jakimś dziwnym śnie...- przeciąga Sam i opiera podbródek na swojej dłoni.

-Co takiego mówił?!- powinnam się uspokoić. Kapitolińczyk na pewno już coś podejrzewa, chociaż nie daje po sobie tego poznać.

-Nie wiem dlaczego tak ci na tym zależy, ale mówił coś o tym, że płynął na łodzi podczas sztormu... Doprawdy, dziwny sen!- Sam głęboko wzdycha i spogląda na mnie kątem oka.

-Rozumiem...- czy to znaczy, że Haymitch nic nie pamięta? Uśmiecham się pod nosem, kamień spadł mi z serca.

-Hmm... Żuczku, zauważyłem że wciąż pytasz tylko o tego chłopaka, ani razu jeszcze nie wspomniałaś o swojej uroczej koleżance, która zagwarantowała nam niesamowite przedstawienie na dożynkach!- spoglądam na Sam'a, do czego on zmierza? Mentor szybko do mnie podchodzi, lekko się schyla tak, aby nasze twarze były na tym samym poziomie, przykłada do twarzy otwartą dłoń, tak jakby odgradzając od czegoś swoje usta i cicho szepcze:- Może to tylko moje domysły, ale czy ty czasem czegoś do niego nie czujesz?

-N-nie!- jąkam się i czuję wzbierające się we mnie ciepło.

-Na pewno? Bo wiesz, to może zostać między nami, możesz mi ufać!- wciąż szepcze coraz bardziej podekscytowany mężczyzna.- Miłość to świetna rzecz! Uwierz mi! Nie ma się czego bać!

-S-Sam...- muszę być czerwona jak burak.

-Nie wstydź się! Mogę ci pomóc! Z resztą, spójrz na mnie, czy nie wyglądam na eksperta od miłości?- Sam wciąż trajkocząc, odsuwa się ode mnie i zaczyna pozować.

-Nie.- odpowiadam sucho, a łzy zaczynają wzbierać się w moich oczach. To bez znaczenia, czy go kocham czy nie. On ma Mirandę. A nawet jeśli nie stałaby mi teraz na drodze, to i tak nigdy nie będziemy mogli mieć naszego szczęśliwego zakończenia. Przynajmniej jedno z nas już wkrótce będzie musiało umrzeć.

24 Igrzyska GłodoweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz