Rozdział 16

574 33 5
                                    

Blaine

Schodząc na dół modliłem się w duchu, żeby Marta nie zachowywała się jakoś dziwnie. Wprawdzie zanim szatyn się obudził wyjaśniłem jej po krótce całą sytuację, ale kobieta była nieobliczalna.
- O cześć - przywitała się - Ty musisz być Kurt.
Wskazała chłopaka drewnianą łyżką i uśmiechnęła się przyjaźnie, a szatyn niepewnie odwzajemnił uśmiech.
- Mam coś dla ciebie- podsunęła mu mieszankę, którą tak często mi prezentowała po ostrej imprezie.
- Co to? - spytał Kurt nie przestawając masować bolącej głowy.
- To na kaca - wyjaśniłem - Nie pytaj co tam jest. Po prostu wypij.
Chłopak skinął głową i jednym chaustem wypił wszystko, po czym skrzywił się z niesmakiem.
- Ohyda - wychrypiał.
- Z chęcią dałabym ci teraz coś na przegryzienie, ale jak zaraz nie wyjdziecie to spóźnicie się do szkoły.
Spojrzałem na szatyna wymownie.
- Mówiłem, że długo się szykuję - mruknął.
- Zaczekaj na dworze - powiedziałem - skoczę po coś i zaraz cię dogonię.
Kurt ponownie skinął głową i wyszedł.
- Uroczy - odezwała się kucharka i mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
Przewróciłem oczami, ale zaraz potem zacząłem się śmiać
- Miłego dnia - powiedziała.
- Nawzajem - odparłem i ruszyłem do drzwi. 

Ledwo zdążyliśmy, ale było warto. Wszyscy patrzyli na Kurta, a ten próbował nieskutecznie się za mną ukryć.
- To przez te włosy - mamrotał - Przeklęta impreza u Rachel!
- Przestań. Nie wyglądasz źle.
- Ale dobrze też nie - westchnął.
- Czemu zawsze musisz wyglądać idealnie? - spytałem autentycznie zaciekawiony.
Chłopak przestępował nerwowo z nogi na nogę.
- A.. tak... jakoś - wydukał.
- Kurt ja pytam poważnie.
Westchnął.
- Ludzie czepiają się mnie o wszystko - powiedział patrząc na swoje buty - Ale mojego gustu nie potrafią skrytykować. No...ewentualnie powiedzom, że wyglądam pedalsko, ale w sumie to prawda więc się nie przejmuję. Chcę mieć coś do czego nie będą mogli się przyczepić. To taka moja pociecha.
Szczena mi opadła. Nie sądziłem, że coś takiego może mieć aż tak duże znaczenie, ale w sumię...To był Kurt, po nim niczego nie można się było spodziewać.
- Wiesz co? - powiedziałem zmuszając go by na mnie spojrzał - Moim zdaniem wyglądasz idealnie.
- Tylko tak mówisz.
- Nie Kurt. To ty taki jesteś, a nie twoje ubrania czy włosy.

Szatyn oblał się rumieńcem, a ja uśmiechnąłem się mimowolnie. Uwielbiam gdy on się peszy.
- Cześć chłopaki! - przywitała się Mercedes - Hej Kurt, poimprezowa zmiana stylu? W sumie nawet ci pasuje.
- A nie mówiłem?  - skrzyżowałem ręce na piersi, a chłopak parsknął śmiechem.
- Poddaję się - powiedział.
- Mercedes powiem ci, że nie wyglądasz najgorzej po wczoraj - zmieniłem temat.
- Daj spokój! Nic kąpletnie nie pamiętam i gdyby nie magiczna mikstura mojej babci zapewne nie zwlekłabym się z łóżka. Niestety nie mogę tego powiedzieć o reszcie.
- Jest tak źle? - spytał Kurt.
- Quin i Rachel nie przyjdą na pierwszą lekcje, a reszta chodzi jak zjawy w ciemnych okularach.
- Tak to już jest. Wszystko ma swoje konsekwencje - skwitowałem i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek.

Kurt

Mercedes podzieliła się z resztą Glee miksturą swojej babci, dlatego wszyscy przestali w końcu przypominać zjawy.
Usiedliśmy w sali, a chwilę później zjawił się pan Schu.
- Dobrze - odezwał się- Wczoraj nie zdążyliście dobrać się w pary, mimo że was o to prosiłem...
- Ja i Quin jesteśmy gotowe - wtrąciła się Santana - Z chęcią już teraz wgniotę ją w ziemię.
- Zobaczymy - prychnęła blądynka.
- ...Skoro nie umiecie dobrać się sami to ja wam pomogę.
Wycofał się na zaplecze i wrócił z wielkim kołem, na którym były napisane nasze imiona.
- Ale panie Schu - odezwała się Mercedes- Ja i Tina już się dobrałyśmy i zaczęłyśmy próby!
- Przykro mi Mercedes, ale znasz zasady. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Quin i Santana są nowe, dlatego robię dla nich wyjątek, ale reszta musi się podporządkować.  
Dziewczyny wysłały nam mordercze spojrzenia, ale nie odezwały się więcej.

Klaine [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz