Blaine
Naciągnąłem czapkę najmocniej jak umiałem i starałem się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Ten dzień zaczął się okropnie i jedyne o czym teraz marzyłem to żeby się skończył.
- Co jest? - spytał rozbawiony Sam - jeszcze nie jest, aż tak zimno.
- Gdy mama zobaczyła ile pieniędzy wydaję na żel zamroziła mi kartę - jęknąłem- Nie mam żelu! Rozumiesz to?!
- Pokaż- wyciągnął rękę, ale go uderzyłem.
- Ani się waż - wysyczałem - Czemu akurat dzisiaj? Mamy występ!
- Co wstydzisz się pokazać tak Kurtowi?
- Oj zamknij się - mruknąłem.
Blondyn tylko parsknął widząc moją zbolałą minę i zamknął szafkę.
- Arthi ma trochę żelu w szafce - powiedział- Jak poprosisz to pewnie ci odstąpi.
- Jestem ocalony! - zawołałem radośnie - Dzięki Sam.
- Nie ma za co, ale szkoda, bo chciałbym zobaczyć tę katastrofę - zachichotał, a ja zgromiłem go spojrzeniem.
Czasem zastanawiałem się, czy bardziej go uwielbiam, czy nienawidzę- Ruszcie się - zawołała Rachel pojawiając się znikąd - zaraz się zaczyna!
- Ale co? - spytałem zdezorientowany.
- Jak wy nic nie ogarniacie - wywróciła oczami- Chirioski. Występ. Kurt i Mercedes.
- Na co my czekamy?! - zawołałem i ruszyłem biegiem do sali gimnastycznej, a przyjaciele pobiegli za mną. Okay, może mój entuzjazm, był ciut przesadzony, ale od wczoraj nie mogłem przestać myśleć o tym jak im to wyjdzie i na pewno nie robiłem tego dyskretnie. Gdy Marta spytała rano o czym tak zawzięcie myślę oblałem się rumieńcem i przez dobre 10 minut próbowałem sklecić sensowne zdanie, bo obraz szatyna w opcisłym stroju bardzo nie chciał opuścić mojego umysłu. Czułem się niesamowicie zarzenowany, ale nie mniej podekscytowany dzisiejszym wydarzeniem.
Wszyscy zajęliśmy miejsca najbardziej z przodu i z niecierpliwością czekaliśmy, aż się zacznie. Chyba mój entuzjazm udzielił się reszcie.
W końcu usłyszeliśmy muzykę i na salę weszła orkiestra, chirliderki i nasi przyjaciele. Zagapiłem się na Kurta z szeroko otwartymi ustami, które Sam był zmuszony zamknąć mi siłą. W stroju chiriosek szatyn wyglądał naprawdę seksownie i ruszał też się świetnie. Zrobiło mi się tak niesamowicie gorąco, że w jednej chwili pożałowałem, że nie wziąłem ze sobą pół litra wody, żeby chlusnąć sobie w twarz.Rybousty tymczasem przyglądał mi się autentycznie rozbawiony i wcale nie zamierzał się z tym kryć.
- Aż ci ślinka cieknie - zachichotał, a ja uderzyłem go w ramię przy okazji upewniając się czy nikt go nie słyszał.
Jeszcze tego brakowało, żeby jego głupie żarciki ujawniły przed szkołą moją orientację.
- Chcesz mnie wydać? - warknąłem upewniając się jeszcze raz czy nikt tego nie słyszał.
- Sam się wydasz jak będziesz się tak gapił - prychnął - Spróbuj się opanować, bo praktycznie rozbierasz go wzrokiem.
- Wcale nie! - krzyknąłem w samoobronie.
Uniósł brwi, a ja się zarumieniłem.
Przeklęty Sam!
Chłopak potrafił czytać ze mnie jak z książki i wcale, a wcale mi się to nie podobało.
- Spróbuj się tak nie gapić - poradził szeptem taksując spojrzeniem otoczenie.
Widocznie wreszcie się zorientował, że jeśli ktoś go usłyszy to może to się dla mnie źle skończyć. A dla naszej przyjaźni to już wogóle.
- Łatwo powiedzieć - jęknąłem, a blondyn ponownie zachichotał.
- Musisz poćwiczyć, bo inaczej twój sekret długo nim nie zostanie - powiedział.
Przełknąłem ślinę.
No pięknie.Kurt
Wyszło świetnie, ale i tak byliśmy w szoku gdy nagrodzono nas owacjami na stojąco. Nie ćwiczyliśmy dużo, bo Sue wzięła nas trochę z zaskoczenia i dlatego reakcja widowni tak nas zaskoczyła.
- Dobrze się spisałeś panienko- pochwaliła mnie Sue.
Uniosłem brwi zaskoczony.
- Dziękuję?
Byłem więcej niż zdziwiony, bo trenerka nie miała w zwyczaju często kogoś chwalić, a to znaczyło, że wyszło naprawdę dobrze.
- A ja? - upomniała się Mercedes krzyżując ręce na piersi.
- Też nieźle czekoladko - odparła kobieta już z nieco mniejszym entuzjazmem - ale następnym razem ruszaj się trochę więcej. Jak Kurt.
Po tych słowach wyszła, a mnie całkowicie zamurowało.
Rany! Ta kobieta naprawdę ma do mnie słabość.
Jons trochę spochmurniała, więc objąłem ją ramieniem i wysłałem pokrzepiający uśmiech.
- Nie przejmuj się - powiedziałem - To tylko Sue.
Mercedes skinęła głową i wtuliła się we mnie.
- Czy tylko mi się zdawało, czy Blaine cały czas ci się przyglądał? - spytała z figlarnym uśmiechem.
Zmieniła temat tak szybko, że chwilę zajęło mi otrząśnięcie się z szoku.
Przewróciłem oczami.
- Zdawało ci się - mruknęłam pewnie, ale w środku aż piszczałem ze szczęścia, bo to znaczyło, że nie tylko ja to zauważyłem.
Dobra Kurt. Uspokój się. To nic nie znaczy.
CZYTASZ
Klaine [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNie wiem co tu napisać po raz pierwszy w życiu. Wiem tylko tyle, że szukałam opowiadań o Klainie, ale na Watt jest ich tak mało i szybko wszystkie przeczytałam. Postanowiłam więc, że napiszę własne choć to nie są do końca moje klimaty, ale po prostu...