Blaine.
Gdy otworzyłem oczy wszystko wokół wirowało. Wróć! To pewnie moja głowa. Znowu za dużo wypiłem.
Tylko gdzie ja jestem? Zupełnie nic nie pamiętam. I jeszcze ten okropny ból.
W pewnej chwili usłyszałem skrzypnięcie drzwi i syknąłem.
- Przepraszam - wyszeptał szatyn przysiadając na brzegu łóżka i podając mi szklankę z wodą - Jak się czujesz?
Wypiłem całą zawartość i odetchnąłem z ulgą. Mała pociecha, ale zawsze coś. Spojrzałem na przyjaciela i zobaczyłem, że jest lekko podenerwowany. Zignorowałem to jednak, bo głowa bolała mnie tak mocno, że nie mogłem myśleć.
- Zwarzywszy, że role się odwróciły? - prychnąłem - Wolałem jak to ty byłeś na kacu.
- Miłe - zaśmiał się.
Znowu dostrzegłem, że coś jest nie tak. Szatyn udawał, że bawi go mój stan, ale za dobrze go znałem, żeby się na to nabrać. Coś go niepokoiło.
- A właśnie!- coś sobie przypomniałem- Chyba nie zrobiłem czegoś głupiego co? Nic nie pamiętam.
- Zupełnie? - zdziwił się.
- Tylko jak tańczyliśmy. Potem już nic.
Chłopak zagryzł wargi i milczał przez chwilę. Wydawał się toczyć ze sobą wewnętrzną wallkę, zupełnie jakby sam zrobił coś głupiego i nie chciał się do tego przyznać.
- Nic głupiego nie zrobiłeś - odparł podnosząc się z miejsca.
- Na pewno? - uniosłem brwi, bo jego mina mówiła coś zupełnie innego.
- Na pewno.Kurt
Siedziałem przy śniadaniu podczas pory obiadowej, a tata udawał, że czyta gazetę, tak naprawdę bacznie mnie obserwując.
- Powiesz o co ci chodzi? - mruknąłem cicho nakładając sobie na talerz trochę sałatki.
Nie lubiłem gdy ludzie się tak na mnie patrzyli. To wyglądało jakby miał do mnie jakieś pretensje i chciał żebym się do czegoś przyznał. Pytanie do czego?
- To znaczy? - udał, że nie wie o czym mówię.
Przewróciłem oczami.
- Nie udawaj- jęknąłem -Odkąd usiedliśmy, nie przestajesz się na mnie gapić.
Skrzyżowałem ręcę na piersi i przez moment mierzyliśmy się spojrzeniami ignorując resztę domowników, która właśnie zasiadła do stołu. W końcu Bert odłożył gazetę i oparł dłonie na stole. Carol przyjżała mu się uważnie i wysłała mi zaniepokojone spojrzenie. Tata rzadko bywał tak poważny.
- Dzisiaj jak wróciłeś - zaczął - Zachowywałeś się bardzo dziwnie.
- Tak jak ty teraz? - mruknąłem przewracając oczami.
- Byłeś bardzo podenerwowany - ciągnął ignorując mój komentarz.
Finn spojrzał na mnie dziwnie, a Carol odwróciła wzrok od talerza i wysłała mężowi pełne irytacji spojrzenie.
- Nie musisz go pytać - warknęła - Jest już prawie dorosły i może robić co chce.
Uniosłem brwi.
- O co wam chodzi? - spytałem cicho.
Tata przez chwilę mierzył się wzrokiem z Carol, aż w końcu westchnął cicho i spojrzał na mnie normalnie.
- Czy coś się tam wydarzyło?Zakrztusiłem się jedzeniem, a moje policzki nagle przybrały kolor szkarłatu.
- Czy wy podejrzewacie...? - zacząłem niepewnie, ale widząc minę ojca zaraz upewniłem się co do znaczenia jego słów -Chyba zwariowałeś! Nic, absolutnie nic się nie wydarzyło. Przysięgam!
Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony po wykrzyczeniu tych słów, a Finn zachichotał cicho, widząc moją reakcje. Oberwał za to od matki pozostawioną przez tatę gazetą, która wcale nie była taka cięka.
- Mówiłam, że to mądry chłopak - mruknęła patrząc znacząco na męża.
- Wolałem się upewnić.
Wstałem od stołu nie mogąc uwierzyć, że naprawdę o tym pomyśleli i ruszyłem do pokoju. Może i było blisko, ale to nic nie znaczy, bo dalej jestem tą samą osobą.
Nie chce mi się wierzyć, że byli w stanie uwierzyć, że mógłbym...
Przeklnąłem cicho przypominając sobie wczorajszą sytuacje i wszystko co wtedy czułem. Tą całą euforię i nieopisaną przyjemność płynącą z dotyku drugiego człowieka.
Myśleli słusznie.Blaine
Kurt w szkole zachowywał się bardzo dziwnie, przez co zacząłem się zastanawiać, co takiego mogłem zrobić. Sam nie pomagał rzucając bardzo złe przykłady sytuacji które mogły się wydarzyć i które na moje nieszczęście nie mogły być wykluczone. W końcu byłem pijany.
- Może po prostu z nim porozmawiaj? - zaproponował w pewnej chwili - Pewnie za bardzo panikujesz, a on tylko przejmuje się konkursem.
Zastanowiłem się nad słowami blądyna i natychmiast wykluczyłem taką możliwość.
Prawdą było, że finał zbliżał się nieubłaganie, bo zostały tylko 2 miesiące, ale gdyby o to chodziło to szatyn z pewnością by mi o tym powiedział. Nie wstydził się tremy.
- Wątpię - mruknąłem - Gdyby o to chodziło to bym już wiedział.
- Na pewno?
- Na pewno.
Rybousty westchnął cicho wiedząc, że w takim przypadku nie przestanę się zamartwiać.
- Więc wychodzi na to, że moje sugestie nie są aż tak przesadzone.
CZYTASZ
Klaine [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNie wiem co tu napisać po raz pierwszy w życiu. Wiem tylko tyle, że szukałam opowiadań o Klainie, ale na Watt jest ich tak mało i szybko wszystkie przeczytałam. Postanowiłam więc, że napiszę własne choć to nie są do końca moje klimaty, ale po prostu...