Rozdział 14.

3.2K 136 8
                                    

Do dormitorium wracałam sama, ponieważ chłopców zatrzymał Snape...
Nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. Wzdrygnęłam się i odepchnęłam rękę osoby.
- Co ty robisz? -zapytał
- Ach to ty Draco... Wystraszyłeś mnie... -odpowiedziałam- A nie miałeś iść do Snape'a?
- Sory... No byłem ale teraz gada o czymś z Diabłem... A gdzie idziesz?
- Oke... Emm do pokoju... A ty?
- Ja też, no to możemy iść razem... -zaproponował mój brat... Wolałam nie pytać co chciał od niego nauczyciel...
- No okey
Drogę przebyliśmy w ciszy. Gdy wreszcie doszliśmy Draco zapytał:
- Co się dzieje? Widzę że ostatnio jesteś jakaś smutna...
- Nie nic, wszystko w porządku -odpowiedziałam cicho.
- Eli... Przecież widzę że coś jest nie tak... Mi możesz powiedzieć, chyba mi ufasz prawda?
- Tak ufam, ci, ale... -nie dokończyłam, bo do pokoju wszedł Blaise.
- Co tam porabiacie? -zapytał z uśmiechem
- Rozmawiamy a ty nam przeszkadzasz- powiedział chłodno Dracon...
- Oh już nie przesadzaj- powiedziałam- przecież możemy nadal rozmawiać- uśmiechnęłam się do Zabini'ego
- Eh dobra dobra, a teraz dokończ ale?
- Ale... Nic się nie dzieje, po prostu źle się czuję... To tyle, nic takiego...
- Mhm... Pewnie przez to, że nic nie jesz... - wtrącił się Blaise...
Zdenerwowałam się... Może ostatnio nie jem za wiele, dobra prawie w ogóle, ale to moje życie i to nie powód abym była pilnowana i wypytywana.
- Przestańcie w końcu, mam was dość! Nie dajcie mi spokoju... Cały czas za mną łazicie.. Cały czas mnie wypytuje cię o to dlaczego nie jem itd... Już wolałam być u tak tego mugola bo przynajmniej wtedy nikt się mną nie interesował...- do moich oczu napłynęły łzy- Dajcie mi święty spokój- wykrzyczałam, wyszłam zostawiając chłopców w totalnym osłupieniu. Pobiegłam na siódme piętro, nikt tam nie chodził. Nagle ukazały mi się drzwi, zapewne to był pokój życzeń. -ukazywał się osobom, które tego naprawdę potrzebują. Czytałam o tym pomieszczeniu w książce pt. "Wszystko o Hogwarcie".
Weszłam do środka, moim oczom ukazał się pokój, który przypominał nasze hogwardzkie błonia.
Usiadłam pod jednym z drzew i zaczęłam płakać, przez co wyrzuciłam z siebie wszystkie emocje... Ułożyłam się na trawie i zasnęłam...

*Sen*
Szłam korytarzem, nagle ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i zobaczyłam Pottera. Zignorowałam go i poszłam dalej... Okularnik nadal mnie wołał.
- Daj mi spokój!- krzyknęłam nie odwracając się nawet.
- Poczekaj, chce z tobą porozmawiać.
- Nie mamy o czym rozmawiać...
- Daj mi chwilę... Proszę! -po kilkuminutowych błaganiach że strony "Wybrańca"zdecydowałam że go posłucham inaczej nie da mi spokoju.
- No dobra, mów...
- Bo wiesz... Ja...
- Zlituj się... Nie wiem... I nie obchodzi mnie to...
- Bo ja... Zakochałem się...
- I po co mi to mówisz? -odpowiedziałam głosem pełnym pogardy...
*koniec snu*
Obudziłam się... To był dziwny sen... Zważając na to że mam ten dar nie wiedziałam czy to była wizja która się spełni lub nie, albo po prostu nic nie znaczący głupi koszmar z udziałem znienawidzonego przez ślizgonów chłopaka...
Po namyśle postanowiłam wrócić do dormitorum. Na szczęście w pokoju nikogo nie było. Miałam wyrzuty sumienia z powodu że tak wybuchłam przed dwójką ślizgonów. Żałuję tego co powiedziałam... Wcale nie chciałam wracać do tego człowieka... Nie wiedziałam co mówię... Mam nadzieję że chłopcy mi wybaczą...
Może się to wydać dziwne, ale byłam zmęczona mimo że dopiero co spałam... Położyłam się i po chwili znajdowałam się w objęciach Morfeusza...

*Sen²*
Obudziłam się około 11:00. Zobaczyłam że moje rzeczy są spakowane... Nie wiedziałam o co chodzi... Dopiero po chwili spostrzegłam że na łóżku obok leży mój brat...
- Draco co się dzieje?
- Jeśli tak bardzo tego chciałaś to wracasz do tego mugola... -powiedział z pogardą- Już nie jesteś moją siostrą...
- Ale Draco... Braciszku... Przecież wiesz że nie chcę... Byłam wtedy na was zła nie panowałam nad tym co mówię... - chciałam do niego podbiec i go przytulić ale mnie odepchnął... Łzy napłynęły mi do oczu...
- Teraz jesteś dla mnie nic nie znaczącą szlamą... Wyjdź z tąd...
*koniec snu²*

Obudziłam się cała mokra... Bałam się że to była wizja która się spełni... Dopiero teraz zauważyłam że nad moim łóżkiem pochylają się Draco i Blaise...
- Przepraszam was... Nie chce żeby to była prawda... -powiedziałam szlochając
- Żeby co było prawdą?
Opowiedziałam im cały sen...
- Boję się że to się spełni... Ja wcale nie chce tam iść... Proszę nie każ mi tam wracać...
- Nigdy tam nie wrócisz... Rozumiesz? Zostaniesz z nami... - powiedział Draco przytulając mnie... Bardziej się w niego wtuliłam i znów zalałam się łzami... Powiedziałam ciche " Przepraszam " nie wiem co się działo dalej... Musiałam zemdleć...

Draco:
Gdy Eli zemdlała położyłem ją na łóżku, była strasznie blada... Posłałem po Snape'a. Nauczyciel przybiegł prawie że natychmiast.
- Co się stało? - zapytał z troską(?)
Opowiedziałem mu o wszystkim... O kłótni o jej śnie itd...
- Kiedy ostatnio coś jadła?
- Kilka dniu temu...
- Mhm... To dlatego... Jest bardzo osłabiona jeszcze te jej nie prawdziwe wizję dodatkowo odbierają jej energię... Draconie dopilnuj aby coś zjadła po przebudzeniu...
- Dobrze panie profesorze...
Cały czas czuwałem przy mojej małej siostrzyczce. Obudziła się po 3 dniach.
- Nareszcie się obudziłaś...
- Co się stało? Długo "spałam" ?
- Zemdlałaś i 3 dni..
- 3 dni?! Czyli jest poniedziałek muszę iść na lekcje!
- Po pierwsze odbywają się przygotowania do Turnieju Trojmagicznego... Już za tydzień odbywa się drugie zadanie i wszystkie lekcje są odwołane. A po drugie nawet jak by były lekcje to i tak bym nie pozwolił ci na nie iść. Musisz odpoczywać.
Perełko!! Przygotuj coś do jedzenia... Eli chce naleśniki? - Beth niechętnie przytaknęła... Czyli nadal nie chciała jeść... Wolałem jednak nie poruszać więcej tego tematu... Po chwili obok zjawiła się skrzatka z talerzem, który był pełen naleśników. W pokoju pojawił się również Blaise.
- A tak w ogóle to gdzie ty byłaś przez ten czas...? Martwiliśmy się o ciebie.
- Siódme piętro...
- Pokój życzeń?
- Tak...
- A jak wyglądało pomieszczenie?
- Przybrało postać szkolnych błoni.
- Lubisz tam przebywać? Na błoniach?
- Tak... Bardzo...
- Ale wiesz że pierwszoroczniakom nie wolno tam chodzić...!? - zapytałem...
- Tak, wiem- odpowiedziała z ślizgońskim uśmieszkiem...
- Ahh no dobra to już nieważne najważniejsze, że teraz jesteś tu z nami i nic ci nie jest.
- Przepraszam was że tak wybuchłam...
- Ty nie masz za co przepraszać księżniczko -powiedział Diabeł... - To my powinniśmy cię przeprosić... - dokończył.
Eli przytuliła mnie i Blaise'a.
Rozmawialiśmy prawie cały dzień. Nie byliśmy głodni więc poszliśmy dopiero na kolację
*******

Rozdział pisałam z r_kaczka. Dziękuję za pomoc, za pomysły itd 😙💕
~Misiacze_q

Zaginiona księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz