Rozdział 36.

1.3K 76 4
                                    

Elizabeth:
Gdy wszyscy usiedli zaczęłam opowiadać.
- Wtedy jak się pakowałam i chciałam wrócić do domu, ustaliłam wszytko z Dyrektorem, zgodził się, żebym pojechała do domu. No i wszystko super, wracam do domu i tata pyta czemu chciałam wcześniej wrócić, ale ja pobiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi zaklęciem. Potem postanowiłam sobie, że nie będę płakać. Poszłam się ogarnąć, zjadłam coś i wyszłam do ogrodu. I potem poszłam do lasku i tam była łąka, wtedy przygarnęliśmy Fall'a. Prawie codziennie chodziłam na tą łąkę. I w ogóle jak wracałam tego dnia to było już po 22 i tata na mnie czekał i musiałam wszystko wytłumaczyć rodzicom. Następnego dnia przyszły listy i wszystkie było do mnie. Mniejsza z tym, przeczytałam te listy, a list od Blaise'a zgniotłam i rzuciłam na podłogę. Wyszłam do tego lasu, a w tym czasie tata wszedł do mojego pokoju i zobaczył na podłodze zgnieciony pergamin. Oczywiście wziął i go przeczytał. Następnie był obiad nic ciekawego rodzice pytali jak mi minął rok i tak dalej. Potem poszłam do pokoju i zasnęłam, i wtedy miałam ten sen, gdy Blaise mówi mi o tym że był pod wpływem zaklęcia. Gdy się obudziłam do pokoju weszła mama i dała mi naszyjnik chwilę porozmawiałyśmy i zeszłyśmy do jadalni. Było nakryte dla czterech osób, więc zapytałam czy kogoś się spodziewamy. Wtedy pojawił się Max i dowiedziałam się, że gdy ukończę siedemnaście lat mam wyjść za mąż za niego. Potem byłam tak na niego wkurzona, że zadałam mu ból wzrokiem. Uciekłam do pokoju, potem Max do mnie przyszedł i rozmawialiśmy graliśmy w dziesięć pytań. Potem w końcu była ta kolacja ktorą przerwałam wcześniej. Zjedliśmy, potem pokazałam Maxowi tą łąkę i tam znaleźliśmy rozszarpanego Łatka- no to wspomnienie łzy pojawiły mi się w kącikach oczu, więc Max do mnie podszedł i mnie przytulił- okazało się, że podobno Blaise wyczarował psa, który zabił Łatka. Ciągle płakałam, aż w końcu sierść kota była cała przemęczona. Wtedy on zaczął świecić. Tak naprawdę- powiedziałam widząc miny moich słuchaczy, jedynie Max nie był zdziwiony. - I nie uwierzycie moje łzy ożywiły Łatka. Potem poszłam spać, obudziłam się zrobiłam naleśniki, przyszedł Max, zjedliśmy, poszłam się przebrać i robić różne tego typu pierdoły. Potem wujek Severus nas teleportował i resztę znacie. -zakończyłam swoją opowieść
- Aha, no to ten. Wow. Nieźle. Czyli masz narzeczonego? Kto to Fall? - odezwał się Paulo.
- Tak jakby mam narzeczonego, w sensie narazie tylko w umowie, bo do zakończenia siedemnastu lat mogę być z kim chcę. Fall to jest lis, którego przygarnęłam. -odpowiedziałam
- Aha, rozumiem.
- El, możemy pogadać? Na osobności? -zapytał Max
- Jasne nie ma sprawy.
- No to my pójdziemy- powiedział Draco j spojrzał wyczekująco na chłopców.
Gdy w pokoju zostałam tylko ja i Max odezwałam się:
- To o czym chciałeś pogadać?
- El, nie wiem jak to powiedzieć... Kiedy Cię widzę od razu czuję się szczęśliwszy, kiedy słyszę twój śmiech, ja sam również mam ochotę się śmiać. Ja chyba się w Tobie zakochałem. - wyznał patrząc mi w oczy, po czym uśmiechnął się.
✍Maraton 5/5✍
❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛
Był maraton nie ma maratonu xd
Kolejny rozdział, nie wiem kiedy /: ale chyba w tym tygodniu jeszcze 💓
I dziękuję Wam za te wszystkie komentarze, które tak bardzo motywują do dalszego pisania. Jest Was coraz więcej, jesteście kochani.

Loffki
~BoRoka

Zaginiona księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz