Rozdział 1.

7.4K 252 52
                                    

Weszłam i usiadłam w fotelu na przeciwko biurka.
- Jak wiesz za 2 tygodnie są twoje urodziny więc pod koniec miesiąca powinnaś dostać list z Hogwartu...
- Co to Hogwart?
- Hogwart to Szkoła Magii i Czarodziejstwa
- Ale super - uśmiechnęłam się.
- W związku z tym chciałem z tobą porozmawiać z kim masz się trzymać.
- O tym rozmawiałam już z Draco powiedział mi:

"Trzymaj się przede wszystkim mnie i moich przyjaciół. Unikaj zdrajców krwi i szlam których należy tępić"

- Dobrze, stosuj się do tego -powiedział tata z uśmiechem.
- Tato? Mogę o coś spytać? - zapytałam niepewnie, co nie uszło uwadze tacie. Kazał mi podejść. Przytuliłam go po czym zapytałam:
- Kim są szlamy?
- Szlamy to dzieci mugolów. Nie pochodzą z magicznej rodziny. Nie są godni aby uczyć się magii.
- A zdrajcy krwi?
- Zdrajcami krwi określamy ludzi, którzy otwarcie zadają się z mugolami.
- Aaa dziękuję -uśmiechnęłam się.

*Dzień przed urodzinami Elizabeth*
Draco mi mówił że dzisiaj przyjeżdżają jego przyjaciele. Usłyszałam pukanie do drzwi
-Proszę
- Hej siostra. Za godzinę będą tu moi przyjaciele przygotuj się okey?
- Ehh wiem, dobrze- westchnęłam
- Co jest?
- A co jeśli mnie nie polubią? Nie będę miała znajomych...
- Napewno cię polubią, a jeśli nie to są idiotami
- Okey, dziękuję braciszku
Zostało tylko 30 minut.

- Draco ja idę się przebrać...
- Dobrze ubierz co ładnego i luźnego (zdj w mediach)- powiedział z uśmiechem.

Zostało 15 minut więc poszłam do Draco.
- A kto będzie?
- Blaise Zabini, Theodor Nott, Pansy Parkinson, Astoria i Daphne Greengrass oraz Vincent Crabb i Gregory Goyle.
- Aha okey.
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Draco opowiadał mi o ślizgonach. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam kto przyszedł. Uciekłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Wtedy byłam tak zdenerwowana że zapomniałam iż mogą otworzyć drzwi za pomocą różdżki.
Draco poszedł otworzyć drzwi a ja zostałam w pokoju. Nagle zza moich drzwi usłyszałam pukanie. Kluczyk w drzwiach się przekręcił. Do środka wszedł Draco a za nim siódemka innych osób. Mój brat usiadł na łóżku obok przytulił mnie. Wszyscy dziwnie na mnie patrzyli więc powiedziałam po cichu to Draconowi.
- Nie mówi się szeptem w towarzystwie - powiedział z uśmiechem ciemnoskóry chłopak, który od razu wydał mi się sympatyczny- cześć jestem Blaise Zabini.
Przywitał się ze mną i wyciągnął dłoń w moim kierunku którą uścisnęłam.
-Je.. Jestem Elizabeth... - wyjąkałam
- Haha ta gówniara się boi czy co? -powiedziała jakaś dziewczyna o twarzy mopsa.
Ja spuściłam głowę, a łzy zaczęły mi napływać do oczu. Draco zmierzył dziewczynę morderczym wzrokiem i gdy już miał coś powiedzieć usłyszałam:
-Przestań widzisz że tak ona nas nie zna więc się opanuj sama nie byłaś lepsza... -powiedział Blaise.
-No właśnie Pansy ... Przeproś ją to było chamskie.- odezwała się dziewczyna o fioletowych włosach.
- Dobra sorry - powiedziała...Nawet na mnie popatrzyła...
- PANSY!!
- Ehh no dobra... -podeszła do mnie a ja się wystraszyłam i schowałam za Draco.
- Widzisz co zrobiłaś!?- powiedziała dziewczynka podobna do fioletowowłosej
- Wy to pewnie Astoria i Daphne Greengrass? - zagadnęłam nieśmiało. Podeszłam do nich i uścisnęłam ich dłonie.
- Słuchaj no przepraszam za tamto- Pansy Parkinson. Wyciągnęła rękę w moją którą nie pewnie uścisnęłam.
Następnie przedstawili mi się Theodor, Crabb i Goyle.
Polubiłam ich chociaż nie byłam pewna co do Pansy...
- To co gramy w butelkę? - zapytał Blaise
Wszyscy przytaknęli chociaż ja nie wiedziałam o co chodzi...
- Draco? -szepnęłam
Wytłumaczył mi po cichu zasady i mogliśmy grać.
Najpierw ja kręciłam i wypadło na Blaise'a
-Praw...
-Wyzwanie!!
-Idź i przytul mojego tatę.
- Eh no dobra
Przyszedł z uśmiechem na twarzy. Wypadła Pansy wybrała pytanie, musiała odpowiedzieć czy podoba jej się jakiś chłopak, przytaknęła.
Następnie kręciła Pansy. Wypadło na mnie
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Skąd masz tą bliznę na twarzy?
Momentalnie wszystko sobie przypomniałam i uciekłam z pokoju do gabinetu taty. Zapłakana podbiegłam do niego i przytuliłam. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Już ciii co się stało?
- No bo... Bo my graliśmy w... Butelkę i... - mówiłam przez łzy- i wypadło na mnie i ta Pansy... Zadała mi pytanie... Skąd wzięła się ta blizna- wskazałam na moją twarz. - i... Kiedy już wszystko było w porządku bo już nie myślałam o tym. Wszystko mi się przypomniało i ten okropny wczorajszy sen też...
- Z Pansy sobie porozmawiam. A jaki wczorajszy sen?
- No bo to było tak że jakby z góry widziałam siebie i jego... I on mnie zabił- zalałam się znowu łzami...
- Już cii spokojnie- uspokajał mnie tata a ja zasnęłam na jego kolanach...

Zaginiona księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz