Dzisiaj zagramy w grę...
W grę, w której to ty przegrasz.
Zaprowadzę cię do startu, tam gdzie zawsze zaczynasz,
Ale nigdy nie kończysz.
A wiesz czemu?
Ponieważ gra nie ma końca.
Dlatego zawsze przegrasz...
A JA WYGRAM.
"Pov Lucy"
- Luce! - Usłyszałam koło ucha, dziwny, znajomy głos. - Wstawaj, bo użyję innych środków.
Jęknęłam, gdy ta osoba podniosła mnie do pionu. Doliczając, że gwałtownie otworzyłam oczy, które od razu zauważyły ten dziki, intensywny wzrok, który prawdę mówiąc był taki dla mnie...
- Jest po północy - szepnął tym razem. - I miejmy nadzieję, że nie usłyszeli mego krzyku, bo mogą przyjść, albo co najgorsze... Wyobrażą sobie coś.
- Kim jesteś? - zapytałam zachrypniętym głosem i wyciągnęłam do niego dłoń, którą położyłam na jego policzku. Osoba nagle znieruchomiała. - Znam cię w ogóle? Mhm? I o czym ty do mnie gadasz?
Mój głos był spokojny, powolny i sprawiał wrażenie, że znowu miałam zamiar zasnąć, lecz tak naprawdę chciałam wiedzieć kto tu jest przede mną.
- Nadal się nie wybudziłaś, a już na mnie lecisz, kochanie? - mruknął urokliwie i zbliżył swoją twarz do mojej.
Wtedy zauważyłam jego parę zielonych oczu, które miały te swoje iskierki żaru.
- Natsu?
- Prawidłowa odpowiedź - powiedział cichszym głosem. - Ale nie mam żadnej nagrody, więc szybciej wstawaj i chodź ze mną.
Zamrugałam kilkakrotnie oczami, aby potem wciągnąć nosem, jego zapach. Po chwili zmarszczyłam brwi, a rzeczywistość uderzyła mnie mocno w głowę.
- Co ty tutaj robisz, bałwanie?! - krzyknęłam półszeptem i odsunęłam się od niego. - I jak śmiałeś mnie w taki sposób wykorzystywać?!
Różowłosy wywrócił oczami.
- Ciesz się, że nie jestem ujebany w trzy dupy, lub naćpany - warknął. - Miałem przyjść przecież a to, że zasnęłaś, to już nie moja wina.
- Nie pozwoliłam przecież. - Zgromiłam go wzrokiem, lecz sparaliżowałam się, gdy dotknął moje kolano, zbliżając się po raz kolejny.
- Nie potrzebuję żadnego papierku od ciebie, księżniczko - szepnął i spojrzał na moje rozpalone policzki. Były czerwone z gniewu, jak i przez jego bliskość. - Mógłbym cię teraz pocałować, pieprzyć, jak i różne rzeczy z tobą robić, lecz zależy mi za bardzo na wygranej.
- Ugh - jęknęłam. - Możesz sobie iść?
- Nie przyszedłem tutaj, aby z tobą się niańczyć - prychnął i pociągnął mnie na swoje kolana. - Zagrajmy więc po mojemu.
- Coraz bardziej zbliżasz się do przegranej, niż wygranej. - Chciałam się wyrwać z jego uścisku, gdyż jego dłonie trzymały mnie za biodra.
Moja klatka zaczęła się szybko unosić i opadać, odbijając się o jego pierś. Moje zmysły wyostrzyły się, jak i ciepło w brzuchu rozlewało. Zerknęłam na niego spanikowana, w jego oczy, które obserwowały mnie ze skupieniem. Jakby czekały na odpowiedni moment.
- Natsu - pisnęłam, gdy rzucił mnie na pościel.
Ściągnął błyskawicznie koszulkę, odsłaniając swój sześciopak.
- Zaraz zobaczymy - szepnął twardo.
Zawisnął nade mną, już nic nie robiąc, ale to ja coraz bardziej czułam, że w tym pokoju robi się zbyt gorąco. Nie mogłam wziąć większego oddechu, bo poczułabym go bardziej. Światło księżyca odbijał się o jego twarz...
Tak bardzo chciałam się uspokoić, lecz nie potrafiłam... Przecież zawsze dziewczyny są twarde i nie przegrywają, tak szybko z uczuciem.
Co ja plączę przez cały ten beznadziejny czas?
- Szalejesz - powiedział cichym głosem.
Westchnęłam, gdy jego dłoń dotknęła mojego rozgrzanego policzka.
- Poddaj się, kochanie - szepnął i przysunął swoje wargi do moich. - Przecież właśnie tego pragniesz.
Wzięłam większy wdech.
Aby wreszcie po dłuższej ciszy odpowiedzieć.
- I tylko dlatego tutaj jesteś? Aby mnie przelecieć i zostawić?
- Taki mam plan - uśmiechnął się urodziwie.
- Typowy niegrzeczny chłopczyk, który ma złą przeszłość i zabawia się dziewczynkami, hm? - sapnęłam. - Niestety, ale zawiodę cię. Nie będę kolejną zabaweczką.
Podniósł brwi w zdziwieniu, gdy strąciłam jego dłoń.
- A ty jesteś tą, która ma być moją ukochaną na całe życie? Również nie zgadzam się na taki zbieg wydarzeń - odparł. - Dlatego przestań zgrywać, że jesteś inna, czy wyjątkowa, bo tak naprawdę jesteś taka sama jak inne - warknął i wstał ze mnie. - Według mnie zaliczasz się do tej grupy dziewczyn, które traktują swoją cnotę, jak siódmy cud świata i nie pozwalają się do nich zbliżyć. Są do tego sukowate i ich charaktery są podobne do szmat.
Podniosłam się i miałam go walnąć w twarz, lecz był tuż koło okna.
- To ty jesteś dziwkarzem i dupkiem. Myślisz, że to coś zmieni, że ot tak wyzwiesz i sobie pójdziesz?! Powaliło cię do reszty?!
- Innym to nie przeszkadza. Tylko tobie - prychnął i wyskoczył sobie przez parapet.
Podbiegłam do okna i podążałam wzrokiem za różowłosym, który tylko raz obdarzył mnie na końcu złowrogim spojrzeniem.
Spierdalaj. Nie będę dawała się tobie wykorzystywać, śmieciu.
Dzisiaj zagrajmy w tą samą grę
Powracajmy na start
I nigdy nic nie kończmy
Za kogo on się uważa? Za Boga?! Jedynie co mu wychodzi, to pieprzenie zasranych dziwek!
Będę wygrywać za każdym razem
A wiesz czemu?
Ponieważ gra nie ma końca
Jak ja go nienawidzę... co za chuj!
Walnęłam dłonią o ścianę ze wściekłości.
Dlatego zawsze przegrasz...
A JA WYGRAM