"Pov Lucy"
- Trzymaj łapy przy sobie. - Usłyszałam znajomy głos, a potem wielki huk, który spowodował, że niebieskowłosy upadł na ziemię.
Skierowałam wzrok na swojego wybawiciela, którym okazał się.... Loke?!
- Płomyczek miał rację, żeby cię pilnować - powiedział i ustał koło mnie z czarującym uśmiechem. - Zaraz dostaniesz po mordzie, nieromantyczny Romeo.
Niebieskowłosy prychnął i podniósł się powoli z podłogi. Nie ukrywał swojego rozbawienia, gdy postawił pierwszy krok ku mnie i rudowłosego.
- Fajne okularki. - Patrzył na niego z kpiną i poprawił swoje wdzianko, które składało się z białego podkoszulka i ciemnoniebieskich dresów.
- Wiem, że mi zazdrościsz - odparł chłopak i również odwzajemnił jego spojrzenie. - Sam zrobiłem, więc jeśli chcesz lepiej widzieć, to zapraszam na moje biureczko. - Mrugnął do niego zawadiacko. - Wizyta będzie na ostro, nieromantyczny Romeo.
Zagryzłam dolną wargę, ponieważ zabrzmiało to... troszkę jak próba podrywu.
- Przestaniesz już pierdolić, tą krzywą gębą? - zaśmiał się złośliwie niebieskowłosy i skierował w niego, swoją pięść.
Rudy jakby na to czekał, wziął mnie za dłoń i z szybkością światła, uniknął pierwszego ciosu.
- Więc ta wizyta już się zaczęła? Mrrr... - zamruczał pod nosem i ściągnął swoją koszulę w kratę. - Nie uważasz, że tutaj jest za gorąco? - Mówiąc to, podszedł do niego bliżej.
- Nie sądzę - warknął mężczyzna w odpowiedzi, ale nie mógł przewidzieć, że rudowłosy oszuka go w takim momencie.
Loke kierował w niego swoją pięść, więc już szykował się na odparcie, lecz gwałtownie jego przeciwnik zmienił strategię i walnął go w czuły punkt, swoją nogą. Skrzywił się z bólu i uklęknął przed nim.
- Już przechodzimy do obciągania mi? - Chłopak uśmiechnął się szeroko i wyciągnął z jego kieszeni kluczyk i podszedł do mnie z olśniewającym uśmiechem. - Mam dla My Lady prezencik, ale za to poproszę całusa w policzek. - Pokazał palcem wskazującym właściwe miejsce, a ja pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Jesteś niemożliwy - parsknęłam śmiechem i wystawiłam mu przed nosem, moje dłonie z kajdankami.
Przez tą ekscytującą walkę, zapomniałam całkowicie o nich.
- Chciałaś powiedzieć, że chcesz abym był twoim królem i chciałabyś mi służyć wieczność, bo uratowałem twoje, mega seksowne dupsko? Tak, zgadzam się My Lady. - Tym razem do mnie mrugnął i jednym przekręceniem kluczykiem w kajdankach, sprawiło że znów byłam wolna.
- Myślałam, że nikt nie jest gorszy od Natsu - zaśmiałam się. - Ale zdecydowanie prześcignąłeś go swoją głupotą.
Rudy wydął do mnie swoje wargi i zrobił smutne oczka. Jezusie on chyba jest jakimś, pieprzonym aktorem.
- Zaliczyłbym cię, ale niestety jesteś zajęta, przez tego płomyczka - mruknął, a ja otworzyłam szerzej oczy. - Więc niewiasto... jak tylko zerwiecie, to u mnie znajdziesz seks na pocieszenie. Ale teraz.... - Zerknął na mężczyznę za nim, który wciąż klęczał i zaciskał usta w wąską linię. - Muszę skończyć z tym Romeo - burknął. - Mniej ciekawym osobnikiem od ciebie - westchnął i podszedł do niego, aby przywalić mu z kolana w mordę.
Ałć.
Niebieskowłosy od razu stracił przytomność.
Nagle usłyszeliśmy cichy głosik, który własnie dochodził z jego ciała. Loke od razu wyjął z jego kieszeni telefon i otworzył szeroko oczy. Zacisnął palce na urządzeniu i przysłuchiwał się jakiemuś głosowi, którego nie mogłam rozpoznać, przez szumy i odległość.
- Jellal! Proszę, odezwij się! JELLAL! - Zagryzłam dolną wargę, bo teraz już byłam pewna.
- Siemka Erza - uśmiechnął się bezczelnie, Loke. - Fajnie, że dzwonisz. Wiesz... jakiś nieromantyczny Romeo wkradł się do Lucy... Whoa a, żebyś widziała jaką miał fajową fryzurę i fajny tatuaż na twarzy. Niestety, ale musiałem mu dokopać. - Wydął kolejny raz, swoje wargi i ukazując fałszywy smutek. - Przykro mi zdrajczyni, ale twój kochać nie zdołał porwać My Lady.
Nastąpiła chwila ciszy po drugiej stronie, słuchawki.
- Więc, co tam u ciebie? - zapytał, jakby nigdy nic. - Masz już mokro w majtkach, przez mój seksowny głos? Grrr... szalejesz kocico. No, jak już jesteś na mnie, aż tak napalona, to może przyjdę do ciebie i cię porządnie wypieprzę? Będzie na ostro, Erzuś.
- Zabiję was wszystkich, Loke. - Głos szkarłatnowłosej był bezbarwny i można było tylko wyczuć, chęć mordu. - I zacznę od naszego płomyczka i mrożonki. Później nadejdzie twoja kolej. Spotkajmy się w naszym miejscu, o dwudziestej. No, albo stchórzysz.
- O w mordę jeża, ty serio chcesz się pieprzyć? Ohoho, to będzie świetna zabawa... i ja? Stchórzyć? Przed darmowym seksem? Chyba mnie z kimś pomyliłaś, Erzuś.
Rudowłosy może i świetnie się bawił, ale dla mnie nie było do śmiechu, gdy usłyszałam, że dziewczyna chce coś zrobić chłopakom.
Co dziwne... Loke był najzwyczajniej spokojny i wyluzowany.
Szkarłatnowłosa zaśmiała się ponuro.
- Zapomniałabym - powiedziała z mrocznym głosem. - Mira miała taki wypadek, przez który... no cóż. Powiedzmy, że już nie ujrzy światła dziennego.
Zapowietrzyłam się i z przerażenia oparłam się o moje biurko. To nie mogła być prawda.
- To o dwudziestej się spotykamy, Erza - oznajmił Loke, którego już nie bawiła ta sytuacja. Ciągle sprawdzał wzrokiem, czy wszystko między innymi, jest ze mną w porządku. - Przyszykuj dla mnie herbatkę na przywitanie. Masz jeszcze dużo czasu. - I się rozłączył, nie czekając na odpowiedź. - Pożałuje ta szmata, że się w ogóle urodziła! - krzyknął i przywalił ponownie w twarz niebieskowłosego. - Zabiję, odżywię, ponownie zamorduję i kuźwa wypruję jej flaki i wepchnę z dwojoną siłą w jej mordę!
Zdziwiona obserwowałam, jak Loke maszerował po pokoju.
- JAK ONA MOGŁA TKNĄĆ, MIRĘ?! To jak?! Jak ja mogłem jej nie ochronić?!
Spuściłam wzrok.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że ta pieprzona gra, była prowadzona przez niebezpiecznych przeciwników. A ja nie mogłam w żaden sposób pomóc.
Czułam się bezsilna i było mi koszmarnie głupio, bo przeze mnie Mira straciła życie.Nawet nie wiem... co takiego zrobił Natsu, że wszyscy pragnęli się na nim mścić.