"Pov Lucy"
- Tylko czekałam, aż dwóch największych debilów się skapną. - Do moich uszu dobiegł ten lodowaty ton, który zdecydowanie sugerował, że powinniśmy gnać na koniec świata... A może i jeszcze dalej?
Dziewczyna powolnie się podniosła i pokręciła lekko głową, aby jej kosmyki włosów się rozproszyły, ukazując jej puste spojrzenie. Moje serce zabiło, gdy dziewczyna sięgnęła do tylnej kieszeni, swoich spodni.
- Zgaduję, że planowałaś to wszystko od samego początku - odparł różowłosy, krzyżując ręce.
Wyglądał na niezmiernie opanowanego oraz wydawało się, że to on jest królem naszych losów. Miał totalnie w dupie, gdy szkarłatnowłosa skierowała sztylet w naszą stronę. Jej mina była skoncentrowana i skupiała się na każdym ruchu.
Gray uśmiechnął się wrednie - jak miał to w zwyczaju i poprawił swoje gęste włosy, wzdychając pod nosem.
- Miałem nadzieję, że nasza zołzowata Tytania została do tego wszystkiego zmuszona. - Przygaszony ton czarnowłosego w ogóle nie pasował do jego luzackiej pozy. - Ufałem ci, Erza.
Dziewczyna wypuściła z siebie powietrze i nieco się rozluźniła, lecz wciąż w baczności pozostawała w swojej posturze.
- Kocham Jellal'a - powiedziała miękko i przez chwilę można byłoby zauważyć radosną iskierkę, pojawiającą się w oczach. - Naprawdę go kocham. A wy, nic nie warte śmiecie... - Zwróciła się do mnie i Gray'a. - Wy... pomagacie potworowi. Myślicie, że Natsu jest taki Święty... co nie? Hah! - prychnęła ironicznym śmiechem. - Ten debil zranił niewinną dziewczynę, która była w nim totalnie zakochana! Wykorzystywał ją seksualnie oraz jej wysokie stanowisko! Nigdy nie poświęcał jej swojej uwagi, nigdy nie pomagał jej w kryzysowych sytuacjach! Potrzebowała go... a on odrzucił jej miłość i wyśmiał... pozostawiając jedynie ciemność po sobie. - Czułam, jak zaschło mi w gardle. Nie potrafiłam zrozumieć uczucia, które kiełkowało się w mojej osobie. Szybko odszukałam wzrok różowłosego, błagałam aby sprzeciwił się, żeby cokolwiek coś zrobił. Ale on stał, zaciskając dłonie w pięści. Był wściekły... ale nic nie powiedział. - Nie dziwiłam się, więc gdy zaczęła się ciąć i planować zemstę. Wszyscy chcieli, aby Natsu dostał nauczkę za swoje czyny... Wszyscy, którzy kolegowali się w tamtym okresie z nim.
- Byliśmy przyjaciółmi z przywilejami - odpowiedział Natsu i zmrużył gniewnie oczy. - Seks, aby zaspokoić swoje nastoletnie pragnienia. Nie oczekiwałem od niej żadnych uczuć i - urwał na chwilę - i ustawiliśmy jedną, główną zasadę. Żaden z nas nie mógł się zakochać. Śmieszy mnie to, że to ja dostaje po głowię, gdy to ona była szmatą. Puszczała się na prawo i lewo oraz ryczała po nocach, mówiąc "Oh jaki ten Natsu jest zły!" - Na koniec swojej przemowy, przekrzywił lekko głowę. - Nie wrobisz mnie w nic, ponieważ obydwoje wiemy jaka jest prawda, Scarlet.
- Nie potrafiła znieść tego, że jej nie kochałeś! Szukała pocieszenia! - Podniosła głos, a jej dłonie zaczęły się trząść.
- Twój argument nic nie zmienia - stwierdził jedynie różowłosy. - Pieprzyła się z kimkolwiek i miała niezłe problemy z głową. - Ziewnął, ukazując swoje zmęczenie. - Wmówiła sobie, że będę tylko na jej skinienie i służył za marionetkę. Nie ze mną te numery.
- Czego nie zrozumiałeś w słowach "Ona cię KOCHAŁA"?!
- Nie rozumiem żadne z nich. Nie rozumiem bredni i nie zamierzam je zrozumieć - odpowiedział spokojnie i wyciągnął do niej dłoń. - Przestaniesz wreszcie wymachiwać tym nożykiem? Oraz otworzysz wreszcie oczy i zauważysz, że zostałaś łatwo zmanipulowana?
Erza zastygła w miejscu i upuściła swoją broń.
- Meredy zawsze współpracowała z Jellal'em. - Wtrącił się wreszcie Gray, ukazując współczujący uśmiech szkarłatnowłosej. - Chyba wiesz co się z tym łączy?
Po policzkach dziewczyny spływały łzy. Spojrzała na swoje dłonie i na nóż, który upuściła wcześniej.
Nie wiem co wtedy... odczuwałam, ale z pewnością jakąś ulgę, gdyż wreszcie ta cała scena się zakończyła. Mimo wszystko... słowa Natsu odbijały się mi o uszy.
Erza podniosła na nas swój wzrok i zachrypniętym głosem przepraszała.
- Zmanipulowali ją - mruknął Natsu i tępo wpatrywał się na dziewczynę, która była przy granicy rozpaczy.
Gray bez zastanowienia podszedł do niej i szybko otulił ją swoim ciałem. Wyła w jego koszulkę, nie przestając błagać o wybaczenie.
- Miłość jest piękna. - Spojrzałam ponownie na różowłosego, który wypowiadał te słowa bez mrugnięcia oka. - Lecz pamiętaj, że i ona skrywa swoje ciemne strony. Nie daj im się omatać. Nigdy.
W myślach przyznałam mu rację. Na szczęście, że wszystko dobrze się skończyło... co nie?