"Pov Lucy"
- Hej - szepnęłam i delikatnie pacnęłam różowłosego.
Ten odwrócił do mnie swój wzrok i posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Księżniczka czuje się urażona, bo jej książę ma na nią całkowitą wylewkę? - zapytał złośliwie, lecz tuż po chwili oparł się łokciem o ławkę i leniwie położył swoją głowę na dłoń. - No?
- Nie odezwałeś się ani słowem - odpowiedziałam i wywróciłam oczami. - Chciałam się zapytać, co się stało, ale widzę, że u panicza wszystko w porządku - burknęłam i spojrzałam na nauczycielkę, która powinna raczej uczyć nas migowego.
- Chyba ostatnio brakuje ci mojego, gorącego dotyku, nie uważasz? - zaśmiał się cicho i położył wolną dłoń, na moim kolanie. - Ten wykład i tak nie jest interesujący.
- Jest bardziej od ciebie. - Posłałam mu wyzywający uśmieszek, ale szybko zmarszczyłam brwi, gdyż zauważyłam, że mimo wszystkiego Natsu był niezwykle spięty. - Co jest? - zapytałam szybko i splątałam nasze dłonie.
Zagryzł dolną wargę i intensywnie zaczął się we mnie wpatrywać.
- Myślę, że mamy kreta wśród nas - szepnął i przysunął się do mnie bliżej.
- Jak to? - zapytałam zdziwiona.
- Podejrzewam nawet jedną osobę - wyjawił cicho.
Gwałtownie podskoczyłam, bo dźwięk dzwonka doszedł do nas w ekspresowym tempie. Spojrzałam ponownie na różowłosego, który już pakował moje rzeczy. Zerknął na mnie i wskazał na drzwi, dając mi znać, że dokończymy zaraz.
Po chwili podał moją torbę i skierował się wyjścia, wraz ze mną.
Nie odzywaliśmy się do siebie, aż nie wyszliśmy na dziedziniec i nie znaleźliśmy wolnej ławki, która była, jak najbardziej oddalona od uczniów.
- Dlaczego mielibyśmy mieć jakiegoś szpiega? - zapytałam szybko, opadając na ławkę.
- Pamiętasz, jak ostatniego razu... poszłaś do domu, lecz po drodze spotkałaś tamtych typów? - zaczął i zagryzł znów wargę, bo zgrabnie ominął te, nieprzyjemne szczegóły. Kiwnęłam niepewnie głową i zmarszczyłam brwi, bo wciąż nie rozumiałam. - Skąd oni mieli wiedzieć, że akurat tamtego wieczoru wracałaś?
- Nie wiem - odpowiedziałam i spuściłam wzrok, na swoje dłonie z torbą. - Ale kto mógłby być?
- Wiem, że to może być absurdalne, ale parę faktów... potwierdza to - powiedział i kucnął przede mną. - Tylko muszę się upewnić... Czy Erza dała ci mój adres i była w szkole?
- Nie miałaś być jutro? - zapytałam.
- Jestem wcześniej, bo dyrektor mnie wzywał - odpowiedziała zimno. - Ruszaj te przeklęte cielsko.
- Natsu jest?
- W lesie. - Podniosłam na te słowa brwi. - W domu i teraz odpoczywa.
- Rozumiem - mruknęłam zawiedziona.
- Możesz do niego pójść. Tam ci adres.
Podniosłam na niego swój zdziwiony wzrok.
- Tak - odpowiedziałam. - Więc chcesz mi powiedzieć, że...
- To Erza - warknął i położył swoje dłonie na moich kolanach. - Dzisiaj z nią rozmawiałem i już wtedy o to podejrzewałem, lecz chyba wciąż nie mogłem w to uwierzyć. Bardzo często jest... koło nas - dopowiedział. - Pyta o dziwne rzeczy i okłamuje mnie.
- Nie możesz mieć w stu procentowej pewności, że cię zdradza - westchnęłam i pokręciłam zirytowana głową. - Może to są zwykłe przypadki?
- Przypadkiem było też, że zamiast siedzieć na dupsku w domu, to poszła podać ci mój adres? - Zmroził mnie wzrokiem. - Lucy to kuźwa jest, jak na białym papierze! Dzisiaj również pewnie siedziała pod łazienką i nas podsłuchiwała.
- Ona jest twoją przyjaciółką - stwierdziłam i podniosłam się z ławki, aby położyć swoją dłoń na jego policzku. - Przecież pomogła ci mnie uratować, prawda?
- Ta - warknął, a mnie zaskoczył. - Tak naprawdę miała bliżej do mnie, niż Gray, ale i tak przyszła pod sam koniec. Nie wytknąłem jej tego, ale byłem na maksa wkurwiony.
- Ale mówił-łeś...
- Na pewno siedziała w kącie i obserwowała całe zajście - mruknął pod nosem. - Chodź - rozkazał i szybko pociągnął mnie do swojego objęcia. - Oszukuje mnie na każdym kroku... Musisz bardziej uważać, gdy jest blisko, okej?
- Okej - westchnęłam oszołomiona.