"Pov Natsu"
Zacisnąłem mocniej pięści, odwracając się po raz ostatni w stronę Lucy.
Widziałem, jak dziewczyna patrzy na mnie zdziwiona, ale ciężko mi było ją teraz odpuścić, gdy właśnie chciałem wyznać swoje uczucia.Lecz to nie była dobra chwila, na rozczulanie się...
Podszedłem do niej szybko i bez żadnego słowa, oddałem delikatny pocałunek na jej czole, który miał oznaczać złożoną obietnicę.
Rozkoszowałem się jej zapachem i dotykiem, przez kilka sekund, zanim odsunąłem się od niej, i ukazałem swój łobuzerski uśmiech. Miał on zakryć wszystkie moje uczucia... a przede wszystkim moją miłość, na którą nadejdzie jeszcze pora.
Widziałem w jej oczach, że chciała mi coś ważnego powiedzieć, ale mimo wszystko była cicho.
Westchnąłem w duszy i szybko się odwróciłem, dołączając do przyjaciół.
- Loke - powiedziałem obojętnie i uścisnąłem z nim dłonie. - Dzięki za wszystko, ale nie powinieneś tutaj jej przywozić.
Rudy uśmiechnął się uroczo i lekko pokręcił biodrami.
- Nie potrafiłem zrezygnować z "darmowego porno". - Mrugnął do mnie i oblizał powoli wargi. - A tak na poważnie. - Szybko zmienił ton głosu, gdyż zauważył, że nie miałem zbytnio humoru na jego gejowskie zachowanie. - Martwiła się o ciebie i... słyszała moją rozmowę z Erzą. Nie dziw się, że Lady chciała cię zobaczyć. A co do naszej... Scarlet... Gdy tylko pokonałem tego nieromantycznego Romeo, to zadzwoniła właśnie ona. Streszczając, ma zamiar się zemścić za niego i jest obecnie w takiej furii, że powinniśmy być na baczności.
- Niby dlaczego? - prychnął Gray, który trzymał w dłoniach telefon.
Loke zacisnął usta w wąską linię i zaczął mrużyć na każdego, swoje oczy.
- Zabiła Mirajane.
Wszyscy znieruchomieli, gdy tylko to usłyszeliśmy. Nie byłem z nią szczególnie blisko, dlatego jedynie odwróciłem wzrok.
Była bardzo ważna dla rudego.- Ekgm - odchrząknął Gajeel i przybrał kamienny wyraz twarzy. - Chodźmy już. Nie mam czasu na mazanie się, czy rozpaczanie nad tą dziewczyną. Mamy ważniejsze sprawy na głowię, choćby na przykład rozprawić się z żmiją.
Mężczyzna zaczął kierować się do lasu. Ruszyłem za nim bez zbędnego gadania.
- My Lady! - Nagle usłyszałem i gwałtownie się odwróciłem w stronę Loke'iego, który zaczął coś tłumaczyć blondynce, która wściekła wyzywała go i tupała ze złością nogą.
- Dlaczego nie mogę iść z wami?! - Oburzona odwróciła na mnie wzrok, ale szybko zmieniła swój obiekt zainteresowania.
Loke tłumaczył jej coś, co chyba poskutkowało, bo dziewczyna wzięła od niego kluczę i zaczęła iść wraz z nim. Lecz szybko zmieniła kierunek, gdy musiała pójść na taki lasowy parking.
Tak bardzo chciałem zawrócić i ją po wkurzać, aby potem uspokoić ją pocałunkiem.- Bardzo ją kochasz. - Spojrzałem na Gray'a, który szedł koło mnie. - Powinieneś zawieźć ją do swojego domu, a potem do nas dołączyć.
- Erza nie wie, że Lucy tutaj też jest, więc nic jej nie grozi, gdy będzie cały czas w samochodzie - odpowiedziałem.
- Skąd wiesz, że teraz ona nas nie śledzi? - zapytał, a ja zagryzłem dolną wargę, czując jak ogarnia mnie niepokój. - Może teraz czeka, aż odejdziemy od auta i ją zabije, hm?
Posłałem mu wkurzone spojrzenie.
- To przeze mnie, musimy teraz ogarniać ten bałagan. Erza musi być na omówionym spotkaniu i ona akurat nie zmienia zdania.
- Skąd ta pewność?
- Nie mam żadnej pewności... - wymamrotałem i ustałem niezdecydowany. - Nie mogę was opuścić, ale również nie mogę zostawić Lucy - warknąłem i podszedłem do przy bliskiego drzewa i walnąłem go z całej siły.
- Weźmy ją ze sobą - odpowiedział po chwili Gajeel. - Przy tobie, nic jej nie będzie.
Gray posłał mi wymowne spojrzenie, a ja jęknąłem raptownie.
Skierowałem się pospiesznie do blondynki, którą już z oddali zauważyłem. Siedziała na miejscu kierowcy, z otworzonymi drzwiami.
A gdyby ktoś nagle ją napadł? Ona jest strasznie nierozważna.- Wysiadaj - rozkazałem podrażniony.
Dziewczyna obrzuciła mnie, wrednym uśmiechem.
- Już się stęskniłeś? - zapytała, krzyżując ręce pod piersiami.
- Będziesz bezpieczniejsza ze mną, niż z otwartymi drzwiami, siedząc w samochodzie.
Zagryzła dolną wargę, ponieważ już uświadomiła sobie, dlaczego byłem surowy.
- Już idę - mruknęła i wyszła z pojazdu, aby potem podać mi klucze.
Bez ostrzeżenia, zaplątałem nasze dłonie i skierowałem się w stronę innych.
- Masz być cały czas koło mnie. - Spojrzałem na nią, aby zobaczyć, jak kiwa głową. - Czyli nie oddalać się, bo naprawdę Luce, moje nerwy mogą tego nie wytrzymać.
- Natsu - westchnęła ciężko i mocniej ścisnęła swoje palce, na mojej skórze. - Obiecuję, że nie będę się narażać, dobrze? Więc się nie martw.
To i tak mnie do końca nie przekonało. Czułem narastający niepokój. Już miałem zamiar, aby zamknąć ją w samochodzie, a dokładniej w bagażniku, ale te myśli szybko uciekły, gdy usłyszałem krzyk... Krzyk Loke'iego.