Niestety, ale nadchodzą rozdziały, gdzie będą inne perspektywy! Trzeba przystopować troszkę ^^!
****
"Prov Juvia"
Ughhh... to nie w tym sensie. Dlaczego zawsze, to ja musiałam wysłuchiwać tego durnia? Bawiłam się ołówkiem, kończąc na bryzgałach na kartce, jak każdą z nim godzinę.
Po chwili zmroziłam go wzrokiem, który był pozbawiony jakichkolwiek uczuć i oparłam się o ławkę.
Nie mam humoru i cierpliwości na jego zaloty i dziwne pozy przy tablicy.- A wiesz, jak pisze się moje imię? - zapytał zafascynowany z gwiazdkami w oczach. - Nie? - Szczęśliwy, wziął energicznie kredę i z gracją ruszał swoją dłonią, aby potem zaprezentować ciąg liter. - L y o n - przeliterował kreatywnie.
- Serio, nie wiedziałam - odparłam, wywracając oczami. Pewnie w całej szkole słychać było mój sarkazm. - Mogę już iść?
- Panno Juvio - parsknął figlarnie i zatrzepotał rzęsami. - Otóż jesteś naprawdę dobrą pływaczką. - Oblizał swoje usta, skupiając swój wzrok w moich oczach. - Chętnie nauczyłbym kilka sztuczek.
Otworzyłam szerzej oczy, nieświadomie łamiąc ołówek.
- Pom... - zakaszlałam, aby pozbyć się tej guli w gardle, która znikąd się pojawiła. - Juvia myśli, że nie ma takiej potrzeby. Jedynie pomagasz Juvii w chemii, ponieważ ma złe oceny.
- Zawstydziłaś się? - zapytał retorycznie. - Słodka - zamruczał pod nosem, a ja zatrzęsłam się. - Te dodatkowe lekcje nie muszą być, aż takie nudne, droga Juvio.
- Uhm - odburknęłam tylko i skupiłam się na porysowanej kartce.
- Jesteś taka niewinna... - Zagryzł swoją dolną wargę i nagle znalazł się obok mnie.
Juvia uspokój się... to wcale nie wygląda seksownie, jak specjalnie nad tobą się pochyla i zbliża swoje usta. Wcale to nie jest seksowne... Kurw-
Zatrzęsłam się, gdy Lyon zahaczył niechcący o płatek ucha, przenosząc swój stabilny oddech na moją szyje.
- Nie daj się prosić - szepnął i diabelnie się uśmiechnął nagle.
Zmarszczyłam brwi, bo zaprzestał swoje czyny. Podniosłam swój twardy wzrok na niego, ale on miał swój utkwiony na coś za mną. Zaciekawiona, odwróciłam się, lecz szybko tego pożałowałam.
- Kogo my tu mamy - zaśmiał się białowłosy, odsuwając się ode mnie. - Gray. Od kiedy nam się tak przyglądasz, hm?
Usłyszałam westchnięcie z ust czarnowłosego, ale nie zdołałam ponownie spojrzeć w jego oczy, czy na twarz. Juvia się głupio czuła...
- Godzina minęła - oznajmił spokojnie, Gray.
Dźwięk kroków w naszą stronę, zaniepokoiła wtedy Juvie. Mimo, że moje serce chciało wyskoczyć z mojej piersi, to siedziałam w miejscu i czekałam. Juvia bała się, że jakimkolwiek ruchem... straci swojego panicza.
Po chwili... poczułam przyjemny dreszcz, gdy mój podbródek został podniesiony. Ciemnoniebieskie oczy, otuliły mnie swoim ciepłem, więc nie zauważyłam nawet, jak zostałam pociągnięta do jego ramion.
Juvia już nigdy nie chciała zostać wypuszczona przez swojego panicza, ale wtedy przypomniało jej się, że niedawno pobiegł na ratunek Lucy......zostawiając ją samą w kinie.
Wyśliznęłam się z jego uścisku, lecz nie potrafiłam opuścić wzroku. Zranił mnie... tak okropnie wtedy zranił. Nawet nie odezwał się wtedy ani słowem... Dobrze o tym wiedział, że go strasznie kocham, ale zignorował moje uczucie. On ma mnie cały czas w dupie.
Praktycznie codziennie się pieprzyliśmy... oddawałam całą siebie, swój czas...
Spotykaliśmy się, nocowaliśmy... wszystko...
Ale on wolał ją...
Usłyszałam po chwili, dźwięk zamykanych drzwi.
Lyon właśnie mnie opuścił... zostawił z tym potworem.
Nagle Gray odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość. Już nie czułam jego obecności, ani tych przeklętych dreszczy...
Z jednej strony chciałam, aby wrócił i mnie pocałował, ale... z drugiej, to tylko cierpiałabym bardziej.
- Wybacz - szepnął, przykładając swoją dłoń do czoła, siadając na ławce.
Wpatrywałam się w niego, uświadamiając sobie, że nie tylko ja tutaj cierpiałam.
- Za każdym razem, coraz bardziej cię krzywdzę. Codziennie pewnie wylewasz tony łez - mówił ściszonym głosem, który był taki... smutny. - Uwierz, że się staram, ale ja sam nie potrafię na to dłuższej patrzeć. - I wtedy podniósł głowę, wlepiając swoje spojrzenie w moją osobę. Nie mówcie, że on... błagam nie... - Musimy to wszystko przerwać, Juvia.
Zakryłam dłonią swoje usta, aby nie załkać, przymknęłam na chwilę oczy, aby nie wylały się łzy. Ale mimo moich starań... serce same z siebie się powoli rozpadało.
Chciałam wybiec z tego pomieszczenia... z dala od mojego panicza...
- Tylko... mamy jeden problem - zaśmiał się sucho gwałtownie. Niedbale ustał na swoje nogi i postawiał powoli kroki, ku mojemu kierunku. Kiedy był tuż przede mną, to oparł swoje czoło o moje. Zaczęłam płakać, bo nie chciałam, aby się ze mną żegnał. - Denerwuję mnie myśl, że ktoś inny może cię dotykać - warknął, a ja znieruchomiałam.
Zostałam agresywnie popchnięta na ławkę, a moje usta zostały zaatakowane przez czarnowłosego. Wciąż leciały z moich oczu łzy, lecz Gray skutecznie wycierał je swoimi palcami, gdy jego dłonie znalazły się na moich policzkach.
Myślałam, że zaraz znowu będziemy się pieprzyć i zapomnimy o wszystkim... ale on się po prostu ode mnie odsunął, całując jeszcze przelotnie w moje czoło.- Przepraszam, że nie potrafię ciebie zostawić... przepraszam, że cierpisz i czujesz się, tak okropnie. Przepraszam, tak bardzo, że zależy mi na tobie...
- Nie idź do niej - powiedziałam, płacząc z bezradności. - Nie zostawiaj mnie dla niej, proszę.. patrz tylko na mnie!
- Patrzę - odparł załamującym się głosem. - Daję słowo, że teraz jesteś tylko ty...
- Nie wierzę! - wrzasnęłam i chciałam uciec od jego obecności, ale jego usta naparły na moje.
Nie pozwalał mi się wyrwać... za każdym razem jego ciało było bliżej...
- Przestań! - krzyknęłam, gdy na chwilę oderwałam się od jego pocałunków.
- Juvia! - podniósł gwałtownie głos, paraliżując mnie. - Doskonale wiesz, że nigdy ciebie nie okłamałem, więc daj mi tą ostatnią szansę. Daj mi pokazać, że cię kocham.
- Kochasz? - zapytałam zszokowana.
- Tak - szepnął i wtulił się we mnie, jak małe dziecko. - Więc pozwól mi... zacząć to wszystko od nowa.
Właśnie wtedy uspokoiłam się i poczułam się szczęśliwa.
- Juvia również cię bardzo kocha - powiedziałam ściszonym głosem i również oddałam się tej chwili.
Wreszcie możemy być razem.